Nie ma co narzekać na jego wojowniczą naturę. Bo gdyby nie on, bylibyśmy nudni jak flaki z olejem…
Wiosną tego roku Mars jest łatwo dostrzegalny: widać go w pierwszej połowie nocy, w ogonie gwiazdozbioru Lwa. To znaczy gdybyśmy gwiazdy Lwa, które łatwo rozpoznać, wyobrazili sobie jako tego zwierza i kazali mu opuścić w dół ogon, to tam jest teraz Mars.
Mars u Greków nazywał się Ares, na cześć boga wojny. Grecy Aresa nie lubili, uważali go za bóstwo groźne, krwiożercze i szalone. Nic dziwnego, że i planetę uznali za złoczynną. Tradycyjnie uważa się Marsa w horoskopach za wskaźnik przemocy, agresji, walki i wszelkich „rozwiązań siłowych” (jak mawiał Lech Wałęsa), jak również gwałtownych wypadków, ran i wysokiej gorączki. Mars ze wszystkich planet najściślej związany jest z żywiołem ognia.
Miłośnicy astrologii czasem zapominają, jak wielkie są z niego pożytki! To prawda, że przy nazbyt aktywnym Marsie dochodzi do aktów przemocy. Ale Mars, gdy jest silny w czyimś horoskopie, jest przede wszystkim źródłem energii – zapału, entuzjazmu, pary i „pałeru”! Ludzie z silnym Marsem mają większe niż inni zasoby energii, są niezmordowani. Będą fizycznie pracować od świtu do nocy, jednocześnie coś organizując i wydając rozkazy innym, po czym wieczorem pójdą się bawić, krótka drzemka – i śladu zmęczenia.
Jakby byli stale na haju – na adrenalinie. Bo adrenalina to hormon mający w biochemii takie działanie jak Mars w astrologii. Silny Mars daje też siłę przebicia i wolę dochodzenia do celu. Jego głos szepce do ucha: musisz, zrobisz to, dopniesz swego, dasz radę. I marsowcy – ludzie z silnym Marsem – skuteczniej niż inni osiągają cele, sukcesy, wyprzedzają innych, wygrywają.
Chociaż do tego, żeby wygrywać, czyli żeby wciąż porównywać się z innymi – czy ktoś inny nie wysunął się przede mnie, trzeba mieć jeszcze silnego Jowisza, bo to właśnie Jowisz zmusza do bycia „naj” – tym pierwszym, kimś, kto siedzi w samym środku, kto się wyróżnia.
Siła Marsa przydaje się w sporcie, zarówno podczas wytrwałych treningów, jak i na samych zawodach. W dzisiejszych czasach ogromnie pomaga w biznesie: kiedy trzeba wciąż przeć do przodu i mieć nadmiar energii, aby pociągnąć za sobą innych. Kto kieruje ludźmi, musi dawać im osobisty przykład.
Ale w innych zawodach Mars jest również potrzebny: weźmy na przykład dyrygenta, który przy pomocy swej batuty walczy, aby orkiestrę przeprowadzić przez gąszcz symfonii... Albo reżysera filmowego, który musi tworzyć, organizować, zbierać fundusze, rozkazywać podwykonawcom i jeszcze, niby przewodnik, poprowadzić aktorów przez ich role. Bez Marsa ani rusz!
Wojciech Jóźwiak
Nie ma co narzekać na jego wojowniczą naturę