Mamy dwie jesienie. Jedna jest empiryczna. Druga jest formalna, czyli astronomiczna.
W przeddzień jesiennego zrównania dnia z nocą rozesłałem swoim internetowym czytelnikom życzenia, a od jednego z nich dostałem taką odpowiedź: „Mam prośbę: nie powtarzaj tych głupot, że od dziś mamy jesień, bo mamy ją od miesiąca. Już większy sens miałaby teza, że jesień nadchodzi wraz ze znakiem Panny”.
Sprawa jest prosta. Mamy dwie jesienie: jedna jest empiryczna i jest to ten czas, kiedy świat przybiera jesienną szatę, a druga jest formalna, czyli astronomiczna lub kalendarzowa. Jesień astronomiczna ma jedną wielką przewagę nad tą empiryczną: można z dokładnością do ułamka sekundy przewidzieć, kiedy się zacznie i kiedy skończy. Jest to pojęcie obiektywne, ścisłe i jednakowe dla całego świata.
Inaczej jest z jesienią empiryczną. W tym roku pod koniec sierpnia, gdy Słońce weszło do znaku Panny, zrobiło się faktycznie zimno i mokro, ale przecież zawsze tak nie jest – zwykle jest wtedy jeszcze gorąco. Dla mnie empiryczna jesień zaczyna się 8 września, kiedy znikają jaskółki. A empiryczne lato 14 czerwca, kiedy zakwita dziurawiec. Oczywiście każdy może wybrać sobie inne wskaźniki dla pór roku, które ponadto w każdym miejscu świata zaczną się kiedy indziej. A więc nie widzę sensu przesuwać jesieni na Pannę!
Co się dzieje wraz z początkiem astronomicznej jesieni? Słońce wchodzi do znaku Wagi, a noc trwa pół doby, tyle samo, co dzień. Wynika to z bardziej podstawowego faktu: wtedy Słońce przechodzi przez równik niebieski, czyli świeci dokładnie prosto nad równikiem Ziemi. W tym punkcie, w którym wtedy się znajduje, ekliptyka (orbita Ziemi wokół Słońca) i równik przecinają się. Punkt ten zwany jest punktem Wagi i leży naprzeciwko punktu Barana, który Słońce mija podczas równonocy wiosennej. Starożytni twórcy astrologii skojarzyli ten punkt z żywiołem powietrza i dlatego w tym miejscu zaczyna się powietrzny znak Wagi.
Oprócz punktów Barana i Wagi są jeszcze dwa kardynalne punkty ekliptyki, Raka i Koziorożca. Właściwie od przejścia Słońca przez dowolny z tych punktów można by liczyć początek roku. Nasz kalendarzowy rok zaczyna się w pobliżu przejścia Słońca przez punkt Koziorożca. Blisko punktu Barana zaczyna się rok chiński. Na jesieni, mniej więcej od przejścia Słońca przez punkt Wagi, zaczyna się tradycyjny rok żydowski.
W dniu jesiennej równonocy zaczynał się rewolucyjny kalendarz francuski z 1792 roku. Jego pierwszy miesiąc nazywał się Vendémiaire, czyli „Winobraniec”. Każdy dzień w roku też miał swoją nazwę, np. 18 kwietnia (moje urodziny) nazywał się Myrtille, czyli jakby „Dzień imienia Czarnej Jagody” (w Krakowie zwanej borówką).
Wojciech Jóźwiak
Mamy dwie jesienie