W latach 90. ubiegłego wieku miłośnicy kultury starożytnych Majów zauważyli, że długa epoka ich kalendarza, tak zwany baktun, który zaczął się ponad 5 tysięcy lat temu, zaraz dobiegnie końca – w 2012 roku.
Ponieważ dawni Majowie nie zostawili żadnych wskazówek, co wtedy się wydarzy i czy wydarzy się cokolwiek, zaczęto na ten temat spekulować. Jedni zaczęli wierzyć, że to będzie „koniec świata” (który to już z kolei?!), czyli pewnie jakaś kosmiczna katastrofa, inni, że aż tak źle nie będzie, ale że trzeba spodziewać się wielkiej przemiany w świecie; metamorfozy, która wstrząśnie umysłami ludzi i sprawi, że pewnego dnia obudzimy się inni niż dotąd i pewnie lepsi.
Czy przybędzie coś z nieba?
Do tej pory w mediach przewijają się te dwa warianty: jedni wołają, że nadciąga katastrofa i ogólny koniec, a drudzy, że czeka nas przemiana świadomości, rewolucja duchowa i wielkie odrodzenie całej ludzkości. Jako dokładna data tego przedziwnego wydarzenia podawane jest zwykle zimowe przesilenie, czyli 22 grudnia 2012, albo jego wigilia, 21 grudnia.
John Major Jenkins, też jeszcze w latach 90., zauważył, że ta data związana jest z pewnym wydarzeniem astronomicznym. Oto zodiak przesuwa się względem gwiazd, a wraz z nim punkty, w których przebywa Słońce (w kolejnych latach) w momencie przesilenia zimowego, równonocy wiosennej itd. Czas, w którym te punkty obiegają cały krąg nieba, wynosi około 26 tysięcy lat. I tak się dziwnie złożyło, że właśnie teraz punkt zimowego przesilenia przechodzi nie gdziekolwiek, tylko przez ważne miejsce na niebie, przez środek Drogi Mlecznej.
Jest on widoczny jako ciemna smuga i w mitach różnych ludów występuje jako „kanał” łączący ziemię z niebem. A więc może niektórzy zaczęli sobie wyobrażać, że „coś” tym kanałem z nieba przyjdzie?
Żyjemy w epoce Piątego Słońca
Koniec baktuna z kalendarza Majów połączono z wierzeniami drugiego starożytnego meksykańskiego narodu – Azteków. Ci zaś wierzyli, że świat przechodził kolejne epoki, zwane przez nich słońcami. Na początku każdej z nich bogowie tworzyli nowe słońce i nową rasę ludzi, po czym z różnych powodów ich dzieło okazywało się niedoskonałe, więc je niszczyli i brali się do roboty od nowa. Według ich kosmologii żyjemy teraz w epoce Piątego Słońca, która, jak uważają niektórzy, zaraz się skończy, by ustąpić miejsca Szóstemu.
Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Majowie zostawili precyzyjny kalendarz, ale żadnych informacji, co znaczą zmiany epok w tym kalendarzu. Aztekowie nie mieli tak rozległego kalendarza, ale za to wierzyli w kosmiczne katastrofy. Kiedy połączyć jedno z drugim, wychodzi to, co tak lubią miłośnicy końców świata, apokalips i armageddonów, czyli proroctwo, że będzie zaraz koniec. Ale spokojnie!
Nie należy się przesadnie tym przejmować. Te argumenty tylko pokazują tryb myślenia proroków! Było ich wielu i wszyscy się mylili, więc i teraz nie ma powodu, żeby się ekscytować. Za jakiś czas powiesz zatem wnukom: „Tak... pamiętam rok 2012!”.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock.com