Klątwa za 30 tysięcy? Na nasyłaniu na ludzi bytów demonicznych zarabia się duże pieniądze. A my często nie zdajemy sobie sprawy, że padamy ofiarą ezoterycznych oprawców.
Po co kraść energię, skoro każdy ma własną? – zastanawiała się Marta postrzegająca życie zawsze w kategoriach materii, którą można zobaczyć gołym okiem. No i jak to zrobić? To jakaś bzdura! Zmieniła zdanie, gdy doświadczyła ataku energetycznego.
– Było mi bardzo zimno, nie mogłam się rozgrzać pod trzema kołdrami. Czułam się chora, sądziłam, że to grypa – wspomina. – Niemal z dnia na dzień w mojej tłocznej do tej pory kawiarni zrobiło się pusto. Słynne w okolicy zupy kremy oddawałam wieczorem znajomym. Ciasta zawoziłam do mamy, żeby częstowała sąsiadki. Zachodziłam w głowę, czemu tak się dzieje.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że zostaliśmy ograbieni z energii życiowej
Aż koleżanka podpowiedziała jej, że może powinna pójść do sprawdzonego przez nią bioenergoterapeuty i uzdrowiciela, Bogdana Trawkowskiego. Poszła. I dowiedziała się, że to napaść energetyczna jej konkurencji.
– Rzeczywiście, uświadomiłam sobie, że dwa tygodnie przed tymi wydarzeniami w pobliżu mojego barku otworzył się nowy lokal. Większy, bardziej ekskluzywny. Właścicielom nie pasowało, że daję domowe, niedrogie jedzenie, przyciągam ludzi, zarabiam.
– Zlecili więc osłabienie „przeciwnika” – tłumaczy Bogdan Trawkowski, który często oczyszcza ludzi z klątw i fatalnych programów. – W świecie, do którego większość ludzi nie ma wglądu, toczy się potężna walka. Jej efekty widzimy na naszym fizycznym planie, ale często nie wiążemy ich z kimś, kto celowo nam szkodzi. Sądzimy, że to nasza nieudolność lub brak szczęścia nie pozwalają odnieść sukcesu. Nie wiemy, że chorujemy, bo zostaliśmy ograbieni z twórczej, życiowej energii.
Ten proceder kwitnie w „podziemiu” duchowym, gdzie gromadzą się wszelkie byty i astrale, które z różnych powodów nie poszły dalej, wyżej, do światła. Osoby, które widzą i czują więcej, czyli pracują z energią, mogą wykorzystywać swoje umiejętności na dwa sposoby: biały i czarny.
Marina Mockałło i Bogusław Artur – biali magowie, bioenergoterapeuci, mistrzowie reiki, specjaliści od medycyny wielowymiarowej mówią, że wiele razy zwracali się do nich „czarni” z propozycją przejścia na ich stronę.
– Sugerowali, że korzyści, jakie odniesiemy, będą wielkie – opowiadają. – Nigdy się na to nie zgodziliśmy. Nie współpracujemy także z osobami, których poziom ciemności jest wysoki, co łatwo sprawdzić wahadłem. Setki razy zdejmowaliśmy z naszych klientów oraz przyjaciół programy na chorobę, ubóstwo, śmierć. Uczymy także, jak rozpoznać wroga i ochronić się przed nim. To jak apteczka pierwszej pomocy.
Kto kupuje klątwy?
Sylwia Jacewicz-Górska – parapsycholog i świecka egzorcystka, od dziecka widzi duchy, bezbłędnie identyfikuje klątwy.
– Najgorsze jest to, że ludzie są gotowi zapłacić wielkie pieniądze, byle zaszkodzić drugiemu człowiekowi – mówi. – Prawie codziennie dostaję pytanie, za jaką kwotę rzucę klątwę. Padają takie sumy, że robi mi się słabo: 20, 30 tys. złotych – wzdycha. – Zawsze mówię, że klątw nie rzucam. Ja je wyłącznie zdejmuję.
Niedawno odwiedziła ją kobieta, która błagała o pomoc. Zapłaciła komuś, żeby zaszkodził synowej. Ale przeraziła się, gdy tamta zaczęła chorować. W rodzinie zaczęło się źle dziać, ucierpieli na tym jej syn i wnuki. Sylwia zdjęła klątwę, ale żeby klientka poniosła konsekwencje, kazała jej przyznać się synowej do tego, co zrobiła. I błagać o wybaczenie.
Na czarnych praktykach świetnie zarabiają osoby, które ogłaszają się jako egzorcyści, bioenergoterapeuci. Manipulują, uzależniają ludzi od pomocy po to, żeby później wyłudzać od nieszczęśników pieniądze. Tak robi między innymi egzorcystka z Zachodniopomorskiego, której udało się zaistnieć na rynku, bo wystąpiła w telewizji.
– Wykorzystała sytuację, że bardzo potrzebowaliśmy pomocy dla synka opętanego przez zmarłą duszę – opowiadają rodzice 7-letniego chłopca. – Uzbieraliśmy 10 tys. złotych, bo tyle zażądała. Niestety, nie tylko nie zrobiła tego, co obiecała, ale nasłała na chłopca byt demoniczny, który prawie doprowadził go do śmierci. Piotrusia uratowała Sylwia Jacewicz-Górska.
W świecie, którego nie widać, działa wielu bezwzględnych oprawców. Trzeba nauczyć się przed nimi bronić. Dobrze wiedzieć, że im bardziej będziemy świadomi zagrożeń i pełni bezwarunkowej miłości, tym trudniejszy będzie do nas dostęp.
Jak się chronić przed wampirem energetycznym?
Zdradzają Marina Mockałło i Bogusław Artur:
Wampir, czyli osoba, która świadomie kradnie nam życiową energię, musi – o czym nie wszyscy wiedzą – prócz dobrej wziąć także negatywną energię naszej karmy. Gdy chcemy się pozbyć kogoś, kto doprowadza nas do wyczerpania, oddajmy mu to, czego nie potrzebujemy. Jak to zrobić? Wybrać problem, czyli coś, co nas dręczy: choroba, kredyt, kłopoty w pracy, zwizualizować w postaci obrazka (to tzw. myślokształt), poczuć tę energię w jakiejś części ciała i tam zostawić. Gdy następnym razem poczujemy, że ktoś znów się do nas „przysysa”, pozwólmy na to, ale na wydechu wyślijmy mu kulę energii. Wyobraźmy sobie, że razem z nią wychodzi stworzony myślokształt i odchodzi razem z tamtą osobą.
Z naszego doświadczenia wynika, że najlepszą ochroną przed atakami psychotronicznymi i „czarnomagicznymi” jest rząd wibracyjny, który strzeże nie tylko naszego ciała fizycznego, ale i wielu subtelnych ciał, które nas otaczają. Tworzymy go indywidualnie dla każdej osoby na podstawie wiedzy z medycyny wielowymiarowej.
Ponadto każdemu polecamy najprostszą ochronę, czyli bycie w pozytywnej energii. Złorzeczenie sobie i innym, czarnowidztwo, oskarżanie, pesymizm mocno osłabiają lub wręcz uszkadzają naszą aurę, co sprawia, że ci, którzy chcą nam zaszkodzić, mają do nas łatwy dostęp.
Sądzisz, że płacąc komuś za rzucenie czaru na obiekt swoich westchnień, stworzysz szczęśliwy związek? Bardzo się mylisz się! Przeczytaj: Uważaj na spętanie miłosne!
Agnieszka Gruss