Planety działają na ludzi, jakby miały bezpośredni dostęp do naszych mózgów.
Gdybyśmy chcieli porównać wpływ planet, to najbardziej narzuca się porównanie z pogodą. Pogoda zmienia się cyklicznie. Na przykład w lipcu jest ciepło i co kilka dni przechodzą ulewne deszcze. Za 12 miesięcy pogoda będzie podobna, ale po drodze przyjdą zmiany: ochłodzenie, spadnie śnieg, rośliny przygotują się na to załamanie, zrzucając liście, a ludzie ubiorą się cieplej. I tak cyklicznie, co 365 dni.
Z działaniem planet w astrologii jest trochę podobnie. Różnica jest taka, że tych cykli jest więcej i akurat cykl Słońca, czyli rok, nie działa na nas tak silnie jak inne cykle, np. cykl Saturna (29 lat) lub cykl Jowisza (ok. 11 lat). Jest jeszcze taka różnica, że cykle astrologiczne mają inną fazę dla różnych ludzi. Ktoś może być teraz w cyklu Saturna w fazie „zdołowania", a inny, przeciwnie, w fazie takiej, kiedy się robi błyskotliwą karierę.
Od czego to zależy? Od godziny urodzenia! Jeszcze jedna ważna różnica: roczny cykl pogody działa na nas poprzez temperaturę, przez dopływ światła (dużo światła latem, ciemno zimą) czy przez wilgotność. Astrologiczne cykle planet działają same przez się, bez pośrednictwa innych fizycznych czynników. Planety wpływają na nas tak, jakby miały bezpośredni dostęp do naszych umysłów.
SPRAWDŹ SWÓJ HOROSKOP URODZENIOWY!
Z czym nam się to kojarzy? Z anteną, która odbiera fale! Tyle że w przypadku anten telewizyjnych, radarowych czy telefonów komórkowych te fale są dobrze znane fizykom: są to fale elektromagnetyczne. Fal, które działają w astrologii, fizycy do tej pory nie zidentyfikowali. Tak... Ucząc się astrologii, musimy się pogodzić z tym, że nauka nie zna jeszcze wszystkiego. I nawet w fizyce są białe plamy.
Podobieństwo do anteny zauważyli naukowcy, kiedy dociekali, jak działa nasz mózg i jak działają geny. Zacznijmy od genów. Kiedy około 2000 r. rozszyfrowano genetyczny zapis informacji w cząsteczkach DNA i policzono geny, okazało się, że jest ich zaskakująco mało. U człowieka jest ich zaledwie 25 tysięcy. Za pomocą tych 25 tysięcy "słów" w naszych komórkach zapisany jest cały przepis na człowieka!
To trochę za mało, jak na tak skomplikowany twór, jakim jest człowiek czy każdy inny ssak lub inny złożony organizm. Dlatego angielski biochemik Rupert Sheldrake wysunął śmiałą hipotezę, że nasze DNA jest nie tyle „zapisem" informacji i „przepisem" na człowieka, co właśnie anteną odbierającą informacje, które są gdzieś w przestrzeni, w odpowiednim polu morficznym.
Podobnie jak audycja telewizyjna nie jest zapisana w odbiorniku, tylko jest przesyłana przez pole elektromagnetyczne. To samo z mózgiem i pamięcią. O pamięci przeważnie mówi się, że jest zmagazynowana gdzieś w mózgu. Ale do tej pory tego magazynu informacji nigdzie nie znaleziono, w żadnej części mózgu, a komórki mózgowe wcale nie wyglądają jak sprzęt służący do zapisu informacji.
Sheldrake twierdzi to samo: to, co pamiętamy, nie jest zapisane w naszych mózgach, tylko w przestrzeni, w polach, a mózg jest anteną. Być może pola i fale nadawane przez planety jakoś interferują z polami, które zapisują naszą pamięć i inne treści naszych umysłów. Kto odkryje, jak to się dzieje, zasłuży na Nagrodę Nobla!
Kiedy myślę o planetach i ich wpływie, mam przed oczami pewne doświadczenie z wahadłami (można je obejrzeć pod adresem YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=yVkdfJ9PkRQ). Jest tam szereg wahadeł różnej długości. Puszczone w ruch najpierw poruszają się wężykiem, a ich kulki tworzą ruchomą falę sinusoidę. Następnie ta fala rozpada się i ruch staje się chaotyczny. Ale po chwili znów zjawia się porządek i tamta początkowa wężowata fala się odradza! Po czym znów popada w chaos. To się od razu kojarzy z astrologią.
My sami i nasze umysły jesteśmy trochę jak rój wahadeł (oscylatorów) z tamtego doświadczenia. Żyjemy zwykle w stanie zwykłego chaosu, ale co jakiś „przypominamy sobie" pewien ukryty porządek, który jest w nas zapisany. Wtedy na tle mnóstwa zwykłych życiowych zajęć pojawia się w nas jeden czysty i donośny impuls, na przykład: „Wychodzę na mąż!" albo: „Zakładam firmę!", albo: „Piszę książkę!". Ten impuls przebija się poprzez codzienny chaos drobiazgów. Podporządkowuje sobie sprawy, którymi się zajmujemy.
Kiedy w życiu przychodzi taki moment? To zależy od czasu. A czas mierzą planety. I tak nasza myśl wraca do astrologii, czyli do planet, które wyznaczają ramy naszego życia.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock