Koniunkcja Jowisza z Wenus, a więc dwóch planet dobroczynnych, zwykle uchodzi za korzystną. Niestety, będąc w Pannie, planety te ujawniają swoje słabości: Jowisz jest na wygnaniu, zaś Wenus w upadku...
No i w dodatku są złączone z wojennym, złoczynnym Marsem, przez co w ogóle nie działają dobroczynnie. Dlatego w tych szczególnych okolicznościach astrologicznych koniunkcja Jowisza, Wenus i Marsa zachęca do walki w imię źle pojmowanych wartości, gdzie to nie życie ludzkie jest nadrzędne, lecz fanatycznie pojmowana ideologia.
Wszyscy pamiętamy runięcie wież WORLD TRADE CENTER 11.09.2001 roku. Wiele osób było wtedy przekonanych, że to nie dzieje się naprawdę, że to film, coś dla telewizji nakręcane z zaskoczenia. Tak samo jak wtedy, gdy 13 listopada kilku zamaskowanych młodych mężczyzn strzelało do ludzi w Paryżu. Po takich tragicznych wydarzeniach zawsze padają pytania: czy takie ataki można było przewidzieć? Pytania do służb specjalnych zostawmy politykom. My zapytajmy o to astrologów: czy niebo zsyła znaki?
Jeśli tak, to są one subtelne, więc mogą umknąć w gąszczu rozmaitych symboli i wskazań. Łatwiej je zauważyć, gdy już wiadomo, czego się szuka. Spójrzmy na niebo nad Paryżem – jakie sygnały dawały nam planety 13.11.2015? Każde miasto ma swój znak zodiaku. Paryż przynależy do znaku Panny. Nic dziwnego, słynna paryska katedra Notre Dame (Nasza Pani, a więc Matka Boska) jest od czasów średniowiecza symbolem tego miasta. A gdy wiemy, jakie planety w danym czasie przechodzą przez znak miasta, możemy wywnioskować, czy spotka je coś złego.
I cóż tam widzimy? Ostatnie zaćmienie Słońca (13.09.2015 roku) miało miejsce właśnie w znaku Panny! Co więcej, tydzień przed zamachami w Paryżu doszło w znaku Panny do poczwórnej koniunkcji Jowisza, Marsa, Wenus i Księżyca. Te niecodzienne układy zazwyczaj wyzwalają destrukcyjną siłę, wróżą nagłe i tragiczne wydarzenia, którym trudno zapobiec. Cóż to oznacza? Że nawet najdoskonalsze sprzęty szpiegowskie i tajni agenci nie są w stanie dotrzeć do zła, zanim się pojawi, wybuchnie i zrani innych.
Ale to nie koniec ostrzeżeń gwiazd. Przyszłość też rysuje się dramatycznie. Jeden z następnych niepokojących układów planet utworzy się w drugiej połowie sierpnia 2016 roku, kiedy w znaku Strzelca dojdzie do koniunkcji dwóch planet złoczynnych: Saturna i Marsa. Spod znaku Strzelca są: Hiszpania, Węgry, Chorwacja oraz Budapeszt, Toledo w Hiszpanii, Narbona w południowej Francji, Kolonia w Niemczech oraz Stargard Szczeciński. Warto więc zwrócić baczniejszą uwagę na te miejsca!
Co teraz? Jak świat ma się bronić przed szaleńcami? Czy za śmierć karać śmiercią i odrzuceniem? Planety zalecają użycie rozumu, nie siły, wręcz mówią, że zemsta jest złym wyborem.
Według astrologii tej wojny nikt nie wygra
Postawiłem horoskop na czas zamachów w Paryżu 13.11. I nie widać w nim zwycięstwa żadnej ze stron. Nie widać też porażki. Będzie przedłużający się konflikt, coraz trudniejszy dla każdej ze stron... Stronę atakującą, czyli Państwo Islamskie, symbolizuje w horoskopie władca ascendentu w Raku – Księżyc, który znajduje się w Strzelcu i do tego w kwadraturze z Jowiszem. I Strzelec, i Jowisz kojarzone są z religią.
Można więc ten układ planet odczytać jako tryumf skrajnej ideologii religijnej, fanatyzmu. Stronę broniącą się, czyli Francję, wskazuje Saturn, także położony w znaku Strzelca, lecz wspierany sekstylem Marsa i Wenus. W tym układzie kluczowa jest Wenus, bo nie dość, że jest to najlepiej położona planeta, to jeszcze znajduje się w domu czwartym symbolizującym królestwo Francji.
Co z tego wynika? W Wenus tkwi przewaga francuskich władz. Ale Wenus nie jest patronką wojny i konfliktu, lecz pokoju i dyplomacji. Wniosek? Aby wygrać tę wojnę, Zachód musi użyć metod pozamilitarnych, czyli intelektu i – jakkolwiek by to zabrzmiało – wdzięku, pozornej łagodności, jaką mają piękne kobiety z żelaznym charakterem, które wiedzą, jak obłaskawiać krwiożerczych samców. Naloty na Syrię nie wystarczą.
Planety podpowiadają, że zamiast bomb, trzeba użyć wspólnego frontu z innymi państwami muzułmańskimi, gdyż z fundamentalizmem islamskim najlepiej poradzą sobie sami wyznawcy Mahometa. A tak się składa, że oni także reprezentowani są przez pokojową Wenus!
Piotr Piotrowski, astrolog
Fot.: Shutterstock