Nadchodzi jego czas. Najważniejsze są dla niego przestrzeń, dal i przyszłość. I to, by wypełnić zimowy świat własną twórczością.
Minął właśnie pierwszy szok zimy – choć mam na myśli bardziej zimę w dawnych czasach, kiedy był mróz i śnieg, a nie jak teraz, przy globalnym ociepleniu! Pod znakiem Koziorożca pozbieraliśmy się, oswoiliśmy się z chłodem, krótkim dniem, paleniem w piecach, odgarnianiem śniegu... Przyzwyczailiśmy się do tego, że życie stało się surowsze, twardsze – zgodnie z twardym, saturnowym duchem Koziorożca.
A teraz przychodzi czas Wodnika – co przynosi? Wymrożone powietrze jest czystsze, widać dalej. Lód pokrył rozlewiska i mokradła, rzeki i błota nie są przeszkodą. Wzrok sięga daleko, a puste przestrzenie kuszą do podróży. Inaczej niż to było wiosną czy latem, otaczający świat nie zmusza, by się nim zajmować – tu i teraz, natychmiast: kwiaty nie zmuszają do wąchania, owoce do zrywania, komary do odpędzania. Rola nie zmusza do orania i siania…
Kiedy nie ma całego tego przyziemnego (i często przyjemnego) natręctwa, umysł wreszcie staje się wolny! Możesz wybiec wyobraźnią i planami w przyszłość i w dal. Możesz wyruszyć w dalszą podróż lub obmyślać dalekosiężne plany na przyszłość. Umysł Wodnika jest perspektywiczny i nieskrępowany. Śnieżne pola są jak biała karta, którą możesz pokryć własnym wzorem. Świat jest gotowy na to, żeby wypełnić go własną twórczością, idącą z głębi umysłu.
Dlatego w duchu Wodnika własna wolna twórczość i własna wizja przeważa nad zewnętrznymi ograniczeniami, nie krępuje się i nie przejmuje nimi. Wodnik to znak wizjonerów. Nie przypadkiem znak ten należy do żywiołu powietrza – bo dla ducha Wodnika najważniejsze są: przestrzeń, dal i przyszłość. Wodnik, po łacinie Aquarius, bywa rysowany jako młodzieniec z dzbanem i utożsamiany z Ganimedesem, którego Zeus porwał na Olimp, przyjąwszy postać drapieżnego orła.
Obserwując ludzi ze znaku Wodnika, mam od dawna wrażenie, że inny ptak lepiej ilustruje ich charakter, naturę i nawet wygląd: wcale nie orzeł, tylko kruk! Wodniki coś mają z tego ptaka: głęboko osadzone, świdrujące, bystre oczy, przeznaczone do patrzenia w dal, ale i przewiercania na wylot.
Środek zimy, kiedy Słońce jest w znaku Wodnika, to raj dla kruków: śnieg jak kartka papieru i gołe drzewa pozwalają im wszystko widzieć z ich wysokiego lotu. Nic się przed nimi nie ukryje, żadna zdobycz. Dlatego wtedy, w miesiącu pod Wodnikiem, odbudowują gniazda i szykują się do lęgów. Wtedy też wędrują nad polami i lasami, odwiedzają się, zbierają na konferencje – całkiem jak dawna polska szlachta, która w wodnikowym czasie urządzała kuligi i toczyła najbujniejsze życie towarzyskie.
Dawny chłop był przyziemny, szlachta powietrzna – nic dziwnego, że tak poruszał ją duch Wodnika.
Wojciech Jóźwiak
Nadchodzi jego czas