Cała astrologia wisi – jak na cienkiej nici! – na dokładnej godzinie urodzenia człowieka. A z tym często są problemy...
Aby astrolog mógł powiedzieć coś o osobowości i psychice człowieka, jakie ma on predyspozycje, mocne i słabe punkty, z czym w życiu będzie mieć kłopoty, musi narysować urodzeniowy kosmogram klienta, tzn. układ planet w momencie jego narodzin. Z tego układu prognozuje także życie człowieka, oczywiście nie całkiem dokładnie, tylko w jakimś przybliżeniu.
Ale jak może to zrobić, gdy klient nie zna swojej godziny urodzenia?!
Pilnujmy dokładnego czasu!
Są problemy, że tak powiem, techniczne z zapisaniem lub zapamiętaniem tej godziny. Gdy kobieta rodzi, nikt nie ma głowy patrzeć na zegar. Zegara nie ma. Albo nikt nie ma świadomości, jak bardzo ta godzina jest ważna. Mamy skłonność zaokrąglać odczyt z zegara i potem rodzic podaje w urzędzie: „Ósma rano", kiedy naprawdę była to 7.48. Mylimy też godziny poranne z popołudniowymi.
Jeśli nawet godzinę zapisano w urzędowym rejestrze, to informacja o niej wcześniej przeszła przez łańcuszek ludzi.
Położna, która spojrzała na zegarek, powiedziała matce, która to zapamiętała i przekazała ojcu, ojciec urzędnikowi, a ten zapisał – ale czy poprawnie? Można też podejrzewać, że urzędnicy, żeby nie mieć pustych rubryk w księdze, godziny urodzenia wymyślali. Jak widać, mnóstwo niebezpieczeństw czyha na tę bezbronną informację o godzinie.
Czy to odpowiedni moment?
Gdy pominąć kłopoty ze słusznością odczytu czasu i zapisu w dokumentach, pozostaje problem głębszej natury. Czy dziecko urodziło się we właściwym momencie? Bo są wcześniaki, które jawnie urodziły się za wcześnie. Są cesarskie cięcia, chirurgiczne, kiedy dziecko rodzi się na pewno nie w tym czasie, gdyby urodziło się siłami natury. (Siłami natury mogłoby się wcale nie narodzić).
Co więcej, od wielu lat lekarze farmakologicznie przyspieszają akcję porodową albo wywołują ją wtedy, kiedy personel medyczny ma czas zająć się porodem, nie czekając na siły natury.
W sytuacji idealnie naturalnej sygnał „rodzę się!" wysyła organizm dziecka, przekazując do krwi matki szczególne hormony. Gdyby akcja porodowa zawsze trwała przez określony czas, powiedzmy godzinę, to można by wówczas powiedzieć, że organizm dziecka, jakoś czując położenie planet, wstrzeliwuje się w czas wyjścia na świat, kiedy układ planet będzie dla niego właściwy. Ale czas porodu bywa różny i zależy nie tylko od dziecka, lecz także od organizmu matki i jej zachowania się. W jaki więc sposób organizm dziecka mógłby to przewidzieć?
Właśnie tak miało być!
Wszystko to razem wzięte przerasta możliwości zrozumienia naukowców rozumujących po kartezjańsku: że tu przyczyna, tam skutek, a między jednym i drugim jest prosta zależność. Na pewno przy misterium porodu tak nie jest! A skoro to przerasta ich rozumienie, odrzucają astrologię, twierdząc już od paruset lat, że to zabobon.
Ale skoro zabobon, to dlaczego tak uporczywie działa i się sprawdza? Najprostsze rozwiązanie tego problemu jest następujące: w każdym przypadku czas urodzenia się dziecka jest tym właściwym czasem. A jeśli z horoskopu na przykład wcześniaka lub urodzonego chirurgicznie jednak nie wynika prawidłowy obraz osoby?
Co wtedy? Przyznam, że nie znam takich przypadków. Ale jeśli są, to wówczas astrologowie powinni działać jak ludzie nauki: zbierać takie przypadki, analizować je i dyskutować. Możliwe, że wtedy wspólnym wysiłkiem rozwiążemy ten problem.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock