Uczmy się astrologii, obserwując znajomych!
Astrologia ogromnie wyczula zmysł rozpoznawania ludzkich typów. Bo jeśli ktoś jest w jakiś sposób charakterystyczny, zachowuje się osobliwie i ma swoje „myki”, po których z daleka go można poznać – to na pewno ma coś szczególnego w horoskopie, co astrologowi od razu rzuca się w oczy.
I tak na przykład: Dusza Towarzystwa, czyli ktoś, kto musi mieć towarzystwo, aby być sobą, i kto dopiero wśród ludzi wypoczywa i rozkwita.
Sprawia też, że dopiero gdy się pojawi w pewnym gronie, wtedy coś zaczyna się dziać i jest tak, że wszyscy na tę osobę czekają. Otóż taka dusza towarzystwa musi mieć planety na descendencie, czyli w tym najbardziej towarzyskim miejscu horoskopu. I najlepiej jeśli tam leży Jowisz, który każe do innych ludzi podchodzić z wielką aktywnością i zapałem. Albo Wenus, która sprawia, że tej osoby nie da się nie lubić! Lub Księżyc, dzięki któremu owe dusze towarzystwa potrafią stwarzać niezrównany nastrój porozumienia i zaufania. Może też być Słońce, dzięki któremu ktoś taki posiada wrodzony autorytet i inni idą za nim „jak w dym”.
„A bo ja...” to ktoś, kto nieustannie mówi o sobie lub kto z uporem przestawia rozmowę na swoje własne tematy.
Taką skłonność mają zodiakalne Lwy, czyli jeśli ta osoba ma Słońce w Lwie. Ale nie wszystkie Lwy tak mają, i żeby być pełnowymiarowym „a bo ja”, trzeba jeszcze mieć planety na ascendencie, które nakazują zajmować się głównie własną osobą. Najbardziej tak działa Jowisz, który w tym miejscu jest silny i budzi skłonność do stawania na czele, w centrum zainteresowania. Ktoś, kto ma tam Jowisza – i jeszcze do tego planety w Lwie – jest oczarowany własną osobą i robi wszystko, żeby również cały świat sobą zainteresować.
„Ja tu z wami zaraz zrobię...” porządek? – Niekoniecznie.
Raczej nas zorganizuje. Sprawi, że pójdziemy z nim lub z nią na wycieczkę albo z chęcią zajmiemy się grabieniem liści – „na gwizdek” tej osoby. Ktoś, kto „tak ma”, zapewne ma silnego Marsa i dodatkowo ten Mars leży w medium coeli (MC), czyli w najwyższym punkcie urodzeniowego horoskopu. Silny Mars skłania do działania, do aktywności – a leżąc w MC, każe tej osobie poczuwać się do organizowania, zarządzania i kierowania. Osoby z tak zbudowanym horoskopem często realizują się w sporcie, jako trenerzy chodzą z gwizdkiem i stąd to gwizdkowe skojarzenie.
„I chciałabym, i boję się” .
Tak się dzieje, kiedy ktoś w horoskopie ma jednocześnie silny napęd, planetę każącą iść do przodu – czyli silnego Jowisza – i silny hamulec, którym jest Saturn. Jeśli do tego Słońce lub Księżyc są w wodnym znaku, najlepiej w Raku lub w Rybach, i włącza się ostrożność Raka lub chwiejność Ryb – to tytułową piosenkę z lat 30. mamy jak na dłoni.
Zosia Samosia.
Siedzą w niej naprawdę dwie natury. Jedna to przekonanie, że jest się najlepszym i tylko „ja” coś potrafię zrobić najlepiej. Tak sprawia wspomniany wyżej Jowisz na ascendencie albo Słońce w Lwie, bądź planety w znaku Strzelca. Druga natura jest taka, że Zosia samosia boi się wypuścić inicjatywę ze swoich rąk. Woli coś zrobić sama, niż zlecić innemu, bo nie ufa, bo obawia się, że „jak ja czegoś nie zrobię, to nikt tego zrobi”, że inni popsują, zmarnują. To jest przywara Panny – zwłaszcza Księżyca w Pannie – albo nieufnego Skorpiona.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock