Symbolicznie zwierzęta są podporządkowane trzem żywiołom: Wodzie, Ziemi i Powietrzu. Ale co z Ogniem? I człowiekiem?
W oczywisty sposób zwierzęta dzielą się na żyjące w żywiołach Wody, Powietrza i Ziemi – tu możemy jeszcze rozróżnić naziemne i podziemne. Ale to szczegóły... Zastanawiający i niepokojący jest pewien brak: nie ma zwierząt żyjących w żywiole Ognia. Żeby naprawić ten defekt przyrody, starożytni Grecy wymyślili ogniste zwierzęta kąpiące się w ogniu jak ryby w wodzie – miały nimi być salamandry. Pozostawmy jednak tę bajkę. Kto jest rzeczywiście ognistym zwierzęciem, wyjaśni się za chwilę.
Te, co skaczą i fruwają…
Od czasu wymarcia wielkich gadów, czyli dinozaurów, sprawa jest jasna. W środowisku wody, tak morskiej, jak i słodkiej, dominuje jedna gromada zwierząt – RYBY. W powietrzu królują PTAKI, największe latające istoty. Po ziemi chodzą i w niej ryją zwierzęta z kolejnej gromady – SSAKI. Oczywiście jest to grube uproszczenie. W wodzie prócz ryb żyje mnóstwo grup zwierząt niespokrewnionych z rybami, np. ślimaki mięczaki, ośmiornice głowonogi czy meduzy jamochłony. Do tego ekosystemu należą ptaki, np. pingwiny, i ssaki z waleniami na czele.
W powietrzu najliczniejsze są nie ptaki, tylko owady. Prócz tego dinozaury nie wymarły całkiem, bo ptaki są właśnie potomkami jednej z ich linii. Liczne zwierzęta co chwila przekraczają granice żywiołów: ptaki siadają na ziemi, bobry nurkują, a wszystko, co chodzi po ziemi, musi oddychać powietrzem. Ale przecież mówimy nie o realnej zoologii, tylko o świecie symboli, o zwierzętach symbolicznych. A tutaj jest jasne, że orzeł symbolizuje żywioł Powietrza, łosoś żywioł Wody, żubr żywioł Ziemi. Jeśli ktoś ma w horoskopie silny żywioł Powietrza, to raczej będzie hodował papugi, a ktoś inny z przewagą żywiołu Wody w horoskopie – chętniej ryby w akwarium.
Walka o ogień
A kto jest zwierzęciem żywiołu Ognia? Popatrz w lustro. Kariera naszego gatunku zaczęła się od wejścia w zażyłe stosunki z ogniem. Najpierw praludzie w poszukiwaniu jedzenia wyspecjalizowali się w penetrowaniu pogorzelisk po pożarach na sawannie. Musieli się spieszyć, zanim ogień dogaśnie, bo wtedy wpadały tam na żer hieny, sępy i szakale. Nauczyli się więc nie bać ognia i chodzić po żarzących się węglach – do dzisiaj to potrafimy.
W następnym kroku nauczyli się ogień podtrzymywać i rozniecać. Najpierw używali go do przyrządzania potraw, aż wreszcie do wytapiania metali. Tak właśnie zaczęła się cywilizacja. Człowiek pozostał naziemnym ssakiem, ale opanował też żywioł ognia i z nim związał swój los. Dzięki temu stał się równie ważny i liczny jak wszystkie ryby, wszystkie ptaki i wszystkie inne ssaki. Zamiast wielkich stad zwierząt, jak dawniej, mamy ludne miasta. Tak, to my, homo sapiens, jesteśmy „zwierzętami” Ognia.
Wojciech Jóźwiak