Wśród planet krążących wokół Słońca, po Jowiszu, który pcha ludzi ku sukcesom, ekspansji i promowaniu własnej osoby, przychodzi Saturn, który stawia bariery i w miejsce jowiszowego rozbuchania zsyła na nas skupienie i powagę.
Co dalej? Następną planetą jest Uran i ten burzy to, co Jowisz wygrał, a Saturn utrwalił. Ale także buduje na nowo. Przynosi odnowę i odmłodzenie. Przynosi niezgodę na to, co jest, i napęd do tego, żeby ruszać od początku z nowymi życiowymi planami. Ale też potrafi nieźle namieszać w głowach.
Urana odkrył William Herschel, muzyk i astronom, z pochodzenia Niemiec, który osiedlił się w Anglii. Było to w roku 1781, kiedy trwała rewolucja w Ameryce i od kilku lat istniały Stany Zjednoczone. Wkrótce wybuchła rewolucja we Francji. Na morza spuszczono parostatki, a lądy zaczęła oplatać kolej. Świat zmienił się nie do poznania, co astrologowie odczytali jako znak, że odkryty u progu tej epoki Uran jest planetą rewolucji! A także patronuje wynalazkom.
Uran okrąża Słońce – i przy okazji nas, czyli Ziemię – w ciągu 84 lat. Dziwna zbieżność, jest to przecież także typowa długość ludzkiego życia. W ciągu tego „roku” uranowego Saturn obiega Słońce i nasz zodiak 3 razy, a Jowisz 7 razy – są to kolejne ciekawe zbieżności.
W życiu jednostki zarówno Saturn, jak i Jowisz tworzą wyraziste cykle. Polegają one na tym, że kiedy Jowisz lub Saturn przechodzą w horoskopie przez urodzeniowy ascendent, imum coeli, descendent, medium coeli (w tej właśnie kolejności), to w życiu dzieją się pewne zwrotne wydarzenia, od których zaczynają się nowe miniepoki. A jak to jest z Uranem?
Cykl Urana nie jest tak dobrze poznany jak cykle Saturna i Jowisza, a to z tej przyczyny, że trzeba żyć odpowiednio długo, żeby działanie Urana zauważyć. Inne planety działają szybciej.
Zwrotne momenty w cyklu Jowisza ukazują się nam średnio co 3 lata, w cyklu Saturna co 7 lat. Uran porusza się dużo wolniej i od medium coeli do ascendentu wędruje 21 lat. Tyle trwa ćwiartka jego cyklu, bo 21 x 4 = 84.
Co to znaczy w praktyce? Że w którymś momencie, w ciągu pierwszych 21 lat życia, przechodzimy pierwszy uranowy wstrząs. Oczywiście zostaje on uznany za „trudne dzieciństwo” albo „głupi wiek” dojrzewania. Między 21. a 42. rokiem przychodzi drugi wstrząs, ale nikt nie połączy go z tym, co działo się w dzieciństwie lub wczesnej młodości. Zwykle ten drugi wstrząs odbija się na małżeństwie, kończy się rozwodem...
Uranowe życiowe rewolucje bywają niszczące, ale też są jak potrząśnięcie workiem pełnym różności. Nasz umysł jest takim workiem, w którym gromadzą się pomysły i marzenia, i trzeba Urana, żeby nim potrząsnął i wydobył to, co nowe i oryginalne, spod zwałów nawyków, nałogów i życiowych kompromisów.
Wojciech Jóźwiak
fot.shutterstock.com