Grudzień nie zachęca do świętowania: zimno, mokro, wieje. Drogi zasypuje śniegiem, a jeśli nawet nie, to się robią śliskie do gołoledzi lub śniegu z deszczem... paskudnie.
Stanowczo nie jest to czas, do którego nasz gatunek homo sapiens, wyewoluowany w gorącej i suchej Afryce, byłby dobrze przystosowany – wręcz przeciwnie. A najgorsze są te ciemności: ledwo dzień się zacznie, to już kończy się zmierzchem, a przeważnie i tak gruba warstwa chmur sprawia, że dzień ledwo różni się od nocy.
Naturalny rytm dnia nam się rozregulowuje, co dodatkowo osłabia organizmy. Nic, tylko uciekać do ciepłych krajów! Pocieszmy się, że za kołem podbiegunowym jest jeszcze gorzej: noc na okrągło. Jakby na przekór tej grudniowej klęsce zimna i ciemności wynaleziono święta!
Miało to swoje uzasadnienie jeszcze w czasach pogańskich, że skoro jest najchłodniej i najciemniej, oznacza, że Słońce jest wtedy najsłabsze, a jeśli tak, to w tych ciemnościach właśnie odradza się na nowo.
Kiedy Jezus Chrystus zajął miejsce dawnych bogów Słońca, odgadnięto, że urodził się właśnie w czasie grudniowych ciemności. Chociaż ciągle się dziwię, że Boże Narodzenie nie jest obchodzone dokładnie w dniu zimowego przesilenia. To wygląda na błąd popełniony przez twórców dawnych kalendarzy.
Zimowe świętowanie ma sens energetyczny: kiedy krótkość dnia i wredna pogoda przyprawiają nas o depresję, trzeba się ratować: właśnie świętowaniem, a wcześniej porządkami, odnawianiem domu, kupowaniem prezentów i całymi tymi gorączkowymi przygotowaniami.
Ta grudniowa ruchliwa krzątanina w pełni zgadza się z tym, co wtedy dzieje się na niebie: Słońce wędruje przez znak Strzelca. A Strzelec to specjalista właśnie od świąt, igrzysk, zgromadzeń, obrzędów, ucztowania i w ogóle życia towarzyskiego.
Astrolog powie, że właśnie w postaci grudniowego świętowania „materializuje się” ognista energia znaku Strzelca. Pod wpływem Strzelca nabieramy takiego rozpędu, że starcza nam na następny, spokojniejszy znak Koziorożca, a karnawał trwa aż do „odlecianego”, powietrznego znaku Wodnika.
Tak jakby nie wystarczało Bożego Narodzenia, świętowanie zaczynamy już od św. Mikołaja, 6 grudnia, kiedy Słońce jest w połowie znaku Strzelca, przez św. Łucję (13 grudnia, Słońce ok. 20 st. Strzelca), a już po wejściu Słońca do Koziorożca mamy Nowy Rok i Trzech Króli.
Dalej karnawał, który jest jednak tradycją krajów południa, a u nas świętuje się go jakby z musu i na odczepne.
Wojciech Jóźwiak
fot.shutterstock.com