Jak sądzicie, czy istnieje niebo? Czy nasi ziemscy przyjaciele, bliscy ludzie i ukochane zwierzęta, będą towarzyszyć nam w zaświatach?...
Niedawno dostałam przejmujący list. Jestem pewna, że wielu ludzi przeżywa coś podobnego i zadaje sobie te same pytania.
"Dwa lata temu straciłam męża, który przegrał walkę z rakiem płuc. Przez długi czas nie mogłam pozbierać się po tej jakże bolesnej dla mnie stracie.
Jakby tego było mało, kilka miesięcy później odeszły ode mnie dwa ukochane koty, które od lat były moimi przyjaciółmi. Parę tygodni później ich śladem poszedł mój 14-letni pies Rex. To mnie zdołowało na długi czas.
Od tamtej pory stale nurtowały mnie pytania: czy nasze życie na ziemi ma jakiś sens, czy istnieje niebo, czy nasi ziemscy przyjaciele będą towarzyszyć nam w zaświatach?
Kilkanaście dni temu przyśnił mi się dziwny sen. Znalazłam się w ogrodzie pełnym przepięknych kwiatów. Zachwycona nimi oglądałam nieznane mi gatunki. W pewnej chwili wydało mi się, że słyszę głos mojego męża. Rzeczywiście, dostrzegłam go, jak wychodzi na łąkę z pobliskiego zagajnika. Ku mojemu zaskoczeniu towarzyszyły mu dwa nasze koty i Rex. Wszyscy byli szczęśliwi.
Czyżby ów sen był sygnałem od mojego Anioła Stróża, bym nie martwiła się o tych, którzy ode mnie odeszli?" Ala z Sosnowca
Śmierć nie jest końcem!
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że śmierć nie jest końcem. Mój ojciec, który umarł jakiś czas temu, odwiedził we śnie kilkanaście osób z mojej rodziny i każdą zapewnił TYMI SAMYMI słowami, że niebo istnieje. Nie był to zatem zbieg okoliczności ani też przypadkowa zbieżność.
Kiedy moja suczka jakiś czas temu wpadła pod samochód, jeszcze tej samej nocy przyszła do mnie we śnie, żeby mnie pocieszyć. Do dziś pamiętam jej ciepły języczek, którym kilka razy liznęła mnie w policzek, zlizując łzy żalu.
Owe marzenia senne nadsyłane są (niczym listy) od kochających osób, które są już po drugiej stronie. Mają one złagodzić nasz ból i zapewnić, że naszym ukochanym nie dzieje się żadna krzywda, a wręcz przeciwnie, pozbawieni trosk i bólu są wreszcie naprawdę szczęśliwi.
Pamiętajmy o bliskich zmarłych, ale nie więźmy ich!
Moja mama nauczyła mnie, żeby przed snem odmawiać modlitwę za dusze swoich najbliższych oraz przypominać sobie twarze zmarłych bliższych i dalszych znajomych. Tym razem to jest z naszej strony sygnał dla nich, że nadal mamy ich w pamięci.
Warto również co jakiś czas zapalić świecę i, wizualizując nad płomieniem twarz ukochanej osoby, wypowiedzieć na głos jej imię. To swoista wymiana energii między naszą i duszą bliskich, którzy nas opuścili.
Jest tylko jedno ale: nasze emocje w czasie powyższych działań nie mogą mieć nic wspólnego z żalem, tęsknotą czy wyrzutem typu „odszedł i zostawił mnie samą". Takie uczucia, niestety, działają jak energetyczne smycze na dusze, które chciałyby odejść do światła, lecz nie mogą, bo są uwiązane do naszych egoistycznych pragnień. Tak więc najpierw pogódźmy się z rzeczywistością, a dopiero później syćmy dusze energią.
Wróżka Berenika
fot. shutterstock