Jacek Bombolewski, łódzki wróżbita, jasnowidz i ezoteryk, lubi grzebać się w niewyjaśnionych sprawach. Nieraz już szukał zaginionych ludzi.
Jego narzędzia pracy to: wahadełko, mapy i zdjęcia poszukiwanych osób. Bardzo przydają się także ich włosy czy przedmioty, z którymi miały one często styczność. Czasem jasnowidz rozkłada karty wróżebne i z nich odczytuje dane o zaginionym. Najpierw sprawdza wahadełkiem, czy dana osoba żyje, czy też nie. Potem wprowadza się w stan na pograniczu świadomości i snu. Jeśli przychodzi wtedy do niego wizja, zaczyna rysować to wszystko, co może pomóc w odnalezieniu poszukiwanego czy poszukiwanej. Im mniej czasu upłynie od zaginięcia, tym jest większa szansa, że uda się człowieka odnaleźć.
Dusza wskazała zabójców
Dusze zamordowanych osób czasem bardzo aktywnie pomagają w odszukaniu ciała. Nierzadko też udzielają wskazówek, jak odnaleźć zabójców.
– Tak było w przypadku żołnierza z jednostki wojskowej pod Suwałkami. Zaginął bez śladu tuż po przysiędze. Wojsko przeszukało swój teren, a także znajdujące się w pobliżu poniemieckie bunkry, ale nie udało się odnaleźć ani chłopaka, ani jego ciała. Po trzech latach zrozpaczeni rodzice skontaktowali się ze mną i poprosili o odszukanie syna. Ponieważ od chwili jego zaginięcia upłynęło sporo czasu, miałem wątpliwości, czy uda się to zrobić. Myliłem się. Dusza zaginionego bardzo chciała pomóc w schwytaniu zabójców, więc była niezwykle aktywna – wspomina pan Jacek. – Gdy tylko wszedłem w trans, zobaczyłem w wizji trzy osoby w pobliżu przedwojennych stajni czy chlewów. Narysowałem to wszystko na kartce, ze szczegółami. Naszkicowałem, na przykład, dość dokładnie, w jakich kurtkach byli zabójcy – miałem wrażenie, że na te szczegóły zwracał mi uwagę sam zabity. Niestety, po przybyciu na miejsce okazało się, że takich zabudowań, jakie mi się wyświetliły w transie, nigdzie w okolicy nie ma. Na szczęście odnaleźliśmy leśnika, który przypomniał sobie, gdzie kiedyś znajdowały się takie budynki. Dotarliśmy do ruin po nich, zaczęliśmy w nich kopać i znaleźliśmy szczątki chłopaka. Sekcja wykazała, że zginął od ciosu nożem w klatkę piersiową. Rodzina pochowała go, a policja na podstawie moich wskazówek wytypowała zabójców. Aresztowani przyznali się do morderstwa.
Jest walizka, są buty, ciała nie ma
Nie zawsze udaje się odnaleźć ciało zabitej osoby. Jacek Bombolewski twierdzi, że najtrudniej jest mu ustalić miejsce pochowania zwłok, gdy dusza nie zdaje sobie sprawy z tego, że umarła.
– Kiedy zaginęła pewna znana łódzka dziennikarka, jej ojciec poprosił mnie o pomoc. Udałem się razem z nim na działkę rekreacyjną i przeprowadziłem badanie radiestezyjne – wspomina pan Jacek. – Namierzyłem trzy miejsca, w których, jak przypuszczałem, mogą znajdować się rzeczy należące do zaginionej. Jej ojciec powiadomił o tym policję. Natychmiast zabrano się do kopania. Udało się odnaleźć walizkę z rzeczami kobiety, jej buty oraz dywan spod jej kominka. Niestety, nie potrafiłem wskazać, gdzie leży ciało.
– Jeśli dana osoba w momencie śmierci nie wie, że odchodzi, to jej dusza zachowuje się nadal tak, jakby żyła. I wtedy jasnowidz może stanąć na głowie, a jej ciała nie odnajdzie.
Kobieta złapana w sieć
Wizjonerstwem Jacka Bombolewskiego zainteresowani są Japończycy. Zaprosili go do udziału w programie telewizyjnym, gdzie wraz z innymi jasnowidzami z całego świata próbował rozwikłać tajemnicę zaginięć kilku młodych kobiet z pewnej okolicy.
– Dziennikarze z kamerą byli u mnie, w Łodzi. Wszedłem w trans, zacząłem rysować i opisywać przedmioty, które widziałem. Wśród nich była rybacka sieć. Potem otrzymałem z Japonii zdjęcia z miejsc, które odpowiadały moim rysunkom i opisom. Jedno z nich przedstawiało zbiornik wodny, pomost i rozwieszone nad nim sieci. Miałem silne przeczucie, że zaginiona kobieta zaplątała się w nie i opadła na dno. Wskazałem, gdzie mogło do tego dojść, ale okazało się, że akurat w tym miejscu na dnie zalega gruba warstwa mułu. Japończycy nie byli przekonani co do tego, że warto tam szukać ciała, ale ponieważ moje przeczucie było bardzo silne, mimo wszystko rozpoczęto poszukiwania. Ze zbiornika spuszczono wodę i zwłoki się znalazły – dokładnie we wskazanym przeze mnie miejscu. Tak więc obraz sieci rybackiej nie pojawił się w moim transie przypadkowo.