Co astrologia ma do powiedzenia przy masowych katastrofach – czy wszyscy ludzie, którzy razem giną, koniecznie mają coś wspólnego w swoich urodzeniowych horoskopach?
[IMG type="MEDIUM" src="2474_1272024287.jpg" zoom="YES" class="fleft" folder="content"] Czy data naszej śmierci jest zapisana w gwiazdach? Odpowiem tak: kiedy człowiek się rodzi, planety są w pewien sposób ustawione na niebie i ich układ astrologowie rysują w postaci kosmogramu. Kiedy człowiek żyje, planety poruszają się na tle nieba – i na tle jego urodzeniowego kosmogramu. Z pozycji planet astrologowie wnioskują o tym, co może się w życiu wydarzyć. Ale przychodzi moment, kiedy człowiek umiera – a planety idą dalej! I nie istnieje żaden pojedynczy wskaźnik, żadna planeta, która by pokazywała, że ów ktoś nie żyje. Planety jedynie ustawiają się w konfiguracje, które komuś jest łatwiej lub trudniej przeżyć. Ale to nie jest tak, że w kosmogramach jest coś takiego, co wygląda jak wskazówka, i obok niej jest jakaś czerwona kreska: kiedy wskazówka minie czerwoną kreskę, człowiek umiera. Czegoś takiego właśnie nie ma!
W ogóle to jest tak, że planety snują swoją opowieść, tzn. układają się w cykle i aspekty, tworzą kwadratury i trygony. Równolegle snują się historie naszego życia. Często okazuje się, że obie te opowieści synchronizują się i astrolog dostrzega, że obie są do siebie podobne. Np. Jowisz przechodzi przez urodzeniowy descendent – osoba zawiera małżeństwo. Saturn mija kwadraturę do urodzeniowego Słońca – osoba traci dobrą pracę i musi zadowolić się gorszą. Mars mija Plutona i ów ktoś zalicza serię awantur. I tak dalej. Niektóre układy planet wskazują, że coś może dziać się źle: może być zagrożenie dla zdrowia, a nawet dla życia. Ale nigdy astrolog nie może z pewnością zawyrokować: oto ten ktoś w tym momencie umrze!
Wycieczka przez życie
Układy planet nie determinują naszego życia. Nie jesteśmy ściśle zaprogramowani przez horoskopy. Związki pomiędzy układami planet a wydarzeniami w naszych życiach są dość luźne – jedne i drugie mają, co najwyżej, pewien wspólny charakter. Jeśli jesteś fanem astrologii, może cię to zmartwić, bo to znak, że astrologia nie jest aż tak doskonała, jak się spodziewałeś. Ale z drugiej strony możemy się cieszyć, że jednak zarówno mamy wolną wolę, jak i jesteśmy narażeni na przypadki.
W takim razie, ktoś zapyta, po co ta cała astrologia, skoro nie może dokładnie przewidzieć biegu życia i śmierci? Odpowiem tak: wyobraź sobie, że planujesz wycieczkę. Przyda ci się mapa i prognoza pogody, prawda? Podobnie jest z informacjami, które możesz dostać od astrologa: posłużą ci one jako pomoc w twoich decyzjach, ale nie spodziewaj się, że będą ścisłym rozkładem jazdy. Astrolog wprawdzie nie widzi wszystkiego, jednak potrafi zobaczyć rzeczy, których „zwykły człowiek” nie zauważy.
Tajemna siła przyciągania
Co z masowymi katastrofami? Czy wszyscy, którzy zginęli 10 kwietnia pod Smoleńskiem albo np. podczas ataku na WTC w Nowym Jorku 11 września 2001, mieli ten sam układ planet w swoich horoskopach – jakiś wspólny układ, który ich zabił? To samo dotyczy ofiar zatonięć statków, trzęsień ziemi, wojennych bitew i nalotów lotniczych. Odpowiem: nie wiadomo, ponieważ (o ile wiem) nikt dotąd tego nie badał. Wydaje się mało prawdopodobne, żeby zawczasu tak się dobrali, że do pechowego samolotu wsiedli tylko ludzie z pechowymi horoskopami. Z drugiej strony, nie można tego wykluczyć. Wiadomo przecież, że ludzie przyciągają się, ponieważ przyciągają się ich horoskopy (gdyż są podobne). Ludzie o przyciągających się horoskopach stają się swoimi kochankami, małżonkami, przyjaciółmi, szefami – ale i wrogami! Może więc być tak, że pewne sekwencje zdarzeń – także zdarzeń tragicznych – przyciągają ludzi mających pewne układy planet w horoskopach. Zbadanie tych zjawisk wciąż jest zadaniem, które czeka astrologię.