Według niektórych uczonych zostało nam tylko sto lat życia na Ziemi. Co na to astrologowie?
Słynny uczony brytyjski, Stephen Hawking, uważa, że za sto lat ludzkość czeka zagłada spowodowana zmianami klimatycznymi, przeludnieniem, wyczerpaniem zasobów naturalnych oraz zniknięciem wielu gatunków zwierząt i roślin.
„Jeśli ludzkość ma trwać kolejne miliony lat, nasza przyszłość leży w odważnym podążaniu tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł” – uważa astrofizyk i dodaje, że czekają nas podróże międzygwiezdne, do których wprawdzie nie jesteśmy przygotowani technologicznie, ale z czasem powinniśmy nauczyć się wykorzystywać w tym celu promienie światła. Tak czy owak czeka nas apokalipsa, do której już teraz powinniśmy się przygotować.
Zużyliśmy ziemię
Czy powinniśmy się bać? A może czarnowidztwo Hawkinga oparte jest na błędnych przesłankach? Astrologowie również snują proroctwa dotyczące końca świata. Na szczęście nie wszystkie są pesymistyczne.
W ciągu minionego wieku ludzkość dokonała tak gigantycznego skoku technologicznego, że świat zmienił się nie do poznania, począwszy od odkryć na polu medycyny, poprzez wynalazki, rozwiązania konstrukcyjne, komunikację, a skończywszy na możliwości urządzenia sobie bardziej wygodnego i bezpiecznego życia. Postęp ten w dużej mierze oparty jest na eksploatacji naturalnych zasobów ziemi, a jego konsekwencją jest m.in. dewastacja przyrody.
Czy ludzkość prowadzi do własnej zagłady?
Jednak instynkt samozachowawczy ludzkości nie pozwoli na samounicestwienie. Przerażająca wizja brytyjskiego uczonego miałaby sens jedynie przy założeniu, że inwencja człowieka się wyczerpała i nie wymyśli już niczego nowego, pozostając łapczywym konsumentem raz zdobytych dóbr. Przepowiednie końca świata są tak stare jak ludzkość.
Na przykład rzymski astrolog z IV w. n.e., Firmicus Maternus, uważał, że ludzkość prędzej czy później skazana jest na degenerację i upadek. Historia rodzaju ludzkiego wedle niego zaczęła się od epoki rządzonej przez złowrogiego Saturna. Pogrążeni byliśmy wówczas w chaosie i bezprawiu. Prawo pojawiło się dopiero w epoce Jowisza, podobnie jak religia. W następnej epoce, Marsa, rozwijało się rzemiosło, a także sztuki wojenne.
Kiedy nadejdzie Antychryst?
Najlepiej mieli ci, którzy żyli w epoce Wenus, w której królowały filozofia i sztuki piękne. Jednak obecnie te złote czasy są już za nami, bo teraz żyjemy w epoce Merkurego, gdzie wszystko idzie na opak, gdyż zbyt rzutki intelekt powoduje rozproszenie, podłość i niegodziwe występki. Czeka nas więc...
...upadek, przede wszystkim moralny. Po epoce Merkurego ma nastąpić ostatnia – era Księżyca. Będzie ona symbolizowała zniszczenie i nadejście Antychrysta.
Koniec czy początek?
Z kolei ojciec nowoczesnej nauki, Izaak Newton, który był zainteresowany zarówno astrologią, jak i alchemią, snuł rozważanie wokół proroctw biblijnych. W jednym z listów udowadniał, że koniec świata nastąpi w 2060 roku. Skąd takie wyliczenia? Otóż Newton, studiując starotestamentową Księgę Daniela, doszedł do wniosku, że koniec świata nastąpi 1260 lat po założeniu świętego imperium rzymskiego. A że imperium powstało w 800 r. n.e., toteż koniec nastąpi za niecałe 40 lat.
Co ciekawe, astrologowie mniej więcej na ten okres datują także koniec Ery Ryb i nadejście Epoki Wodnika, która będzie trwać kolejne dwa tysiące lat. Dla pocieszenia warto dodać, że proroctwo Wodnika to jedna z lepszych wizji przyszłości, bo mówi o nadejściu nowych, wspanialszych czasów. By nie dopuścić do zagłady, ludzkość ma się w porę opamiętać i zacząć doskonalić, gdyż Epoka Wodnika to era doskonałości, wiedzy i mądrości, po prostu raju na ziemi. Na pewno wkrótce nadejdzie, ale czy rzeczywiście zatryumfuje w niej samo dobro?
Może zainteresować Cię również artykuł: Czy zbliża się koniec świata?
Tekst: Piotr Piotrowski, astrolog
Zdjęcia: Pixabay, źr. własne