W biurze wszyscy wiedzieli, że Zofia dostała pracę po znajomości. Przyjaźniła się z szefem, którego ostentacyjnie nazywała Jureczkiem. Nikt nie miał jej tego za złe: w obecnych czasach trudno o posadę...
Na koleżankach zrobiła dobre wrażenie. Zaproponowała przejście na „ty”, zaprosiła je do kawiarni, pytała o mężów, dzieci.
– Byłam zadowolona, że mogę się nareszcie komuś wygadać – wspomina Ola, urzędniczka z Poznania. – Rozwiodłam się trzy lata temu, mam dwie córki w wieku szkolnym, mąż wyjechał do Anglii i się nami nie interesuje, ledwo wiążę koniec z końcem. Zosia była niezwykle życzliwa: przyniosła ciuszki, z których wyrosły dzieci jej znajomych, dała komputer, którego nie używał już jej syn, kupowała moim pociechom słodycze. Choć o nic jej nie prosiłam...
Była do rany przyłóż
Zofia wyróżniała Olę, użalała się nad jej ciężkim życiem i starała się pomóc. Doradzała, co Ola ma powiedzieć eksmężowi przez telefon, a co teściom, którzy żądali częstszych wizyt wnuków; gdzie ulokować niewielkie oszczędności. Z czasem zaczęła ją codziennie odwiedzać.
– Lubiłam te wizyty. Od odejścia męża czułam się samotna – zwierza się Ola. – Sama nie wiem, kiedy zaczęła decydować o moim życiu. A ja chyba byłam zadowolona, że mam się na kim oprzeć, tym bardziej że coraz gorzej się czułam.
Ola całe życie była zdrowa i silna. Teraz nagle przyplątało się jej wysokie ciśnienie, migreny, bezsenność, brak apetytu... Myślała: w końcu każdy się starzeje. Ale najgorsze było to, że przestało ją cokolwiek cieszyć. A przecież niedawno z radością bawiła się z dziewczynkami w parku!
– Pewnego wieczoru Zośka wpadła na herbatę. Dziewczynki prosiły, żebym pozwoliła im oglądać film dla dorosłych. Odmówiłam. Agnieszka w płacz, Małgosia za nią. Normalne kaprysy dziewczynek, które mijają po chwili.
Zosia jednak uważała inaczej.
– Oznajmiła kategorycznie, i to przy dzieciach: „Są rozpuszczone jak dziadowski bicz! Załatwię im psychologa”. Wtedy Gosia zaczęła krzyczeć: „Nienawidzę cię, idź sobie, nie przychodź tu więcej!”. Zośka warknęła, że mała ma ją przeprosić, włożyła płaszcz i wyszła.
Ola z trudem przez telefon udobruchała Zosię. Ale była zdumiona, że obie córki nie lubią jej przyjaciółki. Gdy zasnęły, zadzwoniła do mamy.
Ujawniła prawdziwą naturę
– Wreszcie Ola przejrzała na oczy! – mówi jej mama. – Wcześniej złego słowa nie dała na Zofię powiedzieć. A ona zrobiła na mnie jak najgorsze wrażenie: nieznosząca sprzeciwu, apodyktyczna. Zauważyłam, że czerpie przyjemność z wtrącania się w życie Oli. Była w tym dziwna prawidłowość: Zofia rozkwitała, Ola więdła...
Mama pokazała Oli ściągnięte z internetu artykuły o wampirach energetycznych – ludziach, którzy wysysają energię z innych, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Chcą oni przejąć kontrolę nad życiem ofiary, czasem poprzestają na zadręczaniu otoczenia opowieściami o swoich chorobach, niepowodzeniach, nieszczęściach. Wampirem może być członek rodziny, koleżanka z pracy, znajomy. Najczęściej znajdujący się w trudnej sytuacji, osamotniony, odrzucony, niekochany.
– Wszystko mi się ułożyło w logiczną całość – ciągnie Ola. – Zofia często narzekała na męża i dorosłych synów, że nie chcą słuchać jej rad, izolują się od niej... Po naradzie z mamą postanowiłam szczerze porozmawiać z Zosią.
Zdążyła tylko powiedzieć, że docenia jej serce, ale nie może spotykać się z nią codziennie i nie chce psychologa, gdy Zofia zaczęła krzyczeć:
– Tak mi się odwdzięczasz po tym, co dla ciebie zrobiłam?! Twoje dzieciaki są koszmarne i źle wychowane! A ty beze mnie sobie nie poradzisz! Co będzie, jak stracisz pracę?!
W słowach Zofii brzmiała zawoalowana groźba. To był przedsmak tego, co Olę czekało. Zofia zaczęła ją zadręczać oskarżeniami o egoizm i złośliwość, traktowała lodowato.
– W końcu bałam się iść do pracy. Rano bolała mnie głowa, wymiotowałam. Osiem godzin w jednym pokoju z Zofią! Groziła, że mnie zniszczy. Rozgadała moje sekrety o byłym mężu... Całe biuro o mnie plotkowało!
Nie wiadomo, co by było, gdyby nie pomoc mamy. Starsza pani stwierdziła, że tu trzeba użyć podstępu.
– Postaraj się dostrzec w niej zgorzkniałą kobietę, która przegrywa swoje życie – poprosiła Olę. – Co rano się za nią módl i proś Boga o wsparcie. Trudno wyrzucić z siebie gniew i urazę, ale spróbuj, córeczko...
Po kilku dniach Ola poczuła się lepiej. Niechęć do Zosi zastąpiło współczucie. Codzienne złośliwości koleżanki odbijały się od niej, jakby miała na sobie pancerz.
Po dwóch miesiącach Ola przyszła do pracy i zobaczyła, że biurko Zofii jest puste: koleżanka rzuciła pracę! Później dostała SMS: „Nie obchodzisz mnie już. Mam nową przyjaciółkę”. Ola poczuła radość, że pozbyła się wampira, i współczucie dla kolejnej ofiary.
Jak bronić się przed wampirem energetycznym
• Ochroni cię srebrny medalik z wizerunkiem św. Benedykta (z miedzi, złota czy platyny są mniej skuteczne).
Podczas ataku wampira:
• złóż lub skrzyżuj ręce tak, by chronić splot słoneczny, lub skrzyżuj nogi;
• wyobraź sobie, że otacza cię kokon z białego lub fioletowego światła;
• wysyłaj osobie, która cię atakuje, białe światło i módl się za jej szczęście;
• unikaj tych, którzy na ciebie źle działają;
• nie pozwól wampirowi dotknąć twojego lewego ramienia lewą ręką (najłatwiej ściąga się nią energię).
Po czym poznasz wampira?
• W jego towarzystwie źle się czujesz: dręczy cię niczym nieuzasadniony smutek, zniechęcenie, brak sił, ból głowy.
• Gdy wampir przebywa z tobą – kwitnie: jest radosny i pełen pomysłów.
• Nim przejrzysz jego grę, jest miły, życzliwy, chętny do pomocy – po to, by zdobyć twoje zaufanie i wysysać energię.
• Bywa mitomanem: chętnie opowiada, co niby może załatwić, jakie zna wpływowe osoby, jak ocalił ważnych ludzi...
• W głębi serca wampir jest egoistą, którego tak naprawdę inni nie obchodzą.
• Intuicja z czasem ci podpowiada, że to człowiek toksyczny i trzeba go omijać szerokim łukiem.
• Gdy przejrzysz jego grę, spada z niego maska i staje się on wobec ciebie nieuprzejmy, złośliwy, agresywny.