Osoby podróżujące do krajów Wschodu, szczególnie do Indii czy Tybetu, często spotykają się z powszechnie recytowaną mantrą, zapisywaną jako "om mani padme hum", tłumacząc jej znaczenie jako: "bądź pozdrowiony w kwiecie lotosu". Tymczasem sens tej zbitki dźwięków jest zupełnie inny. Po pierwsze, w zapisie mantra ta powinna wyglądać tak: om-ma-ni-pa-ad-me-hum.
Mantra zaczyna się od basowej i nisko brzmiącej sylaby "om" i stopniowo rośnie przez następne sześć sylab aż do "hum", śpiewanej prawie o oktawę wyżej niż początkowe "om". Wszystkie sylaby mantry tworzą dźwiękowy sygnał rezonansowy dla siedmiu czakramów ludzkich - od najwyższego czakramu Sahasrara, leżącego trzy palce ponad czubkiem czaszki - któremu odpowiada sylaba om - aż do najniższego, Muladhary, sterującego najniższymi emocjami umysłu, a poruszanego przez sylabę "hum".
Tę melodyjną mantrę znają wszyscy żyjący na Wschodzie, ale wielu z nich, recytując ją w półśpiewie, nie zdaje sobie sprawy, że poprawia w swoim organizmie przepływ energii życiowej chi, zwanej w Indiach praną. Poszczególne dźwięki kolejnych sylab rezonują, czyli pobudzają do pozytywnego działania kolejne czakramy. I o to właśnie chodziło tym mędrcom, którzy stworzyli i rozpowszechnili tę mantrę.