Astrofani powinni pisać i czytać pamiętniki, gdyż to jest najlepszy sposób na nauczenie się astrologii!!
W dzisiejszych czasach chyba nikt już nie pisze pamiętników. Ale kiedy nie było internetu, a zwłaszcza blogów i Facebooka, wiele osób to robiło. Szczególnie w burzliwym wieku dorastania, kiedy „nikt mnie nie rozumie", właśnie „kochany pamiętniczek" bywał pierwszym powiernikiem i przyjacielem.
Niektórym opisywanie kolejnych dni i wydarzeń wchodziło w nawyk... a potem wnukowie odziedziczali grube pożółkłe zeszyty, z którymi nie wiedzieli, co począć. Niektóre pamiętniki-dzienniki wyrosły na dzieła literackie, że wspomnę Marię Dąbrowską, Witolda Gombrowcza, Sławomira Mrożka.
Gdy tylko zaczniesz interesować się astrologią, pisz pamiętnik!
A właściwie: dziennik. Dla miłośników astrologii mam taką oto kategoryczną radę: załóż sobie gruby zeszyt, w którym będziesz notować, co się wydarzyło, dzień po dniu.
Czy może być astrologiczny blog, zamiast dziennika-zeszytu?
– Raczej nie, bo jeśli pojawią się zdarzenia, których nie chcesz rozgłaszać, to je przemilczysz. Blogi są zawsze BARDZO filtrowane i autocenzurowane pod kątem czytających, nawet jeśli, jak to często bywa, nikt poza tobą twojego bloga nie czyta.
Czy mogę pisać w pliku, a nie ręcznie w zeszycie?
– Tego też bym nie radził, ponieważ często zmieniamy sprzęt i pliki ze starszego laptopa lub tabletu w końcu wędrują na złom. Dyski częściej się psują. Papier jednak dłużej żyje i lepiej trwa niż elektronika.
Taki dziennik prowadzony „ręką astrologa" już po kilku miesiącach zacznie uczyć cię astrologii! A co dopiero, gdy zajrzysz do niego po kilku latach. Zobaczysz wtedy, z jak uporczywą dokładnością reagujesz na tranzyty planet. I jak wydarzenia, które wydawały się „zwyczajne", są głęboko zakorzenione w ruchach planet i w twoim horoskopie.
Po co adeptowi astrologii pamiętnik?
Oto – na przykład – postanawiasz zmienić studia. Z ambitnych, na które wypchnęli cię rodzice, na takie, które nie dają aż takiego prestiżu, ale za to są bardziej zgodne z tym, co cię naprawdę interesuje i obiecują w przyszłości życie, jakie lubisz. Gdzieś na wsi, w lesie...
Czytasz o tym w pamiętniku i co odkrywasz? Że w dniu, kiedy poszłaś z tym do dziekanatu, Saturn zaczynał schodzić pod urodzeniowy ascendent – a to jest moment, kiedy ludzie odpuszczają sobie walkę o społeczną pozycję i przestawiają się na życie „po swojemu".
Albo czytasz w swoim dzienniku, że naszedł cię pewien nieprzyjemny wysłannik od komornika. Bo kiedyś nie zapłaciłeś mandatu i zrobiła się afera. Zwykle jeśli tylko możemy, od razu zapominamy dzień, datę, godzinę takiej nieprzyjemności. Ale jeśli zanotujesz w pamiętniku, to po jakimś czasie odkryjesz, że wtedy, dokładnie o tej godzinie, Mars tranzytował kwadraturą twojego urodzeniowego Plutona. Często Mars plus Pluton równa się atak komornika.
Szum zacznie mieć sens...
Żyjemy w świecie i w czasie, który jest nieustannie „prześwietlany" przez układy planet. We wszystkim – no, prawie we wszystkim – wibruje nasz horoskop. Dopiero w świetle horoskopu mnóstwo wydarzeń z twojego życia nabiera sensu, przestaje być tylko szumem.
Zwykle całe to bogactwo wydarzeń mija i znika, nie dochodzi do twojej świadomości. Pamiętnik czy dziennik jest narzędziem, które pozwoli ci „zatrzymać czas" i po miesiącach lub latach przyjrzeć się temu, jak planety i ich cykle GRAŁY (i nadal grają) w życiu twoim i twoich bliskich.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock