Właśnie ten bezczelny zwierzak przebiegł Ci drogę. Ale nie martw się, prawdziwa czarownica wcale nie musi się go obawiać!
Czy w Toronto, czy w Warszawie wszyscy wiedzą, że gdy czarny kot przebiegnie, trzeba splunąć przez lewe ramię, przeżegnać się lub chociaż skrzyżować dwa palce (wskazujący i serdeczny). Te sposoby zapobiegną pechowi.
Niektórzy twierdzą, że mimo wszystko lepiej się na widok przecinającego drogę kociska zatrzymać i poczekać, aż ktoś inny drogą przejdzie i przetnie zły urok (pech dotyczy tylko tej osoby, która widziała kociego winowajcę). Inni nie uznają kompromisów i po tak uroczym spotkaniu wracają do domu, aby posiedzieć przez chwilę, a potem wyjść jeszcze raz i dla pewności zdążać do swojego celu inną drogą.
Jeśli uparty zwierzak znów przebiegnie drogę, oznacza to, że sprawy po prostu nie da się tego dnia załatwić. Koty chadzają swoimi drogami i wydają się nie przejmować ludzkimi pomysłami. Dziś i tak mają trochę lepiej niż w dawnych czasach.
W średniowieczu obłąkani tropiciele czarownic uważali, że sam szatan potrafi się wcielić w kota, najchętniej oczywiście w czarnego – bo to kolor smoły piekielnej. Podejrzewano, że koty biegały na posyłki u czarownic. Podsłuchiwały sekrety porządnych ludzi, kradły powodzenie, rzucały uroki i dusiły nieochrzczone niemowlęta.
W zamian za te drobne przysługi wiedźmy karmiły je mlekiem ze swojego trzeciego sutka, który wyrastał im zaraz po zawarciu paktu z szatanem. Dzisiaj nie ma powodu, aby nowoczesna czarownica musiała się obawiać spotkania z milusińskim kociakiem. Chyba że od samego rana wszystko się źle układa, wypada z rąk i stresuje bardziej niż zwykle.
Być może wtedy los wysyła na naszą drogę mądrego zwierzaka, bo chce zapytać: „Po co tak pędzisz? Zatrzymaj się, wstąp do kawiarenki na filiżankę kawy, posiedź chwilę spokojnie, a wtedy znajdziesz rozwiązanie trudnych spraw. A inni pechowcy niech sobie biegną na złamanie karku!”.
Deotyma
Właśnie ten bezczelny zwierzak przebiegł Ci drogę