Zanim kupisz stary przedmiot, poznaj jego historię! Mnie niewiedza o przeklętej broszce kosztowała niemal życie męża.
Była prześliczna. Na ciemnym tle, w kamieniu, rysował się zarys twarzy kobiety. Broszkę kupiłam w antykwariacie. Było oprawiona w złoty owal, który przypominał barokową ramę obrazu. Była dość droga, musiałam się nawet zapożyczyć. Ale w duchu coś mi krzyczało, że muszę ją mieć.
Warto było. Właśnie tego dnia, kiedy po raz pierwszy przyszłam do pracy z kameą przypiętą do czarnej sukienki, Marcin zaprosił mnie na lunch. Marzyłam o tym od roku, kiedy pierwszy raz zobaczyłam go w firmie. Początkowo próbowałam lekceważyć uczucie. Uznałam, że to tylko chwilowa fascynacja. Nie miałam racji. Uczucie się nasilało, byłam coraz bardziej zdesperowana, ale on wcale mnie nie zauważał. Następnego dnia po lunchu zaprosił mnie na kolację. Wyglądał na oczarowanego... Wtedy pomyślałam, że już wiem, dlaczego tak bardzo chciałam kupić tę broszkę. Ona po prostu przyniosła mi szczęście. A może nawet więcej.
Tajemnicze wizje przeszłości
Kilka dni po zakupie zaczęłam mieć dziwne doświadczenia. Oto na przykład szłam śródmiejskim pasażem i nieoczekiwanie – przez ułamek sekundy – odnosiłam wrażenie, że idę tą samą ulicą, tylko kilkadziesiąt lat wcześniej. Szybko się zorientowałam, że działo się tak tylko wtedy, gdy miałam broszkę.
– Najwyraźniej poprzez nią masz kontakt z duszą byłej właścicielki – odrzekła przyjaciółka, której się zwierzyłam.
– Wiesz, dobrze byłoby sprawdzić, kim ona była.
Uznałam to za bzdury. Pobiegłam na randkę z Marcinem. Pół roku później byliśmy już małżeństwem. Przez rok żyliśmy szczęśliwie, dobraliśmy się jak w korcu maku. Jednak pewnego dnia, kiedy mąż otrzymał wyniki badań okresowych, okazało się, że są złe. Nie czuł się najlepiej. Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej, aż trafił do szpitala. Nikt nie wiedział, jaka może być przyczyna.
Nie mówiłam nikomu, ale moje tajemnicze wizje zaczęły się nasilać. Przypomniałam sobie słowa o energii poprzedniej właścicielki broszki. Być może przyjaciółka miała rację? Poleciła mi specjalistę od hipnozy regresywnej. Kiedy wprowadził mnie w trans i nagle stałam się kimś innym.
Potęga zdradzonej miłości
Byłam pomocą domową w mieszczańskiej rodzinie. Właśnie szłam do pracy, kiedy na mojej drodze stanął ON. Moja miłość, której poświęciłabym wszystko. Był paniczem z dobrego domu, ale mimo to wierzyłam, że nasze uczucie będzie silniejsze od społecznych konwenansów. Myliłam się.
Tamtego dnia wysiadł z auta, podszedł do mnie, przepraszał i całował po dłoniach. A moje serce coraz bardziej kuliło się i zamierało w piersiach. Mówił, że musi poślubić dziewczynę równą mu statusem. „Chyba nie oczekiwałaś, że zerwę z rodziną i uciekniemy daleko, żeby żyć w kurnej chacie? To były piękne chwile. A to niech będzie pamiątką.” I wcisnął mi w dłoń broszkę z kameą. Z pięknie wyrzeźbionym moim profilem. Poczułam, jak rośnie we mnie nienawiść. Przycisnęłam kameę do piersi i zaczęłam przeklinać mężczyzn, życzyć im wszystkiego, co najgorsze.
Kiedy obudziłam się na kozetce, postanowiłam zniszczyć broszkę. Wróciłam do domu i rozbiłam ją młotkiem na pył. Czułam wściekłość, że mój ukochany choruje, a jednocześnie współczułam zdradzonej kobiecie z przeszłości.
Powiedziałam Marcinowi, że przez przypadek zniszczyłam broszkę. Zmartwił się, gdyż traktował ją jako szczęśliwy talizman. Nie miałam śmiałości powiedzieć, że mnie ona rzeczywiście przyniosła szczęście, ale jemu gotowała zgubę. Kilka dni później wyniki badań męża się poprawiły. On sam lepiej się poczuł i wrócił do domu. Od tamtej pory minęło pięć lat. Czasem wydaje mi się, że cała ta historia to zły sen. A jednak się zdarzyła.
Anna z Grudziądza