Piszę ten tekst kilka dni przed świętami 2011. Właśnie rozstąpiły się grudniowe mgły i chmury, niebo o zmierzchu okazało się czyste. Jechałem samochodem w swojej podwarszawskiej okolicy – wieczorna zorza gasła i nagle nad horyzontem zobaczyłem jasny punkt.
Samolot? Nie, nie rusza się... Czyżby Wenus? Chwila skupienia i przypomniałem sobie – zwizualizowałem – układ planet na niebie na ten dzień. Słońce pod koniec Strzelca, Wenus wchodzi do Wodnika.
Wenus wyprzedza Słońce o ponad 30 stopni... To znaczy, że jest widoczna po zachodzie Słońca – ta „pierwsza gwiazdka” na niebie to właśnie Wenus. Dawno jej nie widziałem... Stęskniłem się za nią. Była niewidoczna, bo przebywała zbyt blisko Słońca. Okresy, kiedy Wenus świeci po zachodzie Słońca jako Gwiazda Wieczorna, trwają kilka miesięcy i powtarzają się co 584 dni.
Czasem wtedy można ją dostrzec nawet na dziennym niebie, razem ze Słońcem, tylko trzeba wiedzieć, gdzie jej szukać. Mnie to się udało kilka razy. Wenus jest prócz Księżyca jedynym „świecidłem” na ziemskim niebie, które potrafi się za dnia przebić przez oślepiający błękit atmosfery oświetlonej przez Słońce.
Wieczorna Wenus budzi we mnie dziwne emocje. Wtedy świat wydaje się bardziej uroczysty… Ta wielka „gwiazda” na wieczornym niebie jakby wzywa nas ku nowym horyzontom i marzeniom. Podnosi „poziom energii”. Ciągnie wzwyż i w dal. Wenus przez astrologów zgodnie uważana jest za źródło miłości, sympatii, zgody, harmonii, porozumienia, piękna. Ale nie od razu astrologowie trafili na takie rozumienie energii Wenus. Pierwsze wyobrażenia na temat wpływów tej planety, znane z Mezopotamii, były inne.
Wenus uważano za planetę władzy, królestwa i wojny. Jej pierwszym zwierzęcym atrybutem był nie byk, tylko najgroźniejszy z drapieżców: lew. Ale i byki nie są przecież wcieleniem łagodności, prawda? Kiedy się nad tym zastanowić, pojawia się pytanie: co właściwie jest takiego w planecie, że ma taki astrologiczny charakter? W fizycznej Wenus nie ma dokładnie nic, co by kojarzyło się z łagodnością i przyjemnościami.
Jest to przecież glob w najwyższym stopniu nieprzyjazny życiu: temperatura kilkaset stopni, miażdżące ciśnienie i grube, tłumiące światło chmury – wcale nie z wody, jak na Ziemi, tylko z kwasu siarkowego. Prawdziwe piekło! Być może źródłem astrologicznej energii planety nie jest jej fizyczna strona, lecz sposób, w jaki wpływa na orbitę Ziemi. Orbity Wenus i Ziemi pozostają w rezonansie. Polega on na tym, że na 5 ziemskich lat Wenus okrąża Słońce 8 razy.
Z tego powodu, gdy wrysować w zodiak punkty spotkań Wenus i Słońca, utworzą one symetryczny pięciokąt. Przypuszczam, że właśnie z własności tego „magicznego” pięciokąta wynikają astrologiczne cechy Wenus. Jest to jedna z tych zagadek, które by trzeba kiedyś zbadać dokładniej.
Wojciech Jóźwiak
Piszę ten tekst kilka dni przed świętami 2011