Jedni astrolodzy są wielkimi zwolennikami domów, inni uważają, że nie należy przeceniać ich znaczenia. Ale z pewnością warto o nich wiedzieć...
Skąd w astrologii wzięła się nazwa „domy"? Czy chodzi o to, że planety w nich „mieszkają", czy o coś innego? – zapytała mnie pewna Czytelniczka.
Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Pierwsza historycznie wzmianka, w której „coś na niebie" nazwano „domem", pochodzi z okresu tzw. Trzeciej Dynastii z Ur. Państwo to istniało w Mezopotamii, czyli na terenie obecnego Iraku. Kiedy? – w latach 2113–2005 przed nasza erą. Dawno. Cztery tysiące lat temu z okładem. Pisano wtedy pismem klinowym na glinianych tabliczkach. I właśnie na pewnej tabliczce z tamtego okresu pojawia się słowo „é", co w języku sumeryjskim znaczyło „dom". Ale oznaczało ono tam nów Księżyca. Tak jakby uważano, że Księżyc, kiedy podczas nowiu jest niewidoczny, chowa się do swojego domu, udaje się
na spoczynek.
Tysiąc lat później w Mezopotamii „domami" zaczęto nazywać gwiazdozbiory przypisane poszczególnym planetom.
Słońce miało swój „dom" w gwiazdozbiorze Najemnika (obecnie: Baran). Księżyc miał swój dom w Plejadach, obecnie zaliczanych do gwiazdozbioru Byka. Jowisz miał dom w Krabie (dzisiejszym Raku). Merkury w gwiazdozbiorze zwanym wówczas, w tłumaczeniu, Bruzdą (dzisiaj to Panna). Saturn w Wadze (zwanej też „Szalkami"). Mars w Kozo-rybie, czyli w dzisiejszym Koziorożcu. Oraz Wenus miała dom w ówcześnie wyodrębnionym gwiazdozbiorze, zwanym Anunitum, który odpowiada północnej rybie z gwiazdozbioru Ryb.
Jak widać, ten system bardzo przypomina klasyczny (grecki) układ, w którym każda planeta ma jeden znak, w którym jest „wywyższona".
Od mieszkańców Mezopotamii astrologii nauczyli się Grecy, którzy tę wiedzę uporządkowali i oparli na obliczeniach astronomicznych, ścisłych jak na tamte czasy.
W greckiej astrologii pojęcia „dom" używano w co najmniej dwóch znaczeniach. Po pierwsze, każdy znak był „domem" dla pewnej planety, ta zaś planeta była „władcą" tego znaku. Jeśli znak był „ciepły", czyli ognisty lub powietrzny, to był dla swojej planety „domem dziennym". Na przykład Waga była domem dziennym dla Wenus. Znaki „chłodne", czyli wodne lub ziemne, uważano za „domy nocne". Dla przykładowej Wenus domem nocnym był znak Byka.
Po drugie, znaki zodiaku nazywano „domami", które numerowano. Znak, który wschodził, nosił numer jeden i nazywany był „pierwszym domem". I następne po nim numerowane były kolejno, aż do dwunastego.
Domy te miały swoje wróżebne znaczenia, np. drugi mówił o majątku, trzeci o rodzeństwie, czwarty o ojcu i życiu rodzinnym, itd.
Znaczenia te zna każdy, kto uczył się astrologii, ponieważ są one powtarzane, przepisywane i interpretowane na nowo – po dziś dzień.
Na pewnym etapie rozwoju astrologii, jeszcze w starożytności, oderwano system domów od znaków zodiaku. Za pierwszy dom zaczęto uważać odcinek 30 stopni liczony od ascendentu, czyli wschodzącego punktu. I dalej „domami" były kolejne odcinki zodiaku po 30 stopni każdy. Ten układ nazywany jest dziś systemem równych domów.
Kolejna rewolucja polegała na tym, że uznano, że początek domu nr 10 w każdym horoskopie musi leżeć w punkcie medium coeli. W ten sposób domy stały się nierówne. Powstał problem, jak je dzielić... Systemów podziału na domy wymyślono kilka, a do dzisiaj podobno stworzono ich kilkaset. Ale to już inna historia.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock