Co zrobić z otrzymaną talią kart? Czy można nimi bezbłędnie przepowiedzieć przyszłość? A może ukradną nam one… duszę?
Pani Krystyna dostała na 30. urodziny talię tarota. Zaskoczyło ją to, więc zadała mi (jak to Skorpion) serię dociekliwych pytań.
Raz w życiu koleżanka postawiła mi tarota i jej wróżby spełniły się prawie natychmiast, w ciągu paru dni. Nie było to przyjemne. Czy te wydarzenia miałyby miejsce wtedy, gdyby koleżanka nie postawiła mi kart?
Odpowiadam. Domyślam się, że problem jest to, czy takie było przeznaczenie, czy koleżanka jakoś wywołała wróżone wydarzenia? Raczej było tak, że razem utworzyłyście wtedy taki „czujnik”, który wstrzelił się w nadchodzący bieg wydarzeń. Weszłyście w rezonans z dziejącymi się wydarzeniami. Zdziwiło mnie, że koleżanka okazała się aż tak biegłą wróżką.
Widzę w tym zjawisko „szczęścia początkującego”. Zdarza się, że osoby, które dopiero zaczynają działać w pewnej dziedzinie, miewają wyjątkowego farta, czyli trafnie wchodzą w rezonans z tym, co się dzieje w pewnym wycinku rzeczywistości. Tak bywa w grze w ruletkę, ale także w poszukiwaniach naukowych. Doświadczenie uczy, że przeważnie wróżby nie spełniają się aż tak błyskotliwie.
Czy można wróżyć sobie samemu? Słyszałam, że nie.
Można, ale z umiarem. Łatwo popaść w nałóg i z każdym pomysłem i problemem biegać po karty, uzależnić się od nich. Kiedy ktoś zbyt często męczy karty ich rozkładaniem, to przestaje je rozumieć. Nie powinno się kart używać tam, gdzie wystarczy własny rozsądek.
Czy ktoś w ogóle powinien mieszać w głowie innym, mówiąc im o ich przyszłości, podczas gdy tak naprawdę liczy się chwila teraźniejsza?
To zależy, jak się mówi o przyszłości. Jeśli ktoś traktuje to, co wyczytał w kartach, jako wyrok, że będzie tak i już, to faktycznie z tej wiedzy niewiele skorzysta. Za to tarot jest użyteczny, gdy się znajduje sposoby na rozwiązanie jakiegoś problemu albo najlepszą drogę postępowania.
Czy to prawda, że ten, kto zajmuje się tarotem, oddaje kartom cząstkę swojej duszy?
To jest ładna poetycka metafora. Tak samo matematyk cząstkę duszy oddaje równaniom, a architekt domom. Ale na pewno od zajmowania się kartami nikomu duszy nie ubywa!
Jeśli nie mam zamiaru wgłębiać się w tę wiedzę, to czy mogę te karty dać komuś, kto o nie poprosi, czy lepiej je sprzedać? Nie otwierałam ich, są zapakowane fabrycznie.
Najprościej i najbardziej „czysto” z magicznego punktu widzenia byłoby sprzedać je komuś anonimowemu, np. na aukcji w internecie. Wypuścić je w ten sposób w świat zupełnie bez żalu czy innych emocji.
Wojciech Jóźwiak
Co zrobić z otrzymaną talią kart? Czy można nimi bezbłędnie przepowiedzieć przyszłość? A może ukradną nam one… duszę?Pani Krystyna dostała na 30