Na samym początku z planet tylko wróżono. Potem jako bogowie były istotą religii. A teraz znów zostały zdegradowane do funkcji wróżebnej... I koło się zamknęło.
Zaczątki astrologii narodziły się w starożytnej Mezopotamii najpierw jako tzw. astromancja, czyli wróżenie ze zjawisk na niebie. Ale w tamtej kulturze związek planet z bóstwami był dość luźny. Znano planety od Merkurego do Saturna i nazwano je własnymi nazwami, a nie imionami bogów.
Z drugiej strony, każdą planetę kojarzono z pewnym bóstwem – tak jakby była jego znakiem, sygnałem, który nadaje z nieba. Wenus nazywała się w tamtejszym języku – akadyjskim – Dilbat i była własnością bogini Isztar. Jowisz to Sagmegar, jego bóstwem był Marduk.
Mars nazywał się Salbatanu, bogiem był Nergal. Merkury jako planeta nazywał się Szihtu, a jego bóstwo Nabu. Saturna zwano Kajamanu, a bóstwem z nim kojarzonym był Ninurta.
Z drugiej strony, każdą planetę kojarzono z pewnym bóstwem – tak jakby była jego znakiem, sygnałem, który nadaje z nieba. Wenus nazywała się w tamtejszym języku – akadyjskim – Dilbat i była własnością bogini Isztar. Jowisz to Sagmegar, jego bóstwem był Marduk.
Mars nazywał się Salbatanu, bogiem był Nergal. Merkury jako planeta nazywał się Szihtu, a jego bóstwo Nabu. Saturna zwano Kajamanu, a bóstwem z nim kojarzonym był Ninurta.
Niezwykłe podobieństwa
Rodzi się pytanie, czy mezopotamskie bóstwa tych planet były na tyle podobne do grecko-rzymskich, żeby je z nimi utożsamiać?
Marduk faktycznie przypomina szefa bogów Zeusa-Jowisza; krwiożerczy, wojowniczy Nergal bardzo podobny jest do Aresa (Marsa); Nabu, bóg pisma i mądrości – niemal tożsamy z Hermesem (Merkurym).
Ale już Ninurta wydaje się bardziej energiczny od ponurego Kronosa (Saturna), zaś Isztar jest boginią o wiele potężniejszą i bogatszą w treści niż grecka Afrodyta (rzymska Wenus), obie dość lekceważone. Bo Isztar to pełnokrwista współwładczyni świata, a obszarem jej działania była nie tylko miłość, ale także władza, wojna i zemsta.
Ale już Ninurta wydaje się bardziej energiczny od ponurego Kronosa (Saturna), zaś Isztar jest boginią o wiele potężniejszą i bogatszą w treści niż grecka Afrodyta (rzymska Wenus), obie dość lekceważone. Bo Isztar to pełnokrwista współwładczyni świata, a obszarem jej działania była nie tylko miłość, ale także władza, wojna i zemsta.
Astrologia a religia
Kiedy Grecy około 200 roku p.n.e. opracowali system astrologii, planety nazwali imionami bogów i właściwie zatarli różnicę pomiędzy bóstwem a odpowiadającą mu planetą. I tak jest do dziś, w każdym języku Europy. Zrównanie planet i bogów pod wspólnym imieniem było dla greckich astrologów nader wygodne: nikomu nie musieli tłumaczyć, kim jest np. Afrodyta i jakie ludziom zsyła dary. W ten sposób ułatwiali sobie przekazywanie wiedzy o tym, jak działa dana planeta – po prostu tak samo jak bogini!
Można powiedzieć, że astrologia stała się dla Greków częścią ich religii. Była to religia bardzo pojemna, chętnie włączano do niej bóstwa z innych krajów, uznając, że są to ci sami bogowie, tylko z innym imieniem. Tak np. egipski Tot i germański Wotan, oba bóstwa tajemnej wiedzy, zostały uznane za lokalne wcielenia Hermesa, czyli Merkurego. Grecy usiłowali przekonać Żydów, że Jahwe to ten sam bóg co Zeus (podobieństw między nimi jest mnóstwo), ale tamci byli nieugięci.
Strażnicy naszego losu
Zmianę przyniósł nowy prąd w religii – gnostycyzm. Gnostycy, ludzie pozbawieni poczucia humoru i radości życia, głosili, że świat jest więzieniem dla duszy, dołem, pułapką, istną czarną dziurą, w którą ludzka dusza wpadła i wydostać się nie może. A więzienia tego strzegą mocarni strażnicy: planety wraz z ich demonicznymi bóstwami.
Obiegają świat naokoło i pilnują, by nikt się z niego nie wydostał, gdyż musi iść ścieżką przypisaną mu w jego horoskopie. Gnostycyzm zapoczątkował widzenie w planetach czegoś strasznego, wrogiego człowiekowi, diabelskiego. Wiele z tego poglądu przejęło następnie chrześcijaństwo. Stąd pewnie wzięła się kościelna podejrzliwość wobec astrologii.
Wojciech Jóźwiak
Obiegają świat naokoło i pilnują, by nikt się z niego nie wydostał, gdyż musi iść ścieżką przypisaną mu w jego horoskopie. Gnostycyzm zapoczątkował widzenie w planetach czegoś strasznego, wrogiego człowiekowi, diabelskiego. Wiele z tego poglądu przejęło następnie chrześcijaństwo. Stąd pewnie wzięła się kościelna podejrzliwość wobec astrologii.
Wojciech Jóźwiak