Jeśli coś was boli, czujecie się osłabieni i zestresowani, skorzystajcie z refleksologii, a konkretnie z masażu twarzy.
Skończyłam już „dzieści” lat, ale od tygodnia wyglądam jak dojrzewająca piętnastolatka. Przy nosie mam kolonię wykwitów skórnych. Skąd się wzięły? Nie zmieniłam kremu ani diety. I wtedy przychodzi olśnienie! Masaż refleksologiczny twarzy. Korzystałam z niego kilka dni temu. Dzwonię do masażystki i opowiadam o kłopocie. – Wspaniale!– mówi. – Organizm odpowiedział na terapię. Oczyszcza się jelito grube.
Jak to działa?
W uproszczeniu refleksologia twarzy działa jak akupresura, a nasza twarz jest jak mapa ciała. Co to znaczy? Określone punkty na buzi, czyli skupiska zakończeń nerwowych (w medycynie chińskiej zwane meridianami), odpowiadają określonym narządom, np. na czole znajdują się punkty odpowiedzialne za pęcherz moczowy, a na brodzie za nerki. Terapeuta, uciskając odpowiednie punkty na twarzy, zmusza organy do pracy. W uciskanych miejscach krew zaczyna lepiej krążyć, co z kolei powoduje prawidłowy przepływ energii przez organizm. Lista zalet takiego masażu jest długa – uwalnia od stresu, reguluje pracę układu hormonalnego, pomaga w schorzeniach neurologicznych, w problemach z koncentracją, w bólach głowy i walce z depresją...
Ucisk niczym pieszczota
Podczas pierwszej wizyty terapeutka wypytuje o moje samopoczucie i problemy zdrowotne. Zakłada tzw. kartę refleksologiczną, w której będzie notowała postępy organizmu w czasie trwania terapii. Składa się na nią od 12 do 15 zabiegów. Najczęściej korzysta się z nich raz w tygodniu przez ok. 45 minut.
Dopiero po szczegółowym wywiadzie refleksolożka zabiera się do zadania: dezynfekuje ręce, a mnie każe położyć się na łóżku do masażu i przykryć kocem. Teraz skrapia dłonie olejkiem różanym, po to by rozprowadzić go na mojej twarzy. Olejek nie tylko nawilży skórę i zlikwiduje przebarwienia, ale zadziała też antydepresyjnie. Najpierw jej ruchy są delikatne i wolne. Z czasem stają się bardziej intensywne, a niektóre partie twarzy uciska naprawdę mocno. Jednak nie sprawia mi to bólu. Wręcz przeciwnie, dawno nie czułam takiego odprężenia.
Masaż refleksologiczny składa się z trzech etapów. W pierwszym z nich stymuluje się na twarzy punkty nerwowo-naczyniowe, by pobudzić krążenie krwi i limfy, przewodnictwo nerwowe oraz energetyczne. To przygotowuje ciało na odbiór bodźców terapeutycznych. Potem następuje diagnoza energetyczna. Masażysta poszukuje na twarzy pięciu typów złogów, czyli zgrubień w tkance podskórnej, i ocenia, który rodzaj jest najbardziej zaawansowany. Zgrubienia mogą świadczyć m.in. o obecnych lub przebytych chorobach.
Kolejny punkt programu to terapia. Refleksolog masuje miejsca twarzy, na których wyczuł zgrubienia. W ten sposób pobudza naturalne mechanizmy organizmu do regulacji i regeneracji konkretnych narządów.
Prawie jak lifting
Zanim wrócę do swoich zajęć i zerwę się z łóżka do masażu, muszę spokojnie poleżeć kilkanaście minut. Pośpiech jest niewskazany. Twarz też pozostaje pod specjalnym nadzorem. Mam ją chronić przed wiatrem i słońcem. A z wykwitów na skórze powinnam się cieszyć! To dobry objaw. Na szczęście nie trwa długo... Już po kilku masażach zauważam na twarzy pozytywne zmiany. Skóra jest napięta, sińce spod oczu zniknęły, a zmarszczki na czole nie są aż tak rażące. A może to tylko iluzja? Terapeutka przekonuje mnie jednak, że masaż poprawia krążenie krwi i limfy, a więc uelastycznia skórę, dzięki czemu pięknieję w oczach. Teraz ani mi się śni przerywać terapię. I to wcale nie ze względu na walory urodowe masażu. Po prostu jestem zrelaksowana. Mam więcej energii. A właśnie tego trzeba mi najbardziej!
W niektórych dolegliwościach możemy pomóc sobie sami, masując określone punkty.
Katar: punkty 1, 2, 3, 4 (mocno uciśnij punkt pod nosem, masuj skrzydełka i nasadę nosa, brwi).
Ból głowy: punkty 6, 7 (przez 3 min masuj płatki uszu, a potem uciskaj punkty między oczami a uszami).
Zmęczone oczy: punkty 3, 5 – masuj nasadę nosa krótkimi pionowymi ruchami, a poziomymi – brwi.