Tybet kojarzy się z buddyzmem. Nie każdy wie, że najpierw królował tam szamanizm...
Szamanizm to pierwotna odmiana wszystkich religii. To wiara w istnienie duchów roślin, zwierząt, drzew i rzek. Wiara w uzdrawiającą moc ziół i życie według rytmu przyrody. Szamanizm w Tybecie rozwijał się pod nazwą Bon.
Himalajskie voodoo
Rytuały magów najstarszej (dziś niemal zapomnianej) tradycji Bon przywodzą na myśl voodoo: krwawe ofiary, szkodzenie wrogowi dzięki niszczeniu jego podobizny czy przepowiednie z kości były tu na porządku dziennym. Trudno też dziwić się niechęci władzy wobec tych wierzeń – jeden z pierwszych królów Tybetu miał zginąć w czasie pojedynku z podstępnym magiem Bon. Kolejni władcy bali się potężnych magów, pragnęli więc odciąć się od szamańskiej tradycji, skazując jej wyznawców na prześladowanie. Klasztory zostały zburzone, a kapłani wypędzeni, przez wiele wieków starano się wyplenić religię z Tybetu.
Prabuddyzm
Wyznawcy Bon nie poddali się, a z czasem brutalne sposoby obłaskawiania bogów zastąpili bardziej pokojowymi: w ofierze składali figurki ulepione z ciasta, kolorowe wstążki czy aromatyczne kadzidła. Zamiast szkodzić ludziom, zapragnęli im pomagać. Aby uleczyć chorego z nieznanej choroby, szamani kładli na rytualnym bębnie nasiona – każde reprezentujące innego złego demona. Grając na drugim bębnie, wprawiali powierzchnię pierwszego w wibracje, od których nasiona podskakiwały. To, które uniosło się najwyżej, wskazywało, jaki złośliwy duch był odpowiedzialny za cierpienia pacjenta. A demonów Bon rzeczywiście można się przestraszyć: większość z nich ma głowy zwierząt, gniewny wyraz twarzy, a na szyi ozdoby z ludzkich kości. Na szczęście są też łagodnie patrzące z wysokości nieba bóstwa opiekuńcze.
Z biegiem lat Bon rozwinął zaawansowany system nauk dotyczących astrologii, gramatyki, medycyny, logiki, rozwoju duchowego, a także przepowiadania przyszłości. Z tej tradycji wywodzi się też praktyka buddyjska Dzogczen uznawana za zwieńczenie i końcowy etap wszystkich innych praktyk.
Magowie na dworze
Wraz z wprowadzeniem do Tybetu buddyzmu napotkano na opór i niezrozumienie mieszkańców, wciąż bardzo związanych z wierzeniami Bon. Dlatego twórca tybetańskiego buddyzmu – Padmasambhava – postanowił skończyć z polityką poprzedników i połączyć szamanizm z nową religią. W ten sposób powstała fascynująca tybetańska odmiana buddyzmu. Stąd mnisi w czasie ważnych świąt używają szamańskich masek, leczą przy pomocy starotybetańskich receptur, a niektóre bóstwa nie zmieniły się od czasu, gdy modlili się do nich starożytni magowie.
W dzisiejszym Tybecie niewiele jest klasztorów, które wyznają czystą odmianę Bon, a szamanistyczny, najstarszy odłam niemal całkowicie zanikł.
Przez liczne nieporozumienia narosłe na przestrzeni wieków na temat tej starożytnej religii do dziś pokutuje wiele mitów, jednak współcześnie ich największym obrońcą jest Jego Świątobliwość Dalajlama XIV, który przyznał, że Bon jest najstarszą tradycją duchową, która stworzyła współczesny Tybet. W Polsce z kulturą tą można się zetknąć w ramach Związku Buddyjskiego Garuda.