Godzina urodzenia – a raczej dokładny czas przyjścia na świat, czyli godzina z minutami – to rzecz w astrologii absolutnie niezbędna. Nie znając jej, nie można narysować horoskopu (czyli urodzeniowego kosmogramu). Teraz na szczęście większość ludzi zna swoją godzinę (z minutami!), pod tym względem sytuacja poprawiła się znacznie w ostatnich dziesięcioleciach, pewnie dlatego, że sama astrologia stała się popularna.
Dokładny czas narodzenia jest bowiem taką informacją o człowieku, która jest potrzebna właściwie TYLKO astrologom. Na razie zarówno urzędnikom od ewidencji ludności, jak i historykom lub biografom wystarcza sama data. Jednak my, astrolodzy, wciąż mamy problem z dokładnym czasem urodzenia.
Po pierwsze, jest wciąż – niewielka, ale jest – grupa osób, które nie znają w ogóle swojej godziny przyjścia na świat. Po drugie, zdarza się, że ktoś coś tam wie o swoich narodzinach, ale są to informacje szczątkowe. Np. że „urodził się jakoś rano”. Albo „chyba po południu”. Po trzecie, może się też zdarzyć, że godzina jest znana, lecz niedokładna. Np. „około osiemnastej”. Może też być tak, a jest to wcale nierzadki przypadek, że matkom zdarza się mylić czas narodzin swoich dzieci, jeśli mają ich kilkoro.
To również jest problem. Po czwarte, godzinę znasz z największą dokładnością, powiedzmy 9.17, ale... wcale nie jesteś pewna, czy to nie jest jakaś rodzinna legenda. Komuś kiedyś tak się powiedziało i wszyscy odtąd powtarzają, że „Asia urodziła się dokładnie o 9.17”. A każdą niepewność warto sprawdzić!
Na tropie tajemnic
Jak szukać? Najlepiej pytając świadków. W takim przypadku pierwsze, co trzeba zrobić, to wywiad z osobami, które mogą coś wiedzieć więcej. Może np. matka urodzonej osoby żyje i pamięta jakieś szczegóły. Albo ktoś z bliskich, kto pamięta dawne rozmowy o „urodzonym” jako dziecku. Każda taka informacja jest cenna i za jej pomocą można, jak w śledztwie, zbliżyć się do rozwiązania zagadki. Kiedy dane są już zgromadzone, wywiady przeprowadzone i więcej się informacji z życia i z pamięci nie wydobędzie, wtedy dopiero wkracza astrolog ze swoimi sposobami. Ja sam przebadałem kilka podejść i radzę zastosować metodę „trzech kroków”.
Trzy astrokroki do prawdy
Krok pierwszy: sprawdzamy, czy pewne „gorące punkty” w zodiaku powtarzają się u krewnych tej osoby. Korzystamy tu z zasady rodzinnych podobieństw między horoskopami spokrewnionych osób. Jest bardzo prawdopodobne, że badana osoba ma ascendent lub medium coeli w takim „rodzinnym gorącym punkcie”. Wtedy godzinę urodzenia liczy się automatycznie.
Krok drugi: badamy życiorys tej osoby i patrzymy, gdzie były planety, głównie Saturn i Jowisz, w przełomowych momentach życia. Jest bardzo prawdopodobne, że tam, gdzie przebywały, jest ascendent lub medium coeli tej osoby, a stąd już wynika godzina urodzenia.
I krok trzeci: sprawdzamy, czy ogólny obraz tej osoby zgadza się z odtworzonym w ten sposób horoskopem. Jeśli np. wyszło z tamtych rachunków, że ten ktoś urodził się z Marsem na ascendencie, to powinien być raptusem i narwańcem. Jeśli z Saturnem, to pokerowa twarz i nastrój powagi.
Czasem ci się wydaje, że w twoim horoskopie coś się nie zgadza? Właściwie to każdą godzinę urodzenia powinno się doprecyzować astrologicznymi metodami!
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock.com
Godzina urodzenia – a raczej dokładny czas przyjścia na świat, czyli godzina z minutami – to rzecz w astrologii absolutnie niezbędna