Uważasz, że na coś jesteś za młody albo za stary? Niesłusznie – od tego, ile masz lat, ważniejsze są fazy cykli planetarnych.
Astrologia ma wiele zalet, a jedną z nich jest to, że leczy z przywiązania do wieku. Mam na myśli taki pogląd, że na rozmaite rzeczy w życiu jest odpowiedni wiek i trzeba się śpieszyć, żeby w tym wieku daną rzecz zaliczyć. Astrologia leczy z myślenia w stylu: „ona jest na to za młoda, on jest na to za stary".
Oczywiście, wiek ma swoje wymagania, psychika dziecka czy nastolatka jest inna niż dorosłego. Po czterdziestce spada nasza fizyczna sprawność, a kobiety po pięćdziesiątce nie rodzą dzieci. Jednak zwykle przesadzamy z tą zależnością od wieku. Po angielsku jest na to nawet specjalna nazwa: ageism (czytaj: „ejdżyzm"), czyli dyskryminowanie ludzi z powodu ich wieku.
Nie liczy się wiek, tylko Saturn
W krajach, w których mówi się po angielsku, panuje kult młodości, więc tam młodym pozwala się na więcej niż u nas. Za to u nas działa „ejdżyzm" odwrotny: uważa się, że młodzi są do pewnych spraw ciągle za młodzi i czeka się z dopuszczeniem ich do dorosłych zajęć, aż stuknie im czterdziestka. A wtedy często okazuje się, że są już na pewne rzeczy za starzy.
Astrologia pokazuje, że często od kalendarzowego wieku ważniejsza jest faza cykli planetarnych, przede wszystkim cyklu Saturna. (Ważne też są cykle Urana i Jowisza, ale dla uproszczenia skupmy się na tym najistotniejszym).
Cykl Saturna trwa około 29 lat i w tym czasie ta powolna planeta obiega cały zodiak i cały nasz urodzeniowy horoskop. Kiedy mija urodzeniowe punkty imum coeli (najniższy punkt horoskopu) lub medium coeli (najwyższy punkt), to dostajemy „energetycznego kopa" i wtedy jest tak, jakby nam – dosłownie – lat ubywało! Przybywa nam wtedy energii, oczy dostają nowego blasku, zmarszczki nie przeszkadzają, ba!, nawet dodają urody, a świat zaczyna być pełen nowych przygód i celów do osiągnięcia.
W obu tych fazach saturnowego cyklu chętnie uczymy się nowych rzeczy. Często też wtedy wracamy do roli ucznia czy studenta, czyli kogoś, kto uczy się od „starszych" i bardziej doświadczonych, i zdarza się, że jego nauczyciele są kalendarzowo młodsi od niego. Chętnie wtedy zaczynamy nowe przedsięwzięcia. Zmieniamy pracę, zawód, miejsce zamieszkania, środowisko. A kiedy zmieniasz pewien wątek w życiu i zaczynasz coś od nowa, to jesteś – trochę – jak dwudziestolatek, który dopiero wchodzi w życie. I w jakimś stopniu młodniejesz.
Te maksima cyklu Saturna działają też fizycznie na ciało i na zdrowie. Choroby się cofają albo zapominamy o nich, ponieważ, jak się okazuje, były uwarunkowane przez psychikę. Kiedy podniósł ci się poziom psychicznej energii, choroby musiały ustąpić. (Podobnie, chociaż na krócej, działają maksima cyklu Jowisza, warto więc obserwować swój horoskop).
Dwie strony saturnicznego medalu
Inaczej jest, kiedy Saturn przekracza dwa pozostałe ważne punkty horoskopu: ascendent lub descendent. Wtedy doroślejemy. Może nie od razu „starzejemy się", ale właśnie doroślejemy. Stajemy się tacy, jak dorośli w porównaniu z młodzieżą: bardziej ostrożni, kalkulujący, planujący, dbający o pieniądze i o to, „co sobie ludzie o nas pomyślą".
Dlatego często właśnie w takim momencie para bierze oficjalny ślub – zamiast jak dotąd żyć samą spontaniczną miłością. W takich momentach często porzucamy dotychczasowe ambitne przedsięwzięcia, bo brakuje siły, by walczyć o więcej, za to wolimy mieć mniej, ale coś pewnego. Np. zamiast ryzykownych interesów wybieramy ciepłe posadki.
Ludzie, którzy są w negatywnej fazie Saturna, robią wrażenie nad wiek dojrzałych, a nawet znużonych „tym wszystkim". Wypowiadają opinie w stylu: „wszystko już było", „nic mnie nie zaskoczy" lub nawet, jak w Biblii – „wszystko to marność". Po czym za dwa lata faza się zmienia i widzimy kogoś takiego, jak mu się oczy śmieją i opowiada, jaki ma wspaniały związek i jakie przygody go/ją czekają oraz inne sukcesy.
Wojciceh Jóźwiak
fot. shutterstock