Podobno po śmierci pójdziemy tam, gdzie wierzymy, że pójdziemy... Ludzi, którzy w stanie śmierci klinicznej wędrowali świetlistym tunelem, a potem o tym opowiedzieli, są już tysiące. Czy oni wszyscy mogą się mylić? Jeszcze niedawno naukowcy twierdzili, że tak. Ale powoli sytuacja się zmienia.
Dusza to wieczna informacja
Fizyka kwantowa zmieniła nasze postrzeganie świata. Między innymi uznaje, że energia jest stała. Oznacza to, że energia zamknięta w naszym ciele nigdy nie znika, a jedynie zmienia formę. Śmierć jest tylko momentem jej transformacji. Są również i takie opinie, że świadomość wcale nie jest wytworem umysłu, przeciwnie, to ona go tworzy i posługuje się nim jak narzędziem. Co więcej, świadomość pojedynczego człowieka jest uznawana za cząstkę jakiejś większej całości obejmującej wszystko, co żyje we wszechświecie. Ku takiej tezie skłania się między innymi prof. Stuart Hameroff z Uniwersytetu w Arizonie. Uważa on, że ludzki mózg jest czymś w rodzaju komputera kwantowego, a dusza lub świadomość są informacjami zgromadzonymi na poziomie kwantowym. Jego zdaniem te informacje istnieją we wszechświecie w nieskończoność.
Dr Danuta Adamska-Rutkowska, naukowiec, specjalistka w zakresie inżynierii procesowej, czyli dziedziny wykorzystującej w dociekaniach matematykę, fizykę, chemię i cybernetykę, uważa, że po śmierci zmieniamy miejsce pobytu. Jej zdaniem obok znanego nam świata istnieją światy równoległe (ma to wynikać z fizyki kwantowej) i to właśnie one po śmierci stają się naszymi domami.
W co wierzysz, to dostaniesz
W swojej bestsellerowej książce „Kwantowa rzeczywistość” dr Adamska-Rutkowska pisze: „Tam [w światach równoległych] również toczy się życie, a w niektórych obszarach jest ono niezwykle podobne do tego, które znamy… Po śmierci przechodzimy na inny poziom egzystencji, ale pozostajemy w bliskim kontakcie ze wszystkimi miejscami związanymi z naszym życiem. Początkowo to nasze życie nie różni się od ziemskiego, jest jedynie bardziej przyjazne. W którymś jednak momencie następuje kontakt z istotami, które będą nas prowadzić dalej”. W jednym z udzielonych przez siebie wywiadów badaczka stwierdza ponadto: „Jeśli umieramy w trakcie ciężkiej choroby, to na głębszym poziomie rzeczywistości ockniemy się we własnym lub szpitalnym łóżku, gdyż taki obraz stworzymy aktem mentalnym. Jeśli wierzymy głęboko, że śmierć jest wiecznym snem, zapadniemy w śpiączkę, z której trudno nas będzie obudzić. Jeśli wierzymy w jakąś wersję religijnego nieba, znajdziemy się wśród istot sobie podobnych, gdzie będziemy celebrować wraz z nimi formy kultu, do których przywykliśmy”. Jak widać, według tej teorii ateiści mają przechlapane...
Niebo istnieje, byłem tam
Kilka lat temu znany neurochirurg i wykładowca Harvardu, dr Eben Alexander, napisał książkę „Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo”. Przez wiele lat był on przekonany, że to ludzki mózg tworzy świadomość, ale za sprawą osobistego doświadczenia zmienił zdanie. W 2008 r. zapadł w trwającą tydzień śpiączkę, podczas której część jego mózgu nie funkcjonowała. Mimo to po przebudzeniu ze stanu śmierci klinicznej (NDE – od ang. nazwy near-death experience) był w stanie opisać wszystko, co się z nim wtedy działo. W swojej książce opowiada o nieskończonej pustce, którą uznał za dom Boga; o istotach, które przekazywały mu niewerbalnie informacje, żeby się nie bał, że jest kochany i pod ich opieką. Doświadczenie to było dla niego intensywne i namacalne, dlatego zaczął wierzyć, że ludzki mózg jest jedynie narzędziem umysłu; że świadomość jest wobec niego instancją nadrzędną.
