Ludzie urodzeni w znaku Bliźniąt i Ryb mają pewną wspólną cechę: lubią chaos. Oczywiście nikt z nich do tego się nie przyzna. Za to powiedzą, że lubią, jak coś się dzieje, jak coś im znienacka przyjdzie do głowy albo się wydarzy nagle, przez przypadek...
No właśnie: wolą kapryśny przypadek od systematycznego porządku. Dlatego niektórym osobom, z innych znaków, czasem trudno z Rybami lub Bliźniętami wytrzymać.
Amatorzy nowości
Bliźnięta są, jak wiadomo, miłośnikami nowości, wiadomości, doniesień, ciekawostek, michałków, plotek i pogłosek; z każdą rzeczą mają mnóstwo skojarzeń. Uwielbiają zbierać informacje i nadawać je innym, chcą być same dobrze poinformowane. Sprawia im to autentyczną radość: podobnie jak posmarowanie się kremem sprawia radość Bykowi, a zejście do piwnicy cieszy Raka.
Jeśli jest za duży porządek, to szanse na nowe nieoczekiwane wiadomości raczej nie są duże. Co innego, kiedy się wszystko miesza i splątuje… Kiedy np. książki stoją lub leżą byle jak, bez porządku, to Bliźnię może przypadkiem zajrzeć do którejś z nich, mało czytanej, i znajdzie dla siebie jakąś rewelację. Np. że sumik karłowaty ma sześć par wąsów! A w takich rzeczach Bliźnięta się lubują. Jeden kanał telewizji nadaje wciąż to samo. A jeśli skakać po kanałach, to zawsze znajdzie się coś ciekawego – choćby stacja mówiła po turecku.
Wielbiciele przemijania
Z Rybami jest trochę inaczej. Ryba, czyli osoba urodzona w znaku Ryb, ze swej istoty jest istotą jakby przejściową. Ryby fascynuje przemijanie, kończenie się, psucie, rozproszenie jednych rzeczy i powstawanie nowych – takich, które dopiero majaczą, ledwie się zapowiadają. Zgodne to jest z klimatem przedwiośnia, pory roku, kiedy Ryby się rodzą. I znowu: porządek Rybom nie pasuje. Wolą się ubierać w rzeczy wytarte, pomięte i artystycznie pocerowane, niźli w stroje prosto spod igły i zaprasowane w kant.
Wolą błądzić po mieście, niż patrzeć w mapę i czytać przewodnik. To, co uporządkowane, dla nich jest nudne. Wśród ładu, organizacji i pełnej informacji gubią się i duszą. Ryby szukają takich miejsc i momentów, gdzie świat jest nie całkiem gotowy. Kieruje nimi nadzieja, że znajdą w nim jakąś dziurę, lukę, przez którą zobaczą Coś Całkiem Innego, jakąś alternatywną duchową rzeczywistość. Dlatego nie lubią czegoś kończyć – bo to, co skończone, żadnej niespodzianki nie przyniesie...
Wojciech Jóźwiak