Czy smoki mogły istnieć naprawdę? Byli o tym przekonani starożytni Grecy, Chińczycy i… Słowianie.
Groźne wężowe bestie towarzyszą nam od wieków. Starożytni Sumerowie wierzyli nawet, że smoczyca o imieniu Tiamat jest stworzycielką całego świata. Grecy, Egipcjanie, a później i Słowianie smoków się bali – w ich legendach uosabiają one wszystko, co najgorsze: niszczycielski ogień, głód i powodzie. Nasi przodkowie znad Wisły wierzyli w wężopodobne stwory – chmurniki, które miały mieszkać w chmurach i jeziorach. W czasie burzy ze strachem obserwowali zagniewane bestie posyłające w kierunku ziemi błyskawice; z kolei na widocznej po wichurze tęczy smoki miały odpoczywać, pijąc opadłą z chmur na ziemię wodę. Dla Słowian smoki nie były jednak jednoznacznie złe – czcili też opiekuńczego Pieniężnego Żmija.
O walce świętego Jerzego
Zdawałoby się, że z nadejściem chrześcijaństwa pogańskie mity pójdą w niepamięć, ale nic bardziej mylnego – średniowiecze przyniosło opowieść o świętym Jerzym, który z narażeniem życia walczył ze smokiem porywającym dziewice z okolicznych wiosek. Gdy padło na królewską córkę, wyznaczono nagrodę za jej uwolnienie, i na ratunek pospieszył dzielny Jerzy. Historia brzmi znajomo, bo mit powtarza się w wielu kulturach, np. w Norwegii. Po śmiertelnej walce martwe ciało tamtejszego smoka, Snoora, miało utworzyć dzisiejszą Islandię, a wciąż gorejący w nim ogień to według legendy powód wybuchów wulkanów na wyspie. Nie można też zapomnieć o rodzimym smoku wawelskim czy o warszawskim bazyliszku. Można pomyśleć, że te opowieści to dziś tylko echa przeszłości, ale to ledwie część prawdy. Wciąż przecież do Loch Ness zjeżdżają miłośnicy potwora-smoka, a w Azji wiara w wężowe bestie jest nadal żywa.
Przyciąga fortunę
Na Dalekim Wschodzie smok jest bowiem symbolem obfitości, przynosi ludziom fortunę i szczęście. Jest tak po części dlatego, że uosabia harmonię czterech żywiołów – zionie ogniem, pływa w wodzie, chodzi po ziemi i szybuje w powietrzu. Chińczycy wierzą nawet, że pierwszymi cesarzami ich kraju były te stworzenia, i do dziś tron królewski nazywają Smoczym Tronem. Tak ukochali te stwory, że włączyli je do zodiaku, a Wielki Mur Chiński uważa się za miejsce pochówku największego smoka. Podczas większych uroczystości w Chinach odbywają się parady smoków, czyli dzieci i dorosłych przebranych w gadzie szaty. Nawet w warszawskiej świątyni buddyzmu od progu wita nas olbrzymi, pogodny złoty smok. Warto skorzystać z tej radosnej energii i podobnego ustawić we własnym mieszkaniu.
Dobry duch domu
Według przybyłego z Chin i zadomowionego u nas na dobre feng shui, przynosząc podobizny smoków do domu, zapewniamy sobie ich opiekę. Smocze wizerunki zaleca się umieszczać z prawej strony domu (gdy stoimy przed budynkiem, twarzą do drzwi frontowych). Ponieważ smoki zwykle przebywają pomiędzy Niebiosami a Ziemią, nigdy nie umieszczajmy ich poniżej poziomu wzroku, raczej na ścianach niż na zagraconym stoliku.
Smoka możemy kupić w sklepie indyjskim lub z upominkami, wydrukować i oprawić podobiznę lub sportretować go samemu. Z pomocą domowników możemy ulepić gada z gliny, skopiować z gotowego wzoru lub puścić wodze fantazji i namalować go na kartonie. Plusem własnoręcznie przygotowanego wizerunku jest to, że możemy sami wybrać interesującą nas postać. Czy będzie to broniący domowego ogniska Niebiański Smok, czy odpowiedzialny za pogodę Smok Duchowy, czy Smok Strzegący Skarbów – to zależy już tylko od naszej inwencji.