Niezależnie od tego, czy wierzymy w wędrówkę dusz czy nie, w buddyjskich opowieściach możemy znaleźć obraz samego siebie.
W tybetańskim buddyzmie powiada się, że wszystkie istoty w swoich kolejnych życiach trafiają do jednej z sześciu „krain wcielenia”. Są to krainy: bogów, czyli dewów, następnie asurów, czyli (według naszej mitologii) tytanów, dalej: ludzi, zwierząt oraz głodnych duchów. Szóstą krainą są piekła – mówi się o nich w liczbie mnogiej, bo jest ich wiele i dzielą się na gorące i zimne. Nawet jeśli nie wierzymy w reinkarnację, to te krainy wcieleń są ładnym schematem, który daje się zastosować także w życiu. Jedni ludzie żyją jak bogowie, inni jak tytani i wciąż z kimś walczą, kolejni jak zwierzęta chodzą ciągle w tym samym kieracie...
Jesteś bogiem czy tytanem?
Bogowie-dewowie żyją życiem wolnym od trosk. Czego zapragną, od razu mają. Czas spędzają na wybieraniu pomiędzy coraz to innymi rozkoszami. Czy tacy w naszym świecie rzeczywiście istnieją? Ależ tak! To są różni milionerzy, celebryci, a szczególnie żony bogaczy, zajmujące się (jakby zawodowo...) wydawaniem mężowskich pieniędzy. Także ci, którzy odziedziczyli sute spadki. Jedyna przykrość „bogów” jest taka, że to boskie wcielenie kiedyś się skończy...
Asurowie, czyli tytani, mają szalone ambicje, muszą być najlepsi i wciąż o coś walczą, są wiecznie czujni i nieustannie pełni agresywnej mocy. To są hiperambitni politycy, którzy idą do władzy po trupach, to są ludzie korporacji, którzy wyjdą ze skóry, żeby tylko puścić z torbami konkurencję. Generałowie, którzy kosztem cudzych nieszczęść muszą wygrać wojny.
Jesteś człowiekiem czy zwierzęciem?
Ludzie, ci z ludzkiej krainy, spędzają życie na porównywaniu się z innymi i dociąganiu do ich poziomu. No, może nawet chcą być odrobinę lepsi, oczywiście w swojej klasie. Zwierzęta to ludzie, którzy żyją jakby w kieracie, ciągle chodzą w kółko. Mają swoje wydeptane ścieżki, z których boją się zejść. Kierują się nawykami, a tym, co ich trzyma w tym błędnym kole, jest lęk przed zmianą i niemożność uświadomienia sobie, że może być inaczej.
A może duchem lub demonem?
Głodne duchy (albo „wygłodniałe upiory”, tak też się je nazywa) rysowane są przez Tybetańczyków jako istoty z wielkimi oczami i ustami, ale cieniutkimi szyjami, na znak, że wszystko widzą i pożądają, wielkimi ustami wszystko by chciały pochłonąć, lecz przez wąskie gardła pokarm nie przejdzie. Ludzkie głodne duchy przeżywają życie na pożądaniu czegoś, czego nie mają i mieć nie będą. Dlaczego? Dlatego, że kiedy przypadkiem dostaną to, czego pragną, to tego nie przyjmą. Miłością wzgardzą, pomoc odrzucą, pieniądze roztrwonią.
W piekłach tamtejsze piekielne istoty spędzają życie na doznawaniu nieustannych niedogodności. Nawet nie marzą o czymś lepszym, bo całą ich energię pochłania borykanie się z przeszkodami albo z bólem istnienia. Czasem, kiedy się patrzy na horoskopy, można się domyślić, kto w której z tych krain żyje!
Wojciech Jóźwiak
fot.shutterstock.com