Podobno duże sygnalizują namiętność, a wąskie przestrzegają przed oziębłością. Bez względu na gabaryty ludzkie usta są wyjątkowe. Drugiego takiego organu nie ma nie tylko w naszym ciele, ale nawet na świecie.
W odróżnieniu od innych zwierząt nasza torebka warg nie jest ukryta w jamie ustnej i możemy naprawdę smakować życie.
Impulsy odbierane przez usta angażują mózg bardziej niż te dostarczane przez inne części ciała. Usta są też organem najhojniej wyposażonym w końcówki nerwowe. A to dlatego, że służą nie tylko do jedzenia i mówienia, ale również do całowania.
I właśnie wtedy neurony naszych warg pracują pełną parą.
Przez usta do serca
Pocałunku nie wymyślił człowiek, ale praprzodek myszy, niejaki Eomaia scansoria, żeby łatwiej dobierać się w pary. Część naukowców twierdzi, że nie jest to odruch wrodzony, ale wyuczony podczas karmienia piersią, jak i metodą usta-usta (pokarmem przeżutym przez rodziców). To doświadczenie miało utrwalać skojarzenie dotyku warg z poczuciem bezpieczeństwa. Z czasem nauczyliśmy się czerpać z tego przyjemność. „Kamasutra” wylicza 36 tysięcy sposobów całowania!
Sokrates porównywał pocałunek do ugryzienia tarantuli i ostrzegał, że całowanie bardzo urodziwych dam grozi utratą zmysłów. Współczesne badania biochemików pokazują, że można je stracić, całując nawet przysłowiową „żabę”.
Podczas namiętnego pocałunku nasze tętno przyspiesza, a naczynia krwionośne i źrenice rozszerzają się. Oddech staje się coraz głębszy, a nasz mózg otrzymuje więcej tlenu niż normalnie. Produkuje wtedy tyle dopaminy, że znajdujemy się na potężnym haju.
Ten neuroprzekaźnik pobudza bowiem mózgowy region pragnienia i nagrody ten sam, który stymulują twarde narkotyki w rodzaju kokainy...
Lek na całe zło
Całowanie to skuteczna kuracja odchudzająca! Spalamy wtedy około 12 kalorii – 720 na godzinę. Filematologowie – naukowcy zajmujący się całowaniem – są przekonani, że działa ono też jak tabletka antystresowa, bo redukuje poziom kortyzolu.
Dzięki temu po całuśnym wieczorze szanse na spokojne przespanie nocy rosną o 32 procent. O ile nie przeżyjemy wstrząsu dopaminowego. Może on wywołać brak apetytu i bezsenność – typowe objawy zakochania. Pierwszy pocałunek bywa też jednak katem miłości.
Jak pokazują badania amerykańskiego psychologa ewolucyjnego Gordona G. Gallupa, nieudany powstrzyma obiecujące uczucie.
Całuję, więc jestem
Pierwszy pocałunek zapamiętujemy lepiej niż „pierwszy raz” – wykazały badania przeprowadzone na amerykańskim uniwersytecie Butler w Indianapolis. Psycholog John Bohannon uważa, że to nie może być przypadek.
I nie chodzi bynajmniej o zbawienny wpływ na odporność (dzięki 100 mln bakterii obecnych w ślinie działa jak szczepionka). Ani o to, że – jak zauważa prof. Arthur Szabo, biochemik z kanadyjskiego Uniwersytetu Wilfrid Laurier – ci, którzy codziennie się całują, zarabiają o 30 procent więcej od innych. I żyją o pięć lat dłużej.
Dotyk warg, według Johna Bohannona, wspiera więzi społeczne. My pocałunkami podnosimy panom poziom oksytocyny, wzbudzając w nich uczucie przywiązania, a oni, dawkując nam ze śliną testosteron, zwiększają naszą ochotę na seks.
Zdaniem Gallupa, pocałunek służy, jak szczuropodobnemu ssakowi sprzed 75-125 mln lat, określeniu zgodności genetycznej z partnerem. Potrafimy nawet rozpoznać, w jakim stopniu jest on gotów się zaangażować w wychowanie dzieci! To zatem sposób na przetrwanie naszego gatunku.
Matka natura nie mogła wymyślić tego lepiej. Nawet jeśli – jak dowiódł niemiecki biopsycholog Onur Güntürkün z uniwersytetu w Bochum – podczas pierwszego pocałunku na dziewięć par cztery zderzą się nosami.
Jak się całować?
Radzi filematolog Sheril Kirshenbaum, autorka książki „Nauka o całowaniu”.
1. Nie całuj się na pierwszej randce! Najlepiej smakuje pocałunek, na który się czeka.
2. W trakcie pocałunku nie myśl o technice, daj się ponieść instynktowi.
3. Zaufaj swojemu ciału. Jeżeli wydaje ci się, że pocałunek jest OK, nie przerywaj go, ale jeżeli poczujesz, że chcesz go zakończyć, zrób to. Najwidoczniej organizm sygnalizuje ci, że partner biologicznie do ciebie nie pasuje.
Jolka Madziar