W dziejach religii tak niezwykłe zdarzenie, jak powstanie Jezusa z grobu, nie jest niczym nowym. Wieki przed nim ludzkość celebrowała śmierć i zmartwychwstanie takich bogów, jak Ozyrys, Damuzi, Attis, Adonis czy Mitra.
Wszystkie historie umierających bogów są krwawe. Egipski Ozyrys został zamordowany i poćwiartowany przez swojego brata Seta. Pozbierane szczątki ożywiła Izyda. Grecki Adonis, kochanek Afrodyty, został stratowany przez dzika, w którego wcielił się zazdrosny o Afrodytę Ares. Do życia przywrócił go Zeus. Sumeryjski Damuzi został zmielony w żarnach i trafił do krainy umarłych. Wyprowadziła go stamtąd bogini płodności Innana. Frygijski Attis przez namiętną miłość do Kybele, Wielkiej Matki, popadł w szaleństwo i wykastrował się pod drzewem pinii. Wykrwawił się na śmierć, ale Kybele ponownie tchnęła w niego życie.
Skąd ta obsesyjna wiara, że śmierć bóstw nie musi być ich końcem? Ano stąd, że kulty umierających i zmartwychwstających bogów były związane z wegetacją roślin i cyklami przyrody. Losy bogów przypominały więc to, co się działo ze zbożami – ścinanymi ostrymi sierpami, tratowanymi i rozdrabnianymi kopytami zwierząt. Posianie ziarna w ziemi to metafora pogrzebu, spoczywanie w ciemnościach przywołuje na myśl ideę świata podziemnego, zaś kiełkowanie nowego zasiewu to nic innego jak właśnie zmartwychwstanie.
Świat odradza się na wiosnę
Mity o śmierci i odrodzeniu świadczą o wielkim znaczeniu, jakie starożytni przywiązywali do sił przyrody. Stanowią one przypomnienie cyklu wegetacyjnego w rolnictwie. Wyobrażono sobie, jak co roku pod koniec żniw bogowie schodzą do podziemi, by móc ponownie powrócić razem z budzącą się do życia przyrodą. Wraz z czasową śmiercią boga zamierała wegetacja, by odrodzić się, gdy znów pojawiał się on w świecie żywych. Motyw zamierającej i budzącej się do życia przyrody znajdujemy też w greckim micie o Demeter i jej córce Persefonie. Persefona została uprowadzona przez boga podziemi Hadesa i podstępnie poczęstowana owocem granatu. Zjedzone pestki owocu związały boginię z krainą ciemności i sprawiły, że musiała cyklicznie do niej wracać. Opuszczała zatem na kilka miesięcy ziemię i swoją matkę, by znowu stać się małżonką Hadesa. Każde rozstanie było dla Demeter źródłem bólu i cierpienia. Gdy jej córka spędzała w podziemiach zimę, Demeter zsyłała na świat chłód. Na wiosnę, kiedy Persefona powracała do uradowanej matki, świat pokrywał się kwiatami. Mit o Demeter i Persefonie wyraża odwieczną walkę życia i śmierci, umierania i zmartwychwstania.
Narodziny z tego, co martwe
Święta ku czci umierających i zmartwychwstających bogów zawsze obchodziło się na wiosnę, gdy świat budził się do życia. Tak jest też z Wielkanocą. Podczas pierwszego soboru powszechnego w Nicei ustalono, że ma być ona świętowana w najbliższą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. To znaczy po pełni przypadającej po lub w dniu równonocy wiosennej (21 marca). Oznacza to, że Słońce musi znajdować się w pierwszym znaku zodiaku – w Baranie, symbolizującym początek, esencję witalności oraz impuls do działania. Dlaczego data tego święta jest ruchoma i zależna od zjawisk astronomicznych, a nie od daty wydarzenia? Przecież nie znamy także dokładnej daty narodzin Jezusa, a zawsze świętuje się je tego samego dnia....
Wraz z wejściem Słońca w znak Barana rozpoczyna się nowa pora roku – wiosna, której ustępuje okres martwej i bezpłodnej zimy. Dlatego w wielu kulturach okres ten celebrowany jest jako czas odnowienia, odrodzenia i budzenia do życia przyrody. Na przykład germańska bogini świtu Ostara miała swoje najważniejsze święto właśnie w czasie równonocy wiosennej. Dostrzegano w niej zwiastun Słońca. Kojarzone z tą boginią jajo, złożone przez odnawiającego swoją skórę węża lub niebiańskiego ptaka, symbolizuje narodzenie się życia z czegoś, co wygląda na martwe. O tym, jak silne są takie symbole, świadczy choćby to, że na naszych wielkanocnych stołach króluje jajko właśnie. Ruchoma data Wielkanocy jest sposobem, w jaki Kościół chrześcijański przekonywał dawnych pogan do przyjęcia nowej wiary – łącząc silnie zakorzenione obyczaje z nowymi. Udało się – niewielu współczesnych chrześcijan wie, że dzieląc się święconką czy szukając czekoladowych zajączków tak naprawdę naśladuje obrzędy swoich pogańskich przodków...