Jak najbardziej. Karty rozwijają wyobraźnię i uczą patrzeć na świat szerzej i głębiej, niż pozwala na to nasz język. A to się im przyda!
Język – umiejętność nazywania słowami przedmiotów, czynności, zamiarów, wydarzeń, uczuć – jest cudownym „wynalazkiem" ludzkości, ale ma też swoje ograniczenia. Widać je zwłaszcza wtedy, kiedy posługujemy się kartami tarota i „myślimy tarotem".
Każdy tarocista zapewne przeżywał tę mękę, gdy w kartach widział pewien głęboki i jasny sens, lecz kiedy chce wyrazić go zwykłym „ludzkim" językiem, to wychodzi jakiś banał w stylu: „Bo, wie pani, będzie trochę lepiej, a pod innym względem trochę gorzej...". Myślę, że wielka część sukcesu w tarocie polega na tym, żeby nauczyć się tłumaczyć język kart na język zwykły, potoczny. I to tak, żeby słuchacz coś z tego rozumiał.
Język kart objaśnia całość
Kiedy coś nazywasz pewnym słowem, to nazywasz tylko tę jedną rzecz. Widzisz kota i mówisz: „O, kot!". Gdy opowiadasz o znajomej parze, mówisz: „Wiesz, oni się chyba kochają". Jednak kiedy widzisz Ósemkę Pucharów jako kartę, która opisuje ten związek, to dostrzegasz dużo więcej, niż „chyba się kochają". Widzisz nie tylko TĘ jedną kartę, lecz także wszystkie karty, które z tamtą kontrastują.
Widzisz, że to jest Ósemka (a nie na przykład Szóstka czy Dziewiątka Pucharów), co oznacza, że ten związek uczuciowy nie jest bezproblemowy, „jak w siódmym niebie", ani dojrzały, jakby to było „stare dobrane małżeństwo", jednak jest na etapie napiętych emocji, kiedy po głowie chodzą pytania typu: „Czy ja go naprawdę kocham, czy może go już nie znoszę?". Albo: „Kocham go, tylko dlaczego on mnie tak wkurza?".
Z tej karty wnosisz, że w związku naszych znajomych grają jakieś wielkie napięcia – ponieważ jest to jedna z ósemek – ale przy tym wiesz, że to są te napięcia, które zwiastuje kolor pucharów, czyli związane z uczuciami, a nie z załatwianiem spraw, nadmiarem informacji czy ciężką robotą. Bo wówczas byłyby to ósemki, odpowiednio, Kijów, Mieczy lub Monet.
Karty zawsze pokazują jakiś szczegół w ramach CAŁOŚCI. Całości czego? Wszystkiego! Wszelkich możliwych spraw, działań i powiązań. Zresztą jest karta, która pokazuje to „wszystko" – XXI Świat. Przez to informacja płynąca z każdej karty jest wielokrotnie bogatsza i głębsza niż informacja zawarta w słowie.
Scalić pokawałkowany świat
Wracając do dzieci, przypuszczam, że kiedy dziecko uczy się mówić (a zwykle robi to chętnie), jednocześnie uczy się kawałkować widziany i odczuwany świat na części, które mają swoje nazwy.
Po raz drugi dostaje jeszcze silniejszą lekcję kawałkowania świata, kiedy w szkole uczy się pisać. Pisanie jest powolne i energetycznie kosztowne, więc przy okazji pisania to, co daje się nazwać nie tylko słowem, ale też literami, jeszcze bardziej przesłania rzeczywistość.
Lekarstwem na to ograniczenie umysłu do słów może być myślenie symboliczne. Tylko nikt tego nie uczy! Rozumienia baśni i mitów, snów i obrazów, a także czytania tarota i kosmogramów ludzie uczą się albo sami, albo w późnym wieku, kiedy umysł już nie jest taki chłonny i plastyczny jak w dzieciństwie. Dlatego podpowiadam pedagogom: uczcie dzieci kart tarota!
Wojciech Jóźwiak
fot.shutterstock.com