Nic, co się wydarza nie mija bez śladu. Energia zdarzeń zapisuje się w otoczeniu: w ścianach i meblach. A kiedy się z nich uwalnia, przynosi nam powodzenie albo pecha.
Beata z Poznania uważała się za szczęściarę: wszystko jej się udawało: skończyła studia, rozpoczęła pracę w szkole, rodzice kupili jej kawalerkę. Była zakochana. Planowała z Darkiem wspólną przyszłość.
– Urządzałam się właśnie w swoim „gniazdku”, kiedy odwiedził mnie Darek – opowiada. – Przyniósł szafkę ze sklepu ze starociami. Cieszył się, że takie fajne i niedrogie cudo wypatrzył. Planował własnoręcznie ją odnowić. Marzył, że pewnego dnia będziemy mogli pozwolić sobie na droższe antyki.
Życie straciło sens
Beata ustawiła szafkę w rogu pokoju, włożyła do niej książki. Niedługo potem zaczęła się źle czuć: ciągle się przeziębiała, często bolała ją głowa, brzuch. Najgorszej jednak znosiła huśtawkę nastrojów: na przemian popadała w przygnębienie i euforię. Coraz częściej nie miała ochoty wstawać z łóżka, przestawała ją obchodzić praca, uczniowie. Wizyty narzeczonego też nie sprawiały jej już przyjemności; gdy Darek przekraczał próg mieszkania, chciała, aby jak najszybciej sobie poszedł.
– Może zakochałaś się w innym i nie wiesz jak się mnie pozbyć? – wypytywał Darek.
– Nie wiem, co się ze mną dzieje – tłumaczyła Beata. – Ciągle mi smutno, czegoś się boję, złoszczą mnie dzieci w szkole.
Chłopak osłupiał, bo wiedział że jego dziewczyna uwielbiała maluchy i zawsze chciała z nimi pracować. Wysłał narzeczoną do lekarza, podejrzewał, że może mieć depresję.
Beata dostała środki antydepresyjne, które miała brać trzy razy na dzień, i lek obniżający poziom lęku. Medykamenty jednak niezbyt jej pomogły.
Makabryczna historia mebla
Darek tak bardzo był zaniepokojony pogarszającym się stanem Beaty, że postanowił się do niej wprowadzić.
– Pierwszej nocy przyśnił mi się młody mężczyzna. Miał wykrzywioną złością twarz – opowiada. – Krzyczał na mnie, miał jakiś żal, pretensje. Potem widziałem na podłodze krew. Obudziłem się zlany potem. Rano machnąłem ręką na nocne zwidy, w końcu każdego od czasu do czasu nękają koszmary.
Dobry nastrój jednak opuścił Darka, denerwowało go byle co. Zaczął się zastanawiać, czy małżeństwo z Beatą ma sens, a przecież nigdy wcześniej nie wątpił w swoje uczucia; znali się już cztery lata i przez ten czas ani razu nawet się nie pokłócili.
– Nie wiem, co by z nami było, gdybym pewnego dnia nie zaszedł znowu do sklepu ze starociami – wspomina Darek.
– Sprzedawca zapytał mnie, jak się sprawuje nasza szafka. Opowiedział, że kupił ją od młodego mężczyzny, który pozbywał się mebli po babci. Podobno z szafką wiązała się makabryczna historia. Mebel należał wcześniej do chłopaka, który trzymał w nim pistolet, a potem się z tego pistoletu zastrzelił. Babcia trzymała szafkę na strychu, bo uważała, że jest przeklęta.
Z siekierą na strachy
Darek pobiegł do domu, złapał pechowy mebel i wyniósł go do piwnicy. Opowiedział całą historię Beacie. Zgodnie postanowili, że poczekają, co będzie się działo dalej.
– Z dnia na dzień wszystko wróciło do normy – wspomina dziewczyna. – Lęki i niepokoje minęły jak ręką odjął. Zdaliśmy sobie sprawę, ile dla siebie znaczymy, wyznaczyliśmy datę ślubu.
Historia tajemniczego mebla nadal jednak nurtowała młodą parę. Sprzedawca ze sklepu ze starociami nie był w stanie powiedzieć im o nim nic więcej. Pomyśleli, że może wróżka pomoże ustalić, dlaczego właściciel szafki popełnił samobójstwo, ale kobieta stwierdziła tylko, że w meblach, tak jak i w innych przedmiotach, może być zaklęta zła energia, z którą lepiej nie zadzierać.
– Myślałam, że to już koniec historii przedwojennej szafki – dodaje Beata. – Jednak niedawno spotkałam na schodach sąsiada. Mówił, że trzyma w piwnicy rower i ostatnio boi się po niego schodzić, bo coś go straszy.
Słysząc to Beata postanowiła pechowy przedmiot porąbać na drobne kawałki. Szafka trafiła na śmietnik. Tam nikomu już nie zaszkodzi.