Silvio Berlusconi być może sporo zrobił dla Włoch, ale potomni zapamiętają go jako premiera uganiającego się za spódniczkami.
Silvio Berlusconi urodził się 29 września 1936 roku, o godz. 5.40 w Mediolanie. Wszystko u niego zgadza się z horoskopem! Słońce ma w Wadze, dlatego taki z niego „przyjemniaczek”. Jego Słońce jest silne jako planeta wschodząca, czyli bliska ascendentu, prócz tego łączy się aspektem kwintylem z Jowiszem, co wyjaśnia jego talenty przywódcze i „pijarowe”. To ktoś, kto umie pokazać, zabłysnąć, zrobić wrażenie na ludziach i pociągnąć ich za sobą.
Mając przy tym Jowisza w bardzo aktywnym punkcie 17 stopni Strzelca, należy do tych, którzy co wymyślą, to zrobią. Śmiało idzie za swoimi pomysłami, co zwłaszcza jest przydatne w przemyśle rozrywkowo-medialnym, w którym przecież zrobił karierę i wielkie pieniądze, zanim wziął się za rządzenie Włochami. Ma też aspekt Jowisza z Saturnem, a więc jest zdolnym organizatorem i menedżerem.
Jak do tej pory, same pochwały. Ale jego Wenus... ważna, bo włada Słońcem w jego horoskopie... Otóż Wenus jest na samym początku Skorpiona (0 stopni 31 minut), co oznacza wybujałe potrzeby seksualne i skłonność do dawania im upustu niekoniecznie w monogamicznym – jak Bóg przykazał – związku. Ta Wenus jest dodatkowo pobudzona przez Marsa sekstylem, więc związki premiera z płcią przeciwną po prostu muszą być „w górnej strefie stanów wysokich”. Ale jakby tego było mało, w Wenus Berlusconiego bije... Pluton kwadraturą. I to jest to!
Z powodu tego skwadraturowanego Plutona nie wystarczyła mu pierwsza żona, z którą ma dwoje dzieci, ani kochanka, z którą miał troje kolejnych, z którą potem się ożenił i rozwiódł. On po prostu musiał urządzić sobie podręczny haremik... Tak to i w horoskopie, i w życiu włoskiego polityka splatają się talenty z dziwactwami. Jako polityk ma liczne zasługi: obniżył podatki, ulepszył ordynację wyborczą, zbudował mosty, autostrady i szybkie pociągi, walczył z mafią. A zasłynął z orgietek.
Wojciech Jóźwiak
Silvio Berlusconi być może sporo zrobił dla Włoch, ale potomni zapamiętają go jako premiera uganiającego się za spódniczkami