Żyjemy w Matriksie?
Dr Sam Parnia, pracownik Uniwersytetu Stanowego w Nowym Jorku, stwierdził w jednym z wywiadów: „Wiemy o tym, że mózg nie może funkcjonować, gdy serce już nie bije. Ale w wielu przypadkach pacjenci pozostawali świadomi – i to przez kilka minut – mimo że mózg wyłączał się zazwyczaj w ciągu 20–30 sekund po zatrzymaniu serca”. Jego zdaniem doznania NDE nie są, jak dotąd sądzono, efektem przyjmowania leków czy wydzielania się endorfin w mózgu, lecz skutkiem doświadczenia przez pacjentów rzeczywistych stanów. Większość z nich odczuwała spokój i widziała światło, choć byli i tacy, którzy doświadczali tonięcia w głębokiej wodzie i strachu. Wszyscy mieli poczucie oddzielenia od ciała. Jeszcze inne spojrzenie na życie po życiu ma prof. Robert Lanza, specjalista od badań komórek macierzystych, doskonale orientujący się w fizyce kwantowej i astrofizyce. Uważa on mianowicie, że śmierci nie ma, a ludzka cielesność jest jedynie złudzeniem naszej świadomości. A więc razem z innymi umysłami żyjemy w Matriksie. Prof. Lanza twierdzi, że świadomość istnieje poza czasem i przestrzenią. Może być wszędzie. W całym wszechświecie. I po śmierci nigdzie się nie przenosi, tylko tworzy inną wizję swojego życia i… żyje dalej. W nieskończoność. Wizja wiecznego życia jest kusząca, a rzeczywistość kwantowa wciąż niezbadana. Kto wie, może gdy więcej zrozumiemy z jej praw, wówczas dawne wierzenia w zaświaty, a nawet reinkarnację, zyskają naukowe uzasadnienie.
Od szamanów po psychologów
Stany śmierci klinicznej znane są od tysięcy lat. Towarzyszące im wizje wykorzystywali szamani, czarownicy prymitywnych plemion, informacje o nich można znaleźć w wielu starożytnych źródłach, m.in. w pismach Platona. Współcześnie temat nagłośnił prekursor badań na tym polu, psycholog i lekarz Raymond Moody w serii książek „Życie po życiu”. Pierwszą z nich opublikował w 1975 r.
Powrót do źródła
Największy badacz życia po życiu, Robert Monroe, wchodząc w stan głębokiej medytacji, poznawał kolejne etapy wędrówki duszy. Na ostatnim, do którego dotarł, znalazł coś, co nazwał emiterem holograficznym, od którego wszystko bierze swój początek i który każdej części hologramu, bo tym według badacza jesteśmy, nadaje pakiet informacyjny. Pakiet zawiera możliwości rozmaitych życiowych wyborów, a my w kolejnych życiach sami decydujemy, z których chcemy skorzystać. NDE punkt po punkcie Holenderski kardiolog dr Pim van Lommel, autor książki „Wieczna świadomość”, wykazał, że 40 proc. pacjentów doświadczających śmierci klinicznej podczas nagłego zatrzymania krążenia zapamiętuje swoje doznania, mimo że aparatura odnotowuje brak aktywności mózgu, a więc i brak możliwości zapamiętywania. Niemal wszyscy pacjenci opowiadają potem, że całe ich życie przeleciało im przed oczami jak film. Mają też wrażenie wyjścia poza ciało lub podróży przez tunel i wejścia w jasne światło oraz poczucie wszechogarniającego spokoju, miłości, jedności z wszechświatem. Czasami twierdzą także, że spotkały się ze zmarłymi krewnymi lub istotami eterycznymi. Zdarzają się też doświadczenia negatywne. Tylko niewielki procent pacjentów ma wizje o charakterze religijnym.
Tekst: Damazy Leszczyński
Fot.: Shutterstock