Był przystojnym, młodym rzymskim legionistą. Podczas pewnej zimowej wyprawy, wzruszony straszliwą nędzą żebraka, oddał mu połowę swojego płaszcza.
W nocy Marcinowi przyśnił się Chrystus, który ubrany w ten płaszcz stanął na czele anielskich zastępów i powiedział: „Patrzcie, jak mnie Marcin przyodział”. Na przyszłym świętym ten sen zrobił tak ogromne wrażenie, że postanowił porzucić służbę wojskową. A potem rozpoczął wędrówkę po ówczesnym cesarstwie rzymskim jako chrześcijanin nawracający pogan. Został mnichem, a potem biskupem. Zmarł w 397 roku. Pochowano go 11 listopada – stąd data jego święta.
Saint Martin był tak popularny we Francji, że ogłoszono go katolickim patronem tego kraju. Ale święty Marcin, którego imię wywodzi się od łacińskich słów „należący do Marsa”, czyli rzymskiego boga wojny, jest również patronem żołnierzy. Z czasem przypisano mu też opiekę nad żebrakami, dziećmi oraz rzemieślnikami najróżniejszych cechów, np. krawców, kowali. Na obrazach przedstawiany jest jako żołnierz na białym koniu, który oddaje połowę płaszcza biedakowi.
Na świętego Marcina zima się zaczyna
W dawnej Polsce kult św. Marcina był powszechny, ale od dnia jego święta wróżono sobie także, jaka będzie nadchodząca zima.
„Jaki będzie świętego Marcina, taka będzie cała zima” – mawiano dawniej. Źle, jeśli tego dnia jest mroźno, a na drzewach zostały jeszcze liście, bo zima będzie wyjątkowo ostra. „A gdy mróz jest na Marcina, to straszliwa będzie zima!”. Jeśli porządnie zetnie lodem, Boże Narodzenie będzie mokre, bo „Na świętego Marcina lód, na Trzy Króle wody bród” i „Święty Marcin po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”.
Wesele Marcina: gęś i dzban wina
Porządny obiad to najlepsze przygotowanie do zimy – słusznie uważano w polskich dworach i chatach. Dlatego w dniu świętego Marcina tradycyjnie zaczynano ubijanie gęsi. „Patrz na piersi, patrz na kości, jaka zima nam zagości!” – mawiano. Jeśli nieszczęśniczka wyznaczona na świąteczny obiad była tłusta i porządnie opierzona, zapowiadało to nadejście wyjątkowych mrozów. Pieczona gęś do dzisiaj jest obowiązkowym daniem tego dnia w wielu domach, szczególnie na Śląsku i w Wielkopolsce. Tradycyjnie gęsiną w dniu świętego Marcina zajadają się Niemcy.
Poznańskie rogale z białego maku
Z kolei w Poznaniu, który niezwykle uroczyście obchodzi dzień św. Marcina, odbywa się paradny pochód po uroczystej sumie. Oczywiście, na jego czele jedzie konno w stroju rzymskiego legionisty nie kto inny, jak Marcin. Ta poznańska tradycja ma ponad 100 lat. Na dodatek w tym dniu wypieka się słynne już na cały kraj rogale świętomarcińskie. Dawniej biedni otrzymywali je za darmo, a bogaci kupowali. Ten specjalