Rosyjskie miasto Togliatti nad Wołgą przyciąga jak magnes zjawiska paranormalne – od UFO po poltergeisty. Nic więc dziwnego, że otwarto tam szkołę parapsychologiczną. Władze liczą też na napływ turystów zainteresowanych UFO.
Samarska Łuka, daleki region Rosji, od dawien dawna słynął z niezwykłych zjawisk. Stąd pojawił się oryginalny pomysł, by Togliatti przekształcić z miasta przemysłowego (miasto zwane jest rosyjskim Detroit – tu produkuje się najbardziej znane samochody) w ośrodek turystyki paranormalnej. Miejscowi mówią, że spotkania z latającymi spodkami czy ich pasażerami są tu na porządku dziennym. Badacze twierdzą, że co drugi mieszkaniec Togliatti spotkał się z jakimś niezwykłym zjawiskiem. W szkole w Togliatti uczniowie poznają więc m.in. techniki profesjonalnego polowania na duchy.
– Tutaj wciąż dochodzi do manifestacji poltergeistów, ludzie często mówią o spotkaniach z duchami. Gdy nauczą się odpowiednich zachowań, będzie im znacznie łatwiej radzić sobie w podobnych sytuacjach – wyjaśnia dyrektor.
UFO-linia
Aby więcej wiedzieć o podobnych zdarzeniach, stworzono specjalną „gorącą linię” telefoniczną. Telefony od mieszkańców odbiera Tatiana Makarowa. To ona uchodzi za najbardziej kompetentną osobę w sprawach UFO, gdyż kieruje miejskim klubem ufologicznym.
– Zdarzają się dni wielkiej aktywności UFO, telefony wtedy dzwonią bez przerwy – mówi. – Działamy jak filtr, gdyż oddzielamy prawdziwe doniesienia od zmyślonych czy zwykłych pomyłek.
Czasami dzwoni wiele osób, które były świadkami tego samego zjawiska – kiedyś mieszkańcy jednej z górskich osad ujrzeli przelatujące kule świetlne i chcieli, każdy z osobna, podzielić się wrażeniami. Wielu ludzi często obserwuje latające spodki nad lotniskiem, zdarza się też, że nad ulicą w Togliatti przelatuje obiekt w kształcie cygara. Ufolodzy sądzą, że istnieją okresy wzmożonej aktywności UFO, choć nikomu jeszcze nie udało się określić rytmu częstotliwości ich pojawiania się.
Wiara w spiski
Kiedyś w pobliżu miasta ujrzano tajemniczy piktogram. Trawa była zgnieciona bardzo dokładnie na obszarze o wymiarach 150 na 150 m. Mieszkańcy regionu potraktowali to jako świadectwo odwiedzin cywilizacji pozaziemskiej. Dla nich było to normalne, skoro UFO i duchy są częstymi gośćmi w miasteczku.
– W rzeczywistości pola nie odwiedzili kosmici – mówi Maria Pyroczkina, socjolog. – To był eksperyment togliatyńskich studentów, którzy pod osłoną nocy stworzyli te rysunki. Chcieli sprawdzić, jak zareagują ludzie.
Wkrótce potem pojawiły się osoby, które starały się zarobić na fałszywym piktogramie. Zaczęły handlować ziarnami, które wyrosły na tym polu. Reklamowali je jako niezwykłe, wręcz magiczne, bo dojrzały w miejscu, gdzie lądowali kosmici. Co najśmieszniejsze, kiedy ujawniono, kto zrobił te kręgi, wielu mieszkańców miasta nie uwierzyło, sądziło, że zaprzeczenie jest częścią spisku rządowego mającego na celu ukrycie prawdy...
Biznes kosmiczny
Pomysł czerpania korzyści z pojawiających się w tym rejonie latających spodków i duchów powstał dość dawno, ale władze dopiero teraz okazały swoje zainteresowanie. Togliatyńscy urzędnicy doszli do wniosku, że paranormalna turystyka może być bardzo dochodowa, może też ściągnąć wielu inwestorów. Projekt obejmuje m.in. „fiszki” – niewielkie osiedla. Tam wielbiciele nieznanego oczekiwaliby na pojawienie się tajemniczych zjawisk. Planuje się też utworzenie w Togliatti muzeum UFO, w którym zgromadzone zostaną dowody niezwykłych odwiedzin na terytorium Łuki Samarskiej. Przedstawiciele biznesu podchodzą do sprawy entuzjastycznie, dlatego naciskają na władze, by doprowadziły do naukowego potwierdzenia występujących tu zjawisk. Bo tylko wtedy naprawdę może rozwinąć się przemysł turystyczny.
Relacje można przesyłać na: marcin_mizera@poczta.onet.pl
Możliwy jest również kontakt telefoniczny: 0 668 267 195.
Wszystkim zapewniamy anonimowość.