Co trzecie małżeństwo w Polsce się rozpada. Jedną z przyczyn jest stygnięcie namiętności, która wymaga takiej samej pielęgnacji jak życie duchowe.
Tam gdzie zaczyna się małżeństwo lub nieformalny stały związek, tam seks prędzej czy później się skończy. Zabija go rutyna. To dość powszechny i ogólnie przygnębiający pogląd. Terapeutka Esther Perel w swojej książce „Inteligencja erotyczna. Seks, kłamstwa i domowe pielesze” próbuje wytłumaczyć sfrustrowanym partnerom, że tak wcale nie musi być. Że nasz seks codzienny może być czymś równie podniecającym co seks pod wpływem fascynacji, z kimś, kogo się nie zna, gdy czuje się smak zakazanego owocu. Książka amerykańskiej terapeutki nie jest poradnikiem o metodach splatania ciał. Nie ma tam nic o orgazmie w pięć minut, nie ma w ogóle mechaniki seksu. Bo erotyzm to coś więcej niż stosunek płciowy.
Esther Perel opisuje pary, którym pomagała – ludzi tworzących fantastyczne związki, w których sypialni wiało jednak nudą. Poznając ich problemy, dostajemy wskazówki, co z tym całym ambarasem w małżeńskim łóżku zrobić.
Jak podtrzymać żar namiętności
Chcemy co ranek budzić się obok ukochanej osoby, znać jej myśli i marzenia, wspólnie troszczyć się o rodzinę oraz wspierać w nieszczęściach i dzielić radości. Rozmawiać z nią, dotykać jej, kochać się z nią. Słowem – chcemy komfortu w miłości.
Ale komfort zabija żądze. Tylko nieznane tereny podniecają i pozwalają odczuć dreszcz emocji. Jeżeli chcemy tego wszystkiego naraz, i to w dodatku od jednej osoby, musimy przyjąć do wiadomości główną prawdę głoszoną przez autorkę „Inteligencji erotycznej”: „godzenie erotyzmu i udomowienia miłości jest niesłychanie trudne. Co nie znaczy, że nie warto próbować”.
– Nie ma miłości bez bliskości, ale seks to coś zupełnie innego – twierdzi Ester Perel. Troska i opiekuńczość składające się na udane życie domowe nie sprzyjają buntowniczemu duchowi miłości cielesnej.
Pożądanie seksualne nie rządzi się tymi samymi prawami co spokój i zadowolenie partnerów. Zatem żeby w naszych łóżkach znów zagościła żądza, należy odbudować dystans, czyli to, w czego zniwelowanie włożyliśmy tyle wysiłku. Na tym właśnie polega inteligencja erotyczna.
Bliskość w związku nie może stłamsić prywatnej przestrzeni: fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej. Nie wszystko w małżeństwie musi być jawne. Każdy powinien móc uprawiać swój tajemniczy ogród. Jego istnienie jest konieczne do podtrzymania żaru pożądania.
Trudno być zafascynowanym kimś, kto rezygnuje z własnej odrębności i całe swoje życie podporządkowuje partnerowi. Czasami aby to naprawić, potrzebne jest krótkie rozstanie albo chwilowa ucieczka, nawet skok w bok.
Cudze terytorium rzecz święta
Terapeutów i kobiety łączy jedno: wiara w uzdrawiającą moc rozmowy. Tymczasem dla wielu mężczyzn jedynym dostępnym językiem, w którym potrafią wyrazić bliskość, jest mowa ciała. Na dowód Esther Perel opowiada historię swojego przyjaciela Eddiego, wielokrotnie porzucanego przez kobiety zniechęcone jego „nieumiejętnością otwierania się”. Wszystkie jednomyślnie zdiagnozowały Eddiego: przypadek „lęku przed zaangażowaniem”. Bo nie mówił im czułych słówek. Aż poznał Noriko. On nie mówił po japońsku, ona po angielsku tylko parę zwrotów, więc zaloty odbywały się bez słów. Po 12 latach małżeństwa i narodzinach dwojga dzieci Eddie tak mówi o tamtych chwilach:
„Po raz pierwszy nie czułem presji dzielenia się tym, co myślę i czuję. Musieliśmy z Noriko wymyślić inne sposoby okazywania sobie sympatii: gotowaliśmy dla siebie, przygotowywaliśmy sobie kąpiel, myłem jej włosy. Oboje lubiliśmy sztukę. Pamiętam, jak pewnego dnia zobaczyłem na Lafayette Street świetną rzeźbę wykonaną przez bezdomnego Curtisa, genialnego szaleńca. Wyobraźcie sobie, jaką pantomimę urządziłem, by jej o tym opowiedzieć! To, czego nie umieliśmy powiedzieć, po prostu sobie pokazywaliśmy, więc podałem jej płaszcz i zaciągnąłem za rękę na miejsce. Gdy zobaczyła rzeźbę, oczy jej zalśniły. Więc to nie tak, że nie komunikowaliśmy się – po prostu nie rozmawialiśmy ze sobą”.
