Moja żona jest kobietą nowoczesną, wykonuje wolny zawód, dający jej w pewnych momentach życia nadmiar czasu do wykorzystania. Jako niewiasta inteligentna i błyskotliwa, otwarta jest na wszystkie nowinki tego świata i na to, co poszerzyć jej może, jak powiada, możliwości postrzegania i ułatwić rozwój duchowy.
– Czy wiesz, że żyjemy na przełomie? – zapytała mnie któregoś dnia, co zdziwiło mnie niepomiernie, bo przecież to nie nowość, że 15. dzień każdego miesiąca nie jest łatwym momentem w naszym nieustabilizowanym finansowo życiu.
– Jutro mam dostać parę groszy za ostatni tekst – powiedziałem.
Żachnęła się: – Ja nie o tym.
– Przepraszam, nie wiedziałem, że chcesz pogadać o polityce. No więc, tu masz rację. Jest jakiś przełom, ale nie spodziewałbym się, że po rotacji kolejnych figur wszystko zmieni się diametralnie...
– Dlaczego ty jesteś taki przyziemny? Dlaczego nie myślisz dalej?...
– Hmmm – chrząknąłem zdezorientowany. – A jak daleko?
– No, wiesz, chodzi o całość, o ludzkość, o przewartościowanie, dążenie do czegoś zupełnie nowego...
Nie wiedziałem, że tak to się posunęło, ale jej przyjaciółka uprzedzała, że żona wchodzi ostro w rozwój swojego Ja, i że w najbliższym czasie mogę to dość boleśnie odczuć. Zalecała przy tym spokój ducha („może też byś się zapisał na jakiś kurs, to poszerza horyzonty nawet mężczyznom. Twoje teksty mogłyby stać się bardziej nośne, a ty osiągnąłbyś spokój”) i wyrozumiałość. Powiedziałem, że nigdy w życiu nie stanąłbym na drodze niczyjego rozwoju, mojej żony zaś szczególnie. W związku z czym zacząłem pilnie słuchać dalszego wywodu mojej lepszej połowy.
– Mniej więcej co dwa tysiące lat, tylko nie pytaj, dlaczego, bo tego jeszcze nie przerabialiśmy, ale tak jest, więc co dwa tysiące lat wchodzimy w epokę kolejnego znaku zodiaku, przepraszam, przypomnij mi, żebym zadzwoniła do Małgosi, ma mnie zapisać na kurs astrologii, wtedy powiem ci dokładnie. Kończy się Epoka Ryb, która trwała od czasów Chrystusa, pamiętasz? – znakiem rozpoznawczym pierwszych chrześcijan były ryby, a już za chwilę (bezwiednie spojrzałem na zegarek) no, nie tak dosłownie, nikt nie wie, kiedy to będzie dokładnie – nastąpi Era Wodnika. To będzie era rozwoju duchowego ludzkości, przeobrażeń nas wszystkich. Staniemy się lepsi, mądrzejsi i...
– Nareszcie coś dobrego w perspektywie – przerwałem jej. – I tak z dnia na dzień będziemy genialni?
– Wibracje nowej epoki nam w tym pomogą, ale sami musimy też nad sobą pracować. Bardziej zwracać uwagę na nasze wnętrze, mniej – na sprawy przyziemne.
– Wiesz, to się nawet dobrze składa. Trochę ci ułatwię. Pieniądze za tekst spróbuję sam wykorzystać, żebyś nie odczuwała niepotrzebnych pokus i mogła już od dziś podjąć próbę samorealizacji i duchowego rozwoju bez obciążeń.
– Ależ kochanie, ja dopiero się uczę, stawiam pierwsze kroki na tej drodze i nie potrafię tak od razu. To trzeba powoli i stopniowo. Proponuję więc, żebyśmy te pieniądze spożytkowali na nowe buty dla mnie, krawat dla ciebie, a reszta pójdzie na kurs astrologii. Jak już się przeobrażę w nowego człowieka – pomyślę natychmiast o twoim rozwoju, zgoda?
Wizja człowieka rozwiniętego i w dodatku w nowym krawacie usatysfakcjonowała mnie całkowicie.
jef