„Mimozami jesień się zaczyna” – śpiewał Czesław Niemen. Wojciech Jóźwiak pisze: jesień znakiem towarzyskiej Wagi się zaczyna...
W tym, że jesień zaczyna się od wejścia Słońca w znak Wagi, jest jakaś głęboka mądrość zodiaku. Bo jesień to czas schyłku, zapadania ciemności i martwego chłodu, a wprowadza ją znak Wagi – który jakby na przekór faktom – niesie energię grupowej radości, biesiad, tańca, zabawy i towarzyskich flirtów. Waga jest także patronem sztuki, artystów i wyrafinowanej kultury. I taki właśnie czas przypada na początek jesieni. To jakby „łabędzi śpiew”. Bo powiadano, że łabędzie, całe życie milczące, śpiewają jeden raz, przed śmiercią. A łabędź, wraz z dziką gęsią, jest właśnie herbowym ptakiem znaku Wagi.
Słabością znaku Wagi, a więc też wadą ludzi urodzonych pod tym znakiem, jest ich łatwe zrywanie z twardą rzeczywistością, mówienie sobie: „Aha, jak tak się umawialiśmy, to widać tak jest!”. Wagi łatwo przymykają oko na śmieci zamiatane pod dywan, a nawet na trupy ukrywane w szafach. „Mam nie mówić o tym, co boli i przeszkadza? OK, to nie mówmy, bawmy się, tak będzie przyjemniej”. Nic dziwnego, że ze znakiem Wagi łączona jest dyplomacja, bo to przecież sztuka uników. Ale to, co przez Wagę niezauważane, pomijane, wypychane za drzwi, w końcu wróci. I do tego „służy” następny znak – Skorpiona.
Skorpion z lubością wywleka na jaw to, co Waga grzecznie, w imię ogólnej zgody, kultury i świętego spokoju, ukryła. Skorpion szuka wręcz tego, co kłuje, uwiera, boli, zagraża. (W naturze zwierzątko to ma przecież kolec jadowy na końcu ogona). Podczas gdy Waga preferowała zgodę, harmonię, luz i wypoczynek, to Skorpiony najlepiej czują się w miejscach niespokojnych: gdzie panuje napięcie, zagrożenie, niepokój i rywalizacja, gdzie w każdej chwili można spodziewać się ciosu z ukrycia. Przypomina to początek filmu o mistrzach karate? Ależ tak, bo wschodnie sztuki walki wywodzą się właśnie z ducha znaku Skorpiona. Tu trzeba reagować natychmiast, wróg czai się wszędzie, a w ułamkach sekund, gdy rozgrywa się walka, nie ma czasu na przebaczanie. Nie dziwi więc, że w dniu, kiedy według legendy pierwszy cesarz Japonii zstąpił z nieba, aż sześć planet przebywało w Skorpionie.
Gdy Waga stawiała na kulturę i ogładę, to Skorpion żyje w świecie pierwotnych instynktów; głodu, zawłaszczania, rywalizacji, wojny i seksu. Jego dusza krąży między skrajnościami: od poświęcenia do zdrady, od miłości na zabój do wyuzdania. Ale tak też długo nie można... Gdyby wszędzie zapanował duch Skorpiona, ludzie pozabijaliby się. Dlatego musi wkroczyć ktoś uzbrojony w prawo, niezłomne zasady i wiarę w ideały. Tym, kto „gasi” rozwibrowanie Skorpiona, jest miłośnik wszystkiego, co proste, jasne i szczytne: Strzelec. (Kiedyś pewien Skorpion powiedział mi, że boi się tylko ludzi jednego typu, właśnie Strzelców).
Strzelce nie są tak przebiegłe jak Skorpiony, brakuje im wnikliwości, ale mają coś, czym nad nimi zdecydowanie górują: potrafią odwołać się do wyższych wartości, ideałów. Umieją szczerze zakrzyknąć: „Bóg, honor, ojczyzna!” albo: „Prawda, nauka, oświata!” – i od razu ich racja okazuje się ważniejsza. Nie przypadkiem czas Strzelca to późna jesień, kiedy opadną liście, szeroki świat otwiera się na dalekie podróże, a ciemny las się przejaśnia.
Wojciech Jóźwiak