Według Esther Perel za pomocą słów można budować więzi, ale też stawiać przeszkody nie do pokonania. Chęć poznania myśli i pragnień partnera może być odczuwane jako wtargnięcie na jego terytorium. To „pocałunek śmierci” dla seksu. Bliskość tak bliska, że pozbawiająca partnera zagadkowości, nie daje nadziei na nowe podniety. Tam gdzie nie ma nic do ukrycia, nie ma też nic do znalezienia – twierdzi autorka „Inteligencji erotycznej”.
Wyobraźnia podnieca zawsze
Nudne związki seksualne są efektem wyeliminowania z życia erotycznego wyobraźni – twierdzi Ester Perel. Wyobraźnia zaś jest wyrazem naszej siły życiowej i jednym z najwspanialszych narzędzi do podtrzymania namiętności. Ale niektórych rani to, co znajdują za kurtyną sekretnych fantazji partnera.
Ester Perel opisuje przypadek Joni, która straciła ochotę na seks z czułym i delikatnym partnerem. Zapytana o swoje fantazje Joni wyznała, że jest… masochistką. Opowiedziała o kowbojach i piratach, którzy wyczyniają z nią nieprawdopodobne rzeczy i skomentowała
to tak: „Kręci mnie poddawanie się bandzie kowbojów!”.
Esther wyjaśniła załamanej Joni, że kowboje w jej fantazji może i nią rządzą, ale to ona ich kontroluje. Ona jest autorką, producentką, reżyserką i gwiazdą przedstawienia. Cała fantazja to spektakl dający przyjemność, a nie ból, kowboje są jej czcicielami, a nie oprawcami, więc o masochizmie mowy nie ma.
A puenta tej historii jest taka, że wielu kobietom symulacja wymuszonego seksu dostarcza bezpiecznego wentyla dla ich własnej złości. Zmyśleni napastnicy wyrażają agresję, do której większość kobiet niechętnie się przyznaje. Delikatny partner Joni odzyskał jej serce, gdy zamiast jak zwykle gładzić ją po ręce, niezbyt silnie, ale pewnie ścisnął za nadgarstek i zaprowadził do sypialni.
Być może dlatego dla wielu długich związków fantazje erotyczne są rozwiązaniem więcej niż jednego problemu za jednym zamachem.
Kuchnia domowego seksu
Seksualność to nie tylko coś, co robimy w łóżku – to część naszej tożsamości. Z tych powodów nie można lekkomyślnie kłaść jej na półkę razem z rozrywką, łatwą i bezproblemową.
Radosny seks potrzebuje planowania, a tym, co go zabija w długotrwałych związkach, jest mit spontaniczności. Dziwny to pogląd, ale Esther Perel dobrze go uzasadnia. Planowanie to oczekiwanie. Zanim staliśmy się parą, czekaliśmy w napięciu na swoje święto i ono zawsze było cudowne. A teraz co mamy? Kwadransik po prognozie pogody. Trzeba powrócić do planowania. Ale nie chodzi o wpisanie seksu do kalendarza. Chodzi o stworzenie erotycznej przestrzeni dokładnie tak, jak znakomicie gotujący Raoul przygotowywał osso buco dla swej narzekającej na bezbarwny seks żony.
Zaczęło się od pomysłu – chciał zrobić jej przyjemność. Wymyślał, co włoży do garnka, po specjalną cielęcinę jeździł do odległych dzielnic, sporo czasu zabrało mu znalezienie drobnej, ale bardzo ważnej dla pełni smaku przyprawy, wlókł się na przedmieścia po ulubiony włoski chlebek żony. Sprawunki i przygotowanie kolacji trwało prawie tydzień, ale nagrodą była rozkosz dla podniebienia.
Przygotowanie dania erotycznego też wymaga zachodu. To, że jesteśmy w stałym związku, nie zwalnia z wymogu zalotów – „przekąskę” z męża czy żony też trzeba zaplanować i przygotować, ponieważ oczekiwanie jest pożywką dla pożądliwości – tak mamy zbudowaną psychikę.