Często nie sposób orzec, czy planety na ascendencie są darem boskim, czy wręcz przeciwnie, skazą i wiecznym życiowym problemem...
Gdy ktoś w horoskopie ma przewagę planet w imum coeli (w „dole nieba"), swoją uwagę w życiu kieruje (symbolicznie) w dół – więc interesuje się przeszłością, pochodzeniem, życiem rodzinnym i tajemnicami, które otaczają wszelkie pytania o to, „skąd się to wzięło".
Gdy planety grupują się w pobliżu medium coeli, „szczytu nieba", uwaga biegnie w górę i posiadacze takich horoskopów nastawieni są na postęp, karierę i wykorzystanie energii, które skupiają się w wielkich firmach i urzędach.
Gdy przeważają planety na descendencie, ktoś taki rozgląda się po świecie „poziomo" i skupia się na swoich partnerach, ludziach, którzy mu towarzyszą i z którymi łączą go umowy i układy, często serdeczne, a czasem wrogie.
A jak to wygląda u osób, które urodziły się z planetami na ascendencie? Do czego służy ascendent, czyli punkt wschodzący, w horoskopie i w psychicznych mechanizmach człowieka?
Gdyby wpływ każdego z wymienionych punktów osiowych przedstawić jako strzałkę, to przy descendencie ta strzałka kierowałaby się poziomo w dal, ku innym. Natomiast przy ascendencie ta strzałka zawraca i kieruje się z powrotem ku sobie, ku „ja" danej osoby.
Czy jestem wystarczająco dobry?
Osoby z silnie obsadzonym ascendentem interesują się przede wszystkim samymi sobą. Dla takich ascendentyków lub ascendentalistów on sam lub ona sama jest przedmiotem nieustannej uwagi, zainteresowania, fascynacji... A także przedmiotem troski i powodem zmartwień.
Ludzie z planetami na ascendencie nie zawsze są zakochani w samych sobie. Owszem, zdarzają się osoby z syndromem samouwielbienia, ale dużo częściej jest tak, że własne „ja" sprawia im ogromne kłopoty, mają nieustanne problemy ze sobą. Podczas gdy ludzie z przeważającym descendentem po prostu wychodzą ku innym, nawiązują kontakty, wchodzą w relacje, to ascendentycy przede wszystkim martwią się o to, czy sami dobrze wypadli, czy są dostatecznie dobrzy w tym, co robią, i czy w ogóle zasługują na czyjąkolwiek uwagę.
Człowiek instytucja
Ale mają także silne strony, atuty. Ascendentycy są z natury oryginalni. Nie muszą się na to silić. Jakoś im tak samo wychodzi, że różnią się od innych, wybijają się z tłumu. Kto raz jakiegoś ascendentyka zobaczył, to już go nie zapomni.
Ascendentyk nie schowa się za mundurem lub garniturem jak ten, kto ma planety w medium coeli, bo zawsze w urzędowych strojach będzie wyglądać jak przebieraniec. Wyróżnią go nietypowa fryzura, przesadny makijaż i puszczanie oka, które sygnalizuje, że sprawowanie przez niego jakiegoś urządu nie ma większego znaczenia, istotne jest to, co on (lub ona) ma do powiedzenia prywatnie, od siebie.
Ludzie z dominującym ascendentem lubią działać jako człowiek instytucja, czuć, że są nie do zastąpienia, jedyni w swojej roli i niepowtarzalni. Nie spoczną, dopóki nie wypracują sobie odpowiednich po temu sposobów. Z drugiej strony mają poczucie, że są inni niż wszyscy i że nie mieszczą się w żadnych szufladkach, w ogólnie przyjętych klasyfikacjach.
To jest ich siłą, ale jednocześnie też przeszkodą. Wiadomo przecież, że ten, kto się wyróżnia w grupie, nie tylko „prosi się" o zaszczyty, ale również ściąga na siebie niechęć nauczycieli, zwierzchników czy zawistnych konkurentów.
Wojciech Jóźwiak
fot. shutterstock