Czy czeka nas światowa zawierucha wojenna? Układ planet na niebie obiecuje, że może jeszcze nie teraz...
Odkąd człowiek na niebie szukał znaków, zwiastunem wojny jawił mu się Mars. Być może dawni ludzie lepiej niż my odczuwali wpływ planet i na widok Marsa na nocnym niebie budziły się w ich głowach wojownicze myśli i wizje.
W dawnej Mezopotamii tę planetę przypisano groźnemu bogu imieniem Nergal. Gdy przybyli tam Grecy, owo bóstwo uznali za tożsame z ich Aresem, który patronował porywom wojennego gniewu. Boginią wojny była też Atena
– ta, w przeciwieństwie do porywczego Aresa, reprezentowała strategiczny namysł i planowanie. Gdyby greckich bogów przyrównać do znaków zodiaku, to Atena niewątpliwie miałaby coś z rozsądnej, powściągliwej i intelektualnie chłodnej Panny, podczas gdy Ares to narwany Baran.
Bez marsowej agresji nie byłoby postępu
Rzymianie Czerwoną Planetę skojarzyli ze swoim bogiem wojny, Marsem, i ta nazwa pozostała do dziś. Ale Mars miał trochę inny charakter niż Ares czy Nergal. Owszem, błogosławił legiony idące na wojnę, lecz prócz tego patronował całemu Imperium Rzymskiemu. Był więc bogiem nie tylko niszczenia, ale także tworzenia, budowania i podtrzymywania potęgi państwa.
Zgadza się to nam, astrologom, z podwójną rolą Marsa: z jednej strony planeta ta skłania do sporów, walk i konfrontacji, lecz z drugiej – daje siłę konieczną do tego, żeby poradzić sobie w trudnych sytuacjach i mimo przeszkód pójść do przodu. Zapewnia przebojowość, która jest niezbędna w wielu zawodach, nie tylko u wojskowych czy mistrzów karate, ale też u polityków i biznesmenów.
Mars jako planeta wojny ma swoich wzmacniaczy. Jednym z nich jest Saturn. Saturn to masa, więc współdziałanie Marsa z Saturnem wróży masowe konflikty. Saturn symbolizuje również wojenną technikę i to tę „ciężką”: kiedyś twierdze, dzisiaj silosy z rakietami. Drugim wzmacniaczem jest Pluton jako wyższa oktawa Marsa.
Także Uran ma swój wojenny sens, symbolizuje bowiem militarne wynalazki. Znamienne jest, że bombę atomową nad Hiroszimą zdetonowano, gdy Uran stał w medium coeli i był dominującą planetą (Uranem i Plutonem nazwano też pierwiastki używane jako ładunek bomb jądrowych).
Także Uran ma swój wojenny sens, symbolizuje bowiem militarne wynalazki. Znamienne jest, że bombę atomową nad Hiroszimą zdetonowano, gdy Uran stał w medium coeli i był dominującą planetą (Uranem i Plutonem nazwano też pierwiastki używane jako ładunek bomb jądrowych).
Wenusowa dyplomacja zwycięży?
Przeciwieństwem konfliktu i wojny jest zgoda i pokój. Tym sprawom patronuje rzymska Wenus, którą Grecy nazywali Afrodytą, a Babilończycy Isztar. Jej zodiakalnym władztwem jest znak Wagi. Wenus i znak Wagi reprezentują: pokój, umowy i dyplomację. Zauważmy jednak, że sprawy Marsa i Wenus, czyli wojny i pokoju, często splatają się w jeden węzeł. Zanim marsowi generałowie uderzą na kraj, który im podpadł, to wcześniej grunt przygotowują wenusowi dyplomaci, którzy pozyskują sojuszników i usypiają przeciwnika.
A kiedy poharatane armie tracą siły, wtedy znów wychodzą dyplomaci, aby na gruzach ustanowić nowy pokój, podpisać rozejmy i powołać międzynarodowe komisje. Obecnie Uran i Pluton ustawione są w kwadraturze: Pluton w Koziorożcu, Uran w Baranie, czyli we władzy Marsa.
I to pewnie jest astrologiczną przyczyną zamieszek i wojen głównie na Bliskim Wschodzie. Jednak Saturn jest złagodzony wpływem Jowisza. Dołącza się do niego okresowo silna Wenus. Siły pokoju powinny więc wziąć górę nad wojennym zacietrzewieniem.
A kiedy poharatane armie tracą siły, wtedy znów wychodzą dyplomaci, aby na gruzach ustanowić nowy pokój, podpisać rozejmy i powołać międzynarodowe komisje. Obecnie Uran i Pluton ustawione są w kwadraturze: Pluton w Koziorożcu, Uran w Baranie, czyli we władzy Marsa.
I to pewnie jest astrologiczną przyczyną zamieszek i wojen głównie na Bliskim Wschodzie. Jednak Saturn jest złagodzony wpływem Jowisza. Dołącza się do niego okresowo silna Wenus. Siły pokoju powinny więc wziąć górę nad wojennym zacietrzewieniem.
Wojciech Jóźwiak
fot.shutterstock.com
fot.shutterstock.com