W sklepie można znaleźć mnóstwo najróżniejszych produktów z soi. Jest tylko jedno ale – wcale nie są dobre dla zdrowia.
Moda na soję mija. I całe szczęście. Wymyślone na Zachodzie kotlety i pasztety sojowe wcale nie są zdrowe. – W wegetarianizmie nie chodzi o to, aby mięso zastępować wędliną sojową, pasztetami czy parówkami – mówi Dominika Adamczyk z Tao Zdrowia, która uważa, że tego typu produkty to fast food dla wegetarian. Pora zatem obalić mit: „Jedz zamiast mięsa soję, a będziesz zdrów”. I nie tylko ten, bo mitów wokół soi uzbierało się naprawdę sporo.
Sfermentowane ziarno
W krajach azjatyckich, gdzie soja jest popularna, nie jada się ziarna, ale sfermentowane produkty sojowe: miso, tofu, tempeh czy natto. Soja w takiej postaci jest rzeczywiście zdrowa. Ale nawet takie produkty należy jeść z umiarem – soja wychładza organizm. Dlaczego ziarno nie jest korzystne dla zdrowia? Bo soja jest jednym z najbogatszych źródeł kwasu fitowego. Związek ten łączy się w układzie pokarmowym z minerałami (cynk, miedź, żelazo, magnez i wapń) i może prowadzić do ich niedoboru. Fermentacja powoduje, że ilość fitatów zmniejsza się. Jednak w mleku sojowym, kotlecikach i chipsach sojowych ich poziom nadal jest dość wysoki. Soja niesfermentowana jest ciężkostrawna. Zawiera dużo inhibitorów – enzymów, które mogą zmniejszyć zdolność trawienia węglowodanów i białka. Efekt? Bolesne wzdęcia i gazy. Dlatego jej przygotowanie wymaga wielogodzinnego moczenia i długiego gotowania. I, co ważne, do menu powinna być wprowadzana stopniowo i gościć w nim niezbyt często.
Burza hormonów
Wiele badań naukowych wykazało, że produkty sojowe chronią przed miażdżycą, zespołem napięcia przedmiesiączkowego, osteoporozą i dolegliwościami związanymi z menopauzą. Ale jak zauważa Paul Pitchford, autor książki „Odżywianie dla zdrowia”, w większości tych badań pozytywne właściwości przypisywano produktom sfermentowanym. Podobnego zdania jest dr Preeti Agrawal. W swojej książce „Menopauza – mity i rzeczywistość” podsumowuje badania, które sugerowały, że soja może zmniejszać ryzyko zachorowania na raka piersi – badania dotyczyły kobiet w Azji, które jedzą wyłącznie produkty sfermentowane...
Według dr Agrawal suplementy sojowe mają również niewielki wpływ na dolegliwości związane z menopauzą. Dlatego swoim pacjentkom zaleca preparaty ziołowe bogate w fitosterole, które łagodnie regulują układ hormonalny, takie jak: żeń-szeń, pokrzywa, niepokalanek pieprzowy czy dong gui.
Złoty środek
Dr Maja Błaszczyszyn, prowadząca w Warszawie przychodnię medycyny naturalnej „Komed”, również nie zaleca suplementów sojowych paniom w czasie menopauzy. Zioła i homeopatia według niej działają skuteczniej. Jak sama mówi, nie jest ani zwolenniczką, ani przeciwniczką soi. A ponieważ lubi czasem dodać mleczko sojowe do kawy, a nawet upiec pasztet sojowy, nie zrzuca soi z piedestału.
– Tak jak kiedyś zachwycano się soją, tak teraz odsądza się ją od czci i wiary. A ja uważam, że we wszystkim należy zachować umiar. Cóż, pamiętajmy zatem o umiarze, a przykład soi niech służy nam nauką, że zanim zainwestujemy w zdrową żywność, upewnijmy się, czy oby na pewno jest ona taka zdrowa!