Dziś już wiemy, że wcale nie przyszedł na świat o północy z 24 na 25 grudnia roku zerowego.
Historycy wyliczają, że Jezus naprawdę był starszy i urodził się gdzieś pomiędzy 8 a 4 rokiem „przed narodzeniem Chrystusa”. Grudniowe Boże Narodzenie jest więc datą symboliczną, niepopartą historycznymi źródłami. Ale tam, gdzie rezygnują naukowcy, ze swoimi dociekaniami wchodzą astrologowie.
Jednak sprawa jest o tyle skomplikowana, że robi się wszystko odwrotnie. Bo horoskop stawia się, aby popatrzeć, jaki narodził się człowiek, kim będzie, i co mu jest pisane. A życiorys Jezusa znamy! Dlatego badacze szukają takiej chwili w czasie, w której planety ustawiły się tak, żeby „ogłosić”, iż oto w tym właśnie momencie urodził się ktoś niezwykły.
Narodzony w Erze Ryb?
Rozważania te zapoczątkował niemiecki okultysta Rudolf Steiner (1861–1925), kontynuował zaś słynny psychiatra, twórca nowoczesnej psychoterapii Carl Gustav Jung (1875–1961). Obaj uważali, że w latach tuż przed początkiem „naszej ery” dokonała się zmiana epok astrologicznych: mianowicie skończyła się Era Barana, a zaczęła nowa Era Ryb.
Przypomnę, że tych er jest 12 – tyle, ile znaków zodiaku. Wszystkie razem tworzą cykl precesji, który trwa 26 tysięcy lat, a każda taka era ciągnie się przez ok. 2170 lat. Teraz żyjemy pod koniec Ery Ryb, a wkrótce ma przyjść nowa Era Wodnika. Era Ryb, zgodnie z charakterystyką tego znaku, „wyniosła pod niebiosa” takie wartości jak męczeństwo i duchowe wyzwolenie przez cierpienie, a dalej współczucie, wybaczenie, powszechną miłość, dobroczynność, ofiarność, ascezę i mistycyzm.
Wszystkie były i są wpisane w chrześcijaństwo, więc byłoby logiczne, gdyby jego założyciel narodził się właśnie dokładnie na początku Ery Ryb.
Astrologowie, próbując zrekonstruować moment narodzin Jezusa, szukają w tamtych latach takiego układu planet, w którym coś niezwykłego działo się w znaku Ryb.
Taki układ faktycznie był. Polegał na tym, że w ciągu jednego roku i w jednym znaku Jowisz i Saturn trzy razy spotkały się, tworząc koniunkcję. Takie zjawisko, zwane koniunkcją trzykrotną, powtarza się co 2 tys. lat, więc dobrze nadaje się na zaznaczenie początku nowej epoki. Powyższy układ planet miał miejsce w roku 7 p.n.e. Większość badaczy podąża tym tropem.
Podczas niezwykłego ustawienia planet
Z początkiem wiosny roku 7 p.n.e. Słońce w Rybach mijało Jowisza i Saturna. Przebywały w tym znaku także Uran i Wenus; w sumie tych planet było pięć.
Dlaczego właśnie wtedy miałby urodzić się ktoś wyjątkowy, kto dał początek nowej epoce w historii świata? Zgodne jest to z przekonaniem wyznawanym przez mistycznie usposobionych astrologów, że kiedy Bóg stworzył świat, w chwili „zero” wszystkie planety umieścił w jednym punkcie zodiaku i stamtąd dopiero pchnął je w ruch.
Dlatego (tak wierzono) im więcej planet skupi się w małym obszarze zodiaku, tym bardziej ten moment przypominać będzie stworzenie świata, czyli tym bardziej jest prawdopodobne, że właśnie wtedy wydarzy się wielki początek czegoś nowego. 1 marca 7 r. p.n.e. był nów w Rybach, czyli w tym znaku przebywało w sumie aż sześć planet.
Księżyc i Słońce stanęły w opozycji do Plutona, planety od przemocy i spraw ostatecznych. Szczytowy moment tego zjawiska miał miejsce po północy, o godzinie 1:21 czasu lokalnego (w Palestynie). Moment ten odkrył amerykański astrolog i jednocześnie duchowny metodysta Dan Jacobs (1927–81), który pracował nad połączeniem w jedną całość astrologii z naukami chrześcijańskimi i biblijnymi.
Mistyk z charakterem
Co można wyczytać z horoskopu kogoś urodzonego w tamtą noc? Główne wskaźniki, czyli Słońce i Księżyc, są w Rybach – znaku mistyków, ludzi obdarzonych intuicją i otwartych na sprawy „tamtego świata”. Tak wielka przewaga znaku Ryb znamionuje też kogoś skłonnego do poświęceń, pełnego współczucia, gotowego kochać wszystkich, bez względu na ich zasługi. Ale jednocześnie nie jest to horoskop mięczaka... Gdyż ascendent jest w Strzelcu, znaku ognistym, sławnym ze swojej prostolinijności i bezkompromisowości. „Niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie”– tak powiedzieć mógł tylko ktoś z silnym znakiem Strzelca.
W pobliżu medium coeli, najwyższego punktu horoskopu, stoją Mars i Pluton. Taki ich układ czyni człowieka zdecydowanym na wszystko, gotowym do zmagań i najwyższych poświęceń. Pluton jest planetą znamionującą przemoc, przymus i agresję. Przeciwstawiony ostrą opozycją Słońca i Księżyca trafnie odwzorowuje los tego, który przyniósł dobro, a został okrutnie i podstępnie zamordowany. Ale Słońce i Księżyc spięte są z Plutonem poprzez dobroczynne aspekty Neptuna (planety religii i mistyki). Co wspomniany wyżej kaznodzieja Jacobs słusznie uznał za znak, iż ofiara ta nie poszła na marne; wręcz przeciwnie – stała się dla ludzi wzorem.
Owiany tajemnicą
Większość planet skupia się w dole nieba, co zgadza się z tym, że Jezus krył się ze swoimi naukami, przekazywał je zaufanym, a także nie chciał wyjawić, kim jest naprawdę. Dodajmy, że ta niechęć do ujawnienia się działa nadal: bo do dziś nie wiemy, ani kiedy naprawdę się urodził, ani kim faktycznie był. I pewnie dlatego horoskopów Jezusa stworzono całe mnóstwo. Opracowywali je duchowni, ezoterycy, naukowcy. Każdy chciał zaprezentować swoją wersję.
Współczesny polski astrolog Światosław Florian Nowicki zamieścił horoskop, w którym obliczył, że Jezus narodził się 2 marca 7 p.n.e., z Księżycem na przełomie Ryb i Barana. Inni szukali momentu odpowiedniego na narodziny Zbawiciela w maju roku 7 p.n.e., we wrześniu, a także w roku 4 p.n.e. A jaka jest ta prawdziwa data? Nadal nie wiadomo...
Dziś już wiemy, że wcale nie przyszedł na świat o północy z 24 na 25 grudnia roku zerowego