Ludowy zaklinacz „z dziada pradziada” ma sekretarkę i całodobową infolinię, a cena za skorzystanie z jego usług sięga kilkuset dolarów. Drogo? Cóż, prorocza wizja zmian na rynkach finansowych musi swoje kosztować.
Na pewnym rosyjskim forum internetowym poświęconym tradycyjnej ludowej magii napotkałam prośbę o zaklęcia, które pomogą zwalczyć cellulit. Niektórzy internauci wyśmiali jej autorkę, ale całkiem spore grono podjęło fachową dyskusję.
Magia lecznicza jest jedną z najpopularniejszych dziedzin wiedzy tajemnej – od wieków aż do dziś. Od ludowej znachorki, wschodniosłowiańskiej szeptuchy, szepczącej święte słowa zaklęć, oczekuje się przede wszystkim pomocy w chorobie. Skoro więc można szukać w magii rozwiązania różnorakich problemów zdrowotnych, od uporczywego płaczu niemowlęcia po poważne choroby nowotworowe, czemu cellulit budzi dyskusję? Chyba dlatego, że kojarzy się z kolorowymi czasopismami, nowoczesnymi kremami i zaawansowaną technologią. A to świat o lata świetlne oddalony od tradycyjnej ludowej znachorki i jej magii. Znajdzie się w nim jeszcze może miejsce dla tarocistki, dla kul, kryształów, magii piramid i horoskopów, ale rodzima „wsiowa” magia wydaje się tu zupełnie nie pasować. Pozornie.
Wiedźma z internetu
Słowiańskiej ludowej magii, przez wieki kojarzonej z wsią, coraz bliżej do dużych miast. W Rosji, na Białorusi i Ukrainie poradniki magiczne wydaje się w wielkich nakładach, a w czasopismach masowo ogłaszają się znachorzy, szeptuni i wiedźmy. W internecie mnożą się zaś strony poświęcone tej tematyce – zarówno hobbystyczne, jak i reklamowo-usługowe. Przy czym ktoś, kto przedstawia się jako „tradycyjny znachor”, „prawosławna babka” albo „ludowy zaklinacz z dziada pradziada”, może mieć sekretarkę i całodobową infolinię, a umawianie się z nim przypomina ustalanie terminu wizyty u renomowanego fryzjera czy dentysty. Moskiewskie ceny takich „magicznych” usług wynoszą często kilkaset dolarów.
Zakres oferowanej pomocy też jest znacznie szerszy, niż moglibyśmy się spodziewać, wyobrażając sobie magię w ludowym wydaniu. Przede wszystkim dostępne jest poradnictwo finansowe i biznesowe: magiczne sposoby na korzystną sprzedaż samochodu i mieszkania, ochrona firmy przed złym urokiem, jasnowidzenie w zakresie skutków transakcji i uczciwości partnerów, prorocze wizje dotyczące zmian na rynku, zaklęcia pomagające w odzyskiwaniu długów.
„Moja podopieczna Natasza prowadzi butik Diora w centrum Moskwy, Sierioża robi interesy w Stanach” – chwaliła mi się jedna z moskiewskich czarownic biznesowych, gdy spytałam ją, czy śledzi losy swoich klientów.
Bardzo dużo ofert dotyczy magicznej terapii uzależnień. Alkoholizm i jego skutki od dawna leżały w obszarze zainteresowań ludowych czarowników. Obecnie pojawiają się też propozycje związane z narkomanią i hazardem, a nawet pracoholizmem. Bardzo reklamowane są takie metody, które pozwalają na wykonanie czynności rytualnych bez zgody i wiedzy uzależnionego. To oferta dla rzeszy żon i matek troszczących się o swoich mężczyzn, które jednak boją się ich niechęci, protestów czy wręcz awantury.
Jego kochanka już u nas była...
W ogóle życie rodzinne i uczuciowe jest sferą, w której bardzo często odwołujemy się do pomocy magii. Na niejednym forum pojawiają się rozpaczliwe apele: „Pomóżcie mi odzyskać męża! Odszedł do innej, a wszystkiemu winne są złe czary”. Tu internauci zawsze mają wiele rad i sugestii, bo magia miłosna jest bardzo rozbudowana, a zaklęć można przywołać bez liku – zarówno tych na wzbudzenie miłości, jak i takich, które mogą zniszczyć uczucie.
Również ogłoszenia magiczne ukazują wiele możliwości, na przykład zdejmowanie „wieńca staropanieństwa” – klątwy niepozwalającej wyjść za mąż. „Jeśli przyjdziesz do nas, za trzy dni twój ukochany przyczołga się do twych stóp” – zachęcają. „Przyjdź, bo może jego kochanka już korzysta z naszych usług” – straszą.
