Czy warto wierzyć w niektóre przesądy? I co mysleć kiedy ktoś pali w domu czarne świece?
Czy można wierzyć wróżbie z fusów?
Tak. Można wróżyć ze wszystkiego – każdy sposób jest dobry, gdy otwieramy się na głos naszej intuicji. Oczywiście łatwiej jest odczytywać symbole z kart czy run, ale z listków herbaty albo fusów od kawy – też się da. Spróbuj! Wypij do dna napój, zakręć trzy razy w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara i skoncentruj się na dręczącym cię pytaniu. Potem popatrz na odpowiedź – a raczej otwórz się na nią. Możliwe, że dopiero za którymś razem się uda. Albo stwierdzisz, że to jednak nie dla ciebie...
Dlaczego afirmacja nie powinna zawierać zdania przeczącego?
Podświadomość nie zna słowa „nie". Gdy mówisz „nie boli mnie głowa", odczytuje to „boli mnie głowa". I szybciutko spełnia życzenie. Lepiej więc w takiej sytuacji używać wyłącznie pozytywnych lub życzeniowych zwrotów, np. „czuję się świetnie". Oczywiście zdarza się z rzadka, że negatywne zdanie też poskutkuje, ale lepiej nie ryzykować!
By zwiększyć skuteczność afirmacji, warto wraz ze słowami tworzyć obrazy i odczucia. A jeśli trudno nam poczuć własne myśli – wówczas można sobie w tym troszkę pomóc. Na przykład podrzucić naszej podświadomości tekst, który umysł będzie skłonny przełknąć, a ona radośnie go podchwyci. Ot, choćby „kawa z cytryną pomaga na ból głowy, jak tylko ją wypiję, poczuję się świetnie". Za którymś razem zadziała!
Śnił mi się anioł. Czy to zapowiedź rychłej śmierci?
Nie! Oznacza to raczej, że twój skrzydlaty opiekun jest blisko ciebie. Warto, byś przypomniała sobie okoliczności, w jakich się pojawił i czy miał coś do przekazania. Ważne są wszystkie szczegóły – kolor włosów, skrzydeł, stroju, czy coś trzymał w dłoniach? Jeśli cię wystraszył, może to znaczyć, że przed czymś cię ostrzega. Najlepiej zapal świece, usiądź, wycisz się, skoncentruj. Przywołaj jego obraz z twojego snu i spytaj, o co chodzi. Miej przygotowaną kartkę papieru i długopis, by zapisać jego odpowiedź. Ale nie zdziw się, jeśli będzie ona obrazami lub uczuciami, a nie myślami ubranymi w słowa.
Mam wspomnienia, których nie mam prawa pamiętać. Przyjaciółka straszy mnie, że to opętanie!
Jeśli czujesz się dobrze, nie słuchaj przyjaciółki! Opętanie, czyli przyklejenie się do nas jakiegoś obcego bytu energetycznego (może to być na przykład czyjaś nienawiść), najczęściej poznaje się po złym samopoczuciu, atakach lęku, braku energii czy depresji. A „nie swoje" wspomnienia to efekt odzywania się naszych przeszłych inkarnacji. Zwykle nie dzieje się to bez powodu. Warto zaobserwować, co wywołuje wspomnienia. Możliwe, że próbują nam one coś ważnego powiedzieć. Może powtarzamy te same błędy? A może spotkaliśmy kogoś, kogo już dobrze znamy z minionych dawno lat?
Ostatnio odkryłam, że mój sąsiad z działek używa ogrodniczego kalendarza księżycowego, warto wziąć z niego przykład?
Zdecydowanie tak! Niegdyś rolnicy dużo częściej patrzyli w nocne niebo, bo byli świadomi wpływu Księżyca na rośliny. Dlaczego nie skorzystać z ich obserwacji? Księżyc rządzi nie tylko pływami mórz, ale też sokami roślin. Gdy zmierza do pełni, przyciąga je do siebie, dając kwiatom więcej nektaru, owocom najlepszy smak, a ziołom najsilniejszą moc. A gdy srebrzysta kula powoli gaśnie ku nowiu, soki uciekają do korzeni.
Warto korzystać z gotowych kalendarzy księżycowych, które sugerują, co w którym dniu robić w ogrodzie. Na przykład nów jest najlepszy do walki ze szkodnikami i chorobami roślin. Nie należy wtedy niczego siać, ale można do woli przycinać. I i IV kwadra to dobry czas do sadzenia roślin, nawożenia i zbioru owoców. Za to podczas pełni wysiewa się warzywa i pieli. Najgorszym okresem dla działkowca jest Księżyc przebywający w Wodniku – wtedy lepiej darować sobie wszelkie zajęcia. Choć może nie ma tego złego... dwa dni wolnego w miesiącu z pewnością nikomu nie zaszkodzą.
Czytałam o dobroczynnym wpływie Ho'oponopono. Na czym polega magia tego hawajskiego rytuału?
Ho'oponopono zakłada, że choroby biorą się przede wszystkim z winy i gniewu, a żeby ich uniknąć, trzeba przyznać się do błędu, przeprosić i zadouśćuczynić za krzywdy, które się wyrządziło. Hawajczycy wierzą w to tak bardzo, że nawet przestępców sądownie skazuje się na Ho'oponopono – w ramach resocjalizacji. Technika, choć wydaje się banalna, do łatwych nie należy. Jednorazowy obrządek niewiele znaczy – ta idea powinna stać się filozofią życia. By ją przyjąć, trzeba wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie. Przestać zwalać wszystko na trudne dzieciństwo, brak miłości rodziców – dusze wszak same ich sobie wybierają. Wszystko, co się nam przydarza i to, jacy jesteśmy, jest wyłącznie naszą zasługą. I nieważne, że zapewne pracujemy na to od kilku wcieleń. Świat zewnętrzny jedynie odzwierciedla ten wewnętrzny – nasze radości, smutki i konflikty...
Jeśli więc chcemy być szczęśliwi, nie ma zamiatania pod dywan! Bez szukania winnych, prośmy Boga/Los/Gwiazdy o wybaczenie tego, czym przyczyniliśmy się do złej sytuacji. Słowami lub gestem wyraźmy miłość do osób uwikłanych w wydarzenia. Przecież spotykają nas one po to, byśmy się czegoś nauczyli. To dlatego budzą silne emocje. Następnie podziękujmy za nie i pogódźmy się ze światem i ludźmi. Bywa, że aby osiągnąć ten stan, rytuał trzeba powtarzać, ale gdy spełni swoje zadanie, przyniesie ukojenie i radość. W końcu szczęście to – jak mawiają Hawajczycy – nasz naturalny stan. A Ho'oponopono pozwala do niego powrócić.
Co sądzić o osobie, która pali czarne świece?
Może ich używać, bo na przykład lubi albo pasują do wystroju wnętrza, w którym mieszka. Ale czarne świece nadają się też do białej magii! Zapewniają siłę zaklęciom ochronnym, zwłaszcza ratującym przed negatywnymi emocjami innych... lub własnymi. Ułatwiają też głęboką medytację i wspierają zmysł jasnowidzenia. Ale jak zawsze i tu wskazana jest ostrożność! Czarne świece mogą bowiem być obciążone znaczeniem przypisywanym im przez wielu ludzi – symbolem bólu, chaosu czy zła. Jeśli też masz takie skojarzenia i nie potrafisz się od nich uwolnić, po prosu wybierz inny kolor – lepiej nie ryzykować.
tekst: Justyna Rudzka,
fot.shutterstock.com