W Poznaniu jest nauczyciel, który niczym szaman potrafi nauczyć mówić po angielsku. Każdego!
Tak wyglądają typowe lekcje języka angielskiego według metody Krzysztofa Wirpszy
W styczniu Daria z Poznania dowiedziała się, że siostra załatwiła jej dobrą pracę w Londynie, warunkiem była znajomość angielskiego. W pierwszej chwili chciała odmówić. Bo po kilku latach nauki w liceum nie potrafiła wydukać w tym języku ani słowa.
– Koleżanka przekonała mnie, że nie ma co rezygnować z wyjazdu, doradziła, żebym spróbowała uczyć się angielskiego inaczej – wspomina Daria. – Zachwalała, że nauczyciel Krzysztof Wirpsza nawet osła nauczyłby mówić.
I właściwie przekonały mnie nie jej słowa... tylko dowody. Gosia od trzech miesięcy była zakochana w poznanym w pracy Amerykaninie. Musieli się przecież jakoś dogadywać, a doskonale pamiętam, że ledwo sobie radziła z angielskim, gdy chodziłyśmy do szkoły...
Nauka? Śpiewająco!
Na pierwszych zajęciach Daria zobaczyła pięcioro zestresowanych ludzi. A nauczyciel? Przedstawił się po angielsku, włączył muzykę i zaczął tańczyć. Do wspólnej zabawy wciągnął uczniów. Po kilku minutach wyjął piłkę i rzucał ją, wymieniając imiona studentów.
– A potem już było tylko lepiej – żartuje Marian, kolega z grupy Darii. – Na zajęciach rzadko siedzieliśmy na krzesłach. Rysowaliśmy, śpiewaliśmy, komponowaliśmy piosenki, pisaliśmy poezję. Wszystko po angielsku! Nikt się nie wstydził. I każdy brał udział w zabawie.
Zabawa zamiast klasówki
Podstawowym narzędziem metody FunBodyEnglish jest drama, czyli odgrywanie najróżniejszych scenek i skeczy. Inwencji nie brakuje. Na przykład: wybrana osoba wciela się w panią domu, sprzedawczynię lub znaną aktorkę. Reszta odgrywa role domowników, klientów, złośliwych sąsiadów… Albo: uczestnik zajęć losuje napisane po angielsku słowa – gorące żelazko, kostka lodu, nieszczelna butla z gazem. Przy pomocy gestów pokazuje ich znaczenie. Reszta grupy usiłuje odgadnąć, o co chodzi. Lub: nauczyciel zawiązuje uczniowi oczy i częstuje go owocem, czekoladą. Jedzący smakołyk opisuje, co czuje, jakie ma skojarzenia...
– Człowiek jest na zajęciach bombardowany informacjami, ciągle się coś dzieje. Słowa zapamiętuje się mimo woli, bo kojarzą się z różnymi sytuacjami – tłumaczy Krzysztof. – Po kilku lekcjach poznaję osobowość ucznia, wtedy łatwiej mi do niego dotrzeć. Bo w każdym języku chętniej mówimy o rzeczach, które nas interesują.
W grupie Darii znaleźli się m.in. kelnerka, właścicielka apteki, ogrodnik, urzędniczka. Wydawałoby się, że żadne z nich nie ma zdolności aktorskich i nie przepada za występami.
A jednak!
– Sama nie wiem, kiedy nauczyłam się mówić – opowiada Zofia, która lada dzień zaczyna pracę w Brukseli. – Gdy byłam na rozmowach wstępnych, nie miałam żadnych trudności językowych. Nie obchodziło mnie, czy popełniam błędy, najważniejsze, że każdy mnie rozumiał.
Zasady gry
Zajęcia FunBodyEnglish odbywają się dwa razy w tygodniu przez trzy miesiące lub raz w tygodniu przez pół roku. – Nie jest to metoda dla każdego – zaznacza Krzysztof Wirpsza. – Bo ja nie uczę tradycyjnie. Poza tym nie uczę początkujących. Ktoś, kto do mnie przychodzi, powinien znać przynajmniej kilkaset słówek i podstawy gramatyki. Największą nagrodą są dla mnie mejle i SMS-y, które dostaję później od uczniów z różnych części świata. Piszą zawsze po angielsku – podsumowuje nauczyciel.
Fot. Krzysztof Jankowski
Mamy 3 bezpłatne zaproszenia na wybrane zajęcia:
Drama in Action – warsztaty dla młodzieży
w terminie 2–6.08.2010, codziennie w godz. 9.00–15.00, Poznań, ul. Nowina 36
FunBodyEnglish – warsztaty dla dorosłych
w terminach 12–17.07 oraz 16–21.08 i 23–28.08, codziennie po 5 godzin, Poznań, ul. Nowina 36
Zaproszenia otrzymają trzy pierwsze osoby, które 8 lipca zadzwonią do:
WENA Studio Twórczej Ekspresji
tel. 061 843 65 25, 0781 407 441
www.wenastudio.pl i podadzą hasło: „Gwiazdy Mówią”.