Również sama seksualność i potencja mogą zostać podporządkowane magii. Impotencja to jeden z typowych efektów złego uroku. Są specjalne zaklęcia sprowadzające na człowieka taką niedyspozycję. Popularne podręczniki magii przestrzegają, żeby nie używać ich pochopnie – taką klątwę łatwo rzucić, ale dużo trudniej zdjąć. W internecie często wybuchają dyskusje, czy wolno magicznie wywoływać uczucie. Niektórzy sądzą, że miłość pojawia się sama. Magia może tylko wzmocnić istniejące skłonności. Inni twierdzą, że można zmusić czarami do miłości, jednak w efekcie ukochany będzie kimś w rodzaju zombie. A kto chciałby dzielić życie czy łóżko z zombie?
Z diabłem, ale bez grzechu?
Wśród reklamowanych usług znalazłam też wiele propozycji przyrzekających pomoc ciemnej strony mocy. „Nie od Boga” to często wykorzystywane hasło. „Czarna magia”, „moc diabła” – to inne. Towarzyszące tym reklamom „Grzech biorę na siebie” to obietnica, że znachor ochroni klienta także przed negatywną energią, którą uruchamia złe zaklęcie.
Nie ma właściwie takiego problemu, który nie pojawiłby się czy to na jakimś poświęconym tradycyjnej ludowej magii forum, czy w poradniku ludowego znachora. Nieprzyjemności ze strony drogówki, niechęć szefa, trudny egzamin, psujący się samochód lub komputer – na każdą z tych sytuacji znajdzie się zaklęcie.
Tradycyjne formuły magiczne zostały jedynie nieco „uwspółcześnione”. „Dawniej używano tego zaklęcia dla wozów i bryczek, dziś dla samochodów”, pisze Natalia Stiepanowa, jedna z najpopularniejszych rosyjskich znachorek w swojej książce „777 zaklęć syberyjskiej uzdrawiaczki”. Forma zaklęcia pozostaje zazwyczaj taka, jaką odnotowują źródła etnograficzne z przełomu XIX i XX wieku.
Świat jest księgą
Kwestiami dyskutowanymi w internecie mogą być też różnego rodzaju znaki – wydarzenia, czasem całkiem błahe – które niepokoją, a mogą coś zapowiadać. Należą do nich sny – są całe działy poświęcone dyskusji nad ich znaczeniem. Ale znakiem może być wszystko. „Zgubiłam krzyżyk. Co to znaczy?” zastanawia się jedna z internautek. „Zabrakło mi soli w Wielkanoc. Czy to zły znak?”, niepokoi się ktoś inny. I tak świat staje się księgą, którą możemy – przy znajomości magii – odczytać. Takie podejście jest typowe dla myślenia ludowego, gdzie każde ważne wydarzenie musi być poprzedzone znakami. Czasem subtelnymi, jak ptaszek stukający w szybę – co zapowiada śmierć kogoś z domowników. Z drugiej strony nawet drobiazg może być wskazówką na przyszłość, a nieostrożne zachowanie powodem późniejszych nieszczęść.
Przekonanie, że świat daje się odczytać – potrzebujemy tylko klucza, a każde nasze działanie powoduje jakieś skutki, często niełatwe do przewidzenia – nie zniknęło wraz z rozwojem cywilizacji. Rzadziej wyznajemy je głośno, ale w głębi duszy podejrzewamy, że chwalenie dnia przed zachodem jest nieostrożnością.
Magia pozwala te ukryte zasady funkcjonowania rzeczywistości poznać. Jest też odpowiedzią na bolączki codzienności. Dlatego otacza nas zewsząd, przenika nasze działania częściej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. We współczesnej Rosji robi to bardziej otwarcie. U nas – na razie – kojarzy się z przesądem i zabobonem. Ale to się zmienia. Coraz więcej słychać o podlaskich szeptuchach, coraz śmielej ogłaszają się w internecie, coraz więcej pojawia się internetowych usług związanych z rzucaniem i zdejmowaniem klątw.
Póki co pozostaje nam jednak strzec się czarnego kota, odpukiwać w niemalowane drewno i chuchać na znalezioną monetę (kto pamięta, że chodzi tu między innymi o zdmuchnięcie ewentualnej klątwy, która mogłaby do nas trafić wraz z pieniążkiem?), zawiązać czerwoną wstążkę i uważać, cały czas uważać, żeby nie zapeszyć. Także w sprawach cellulitu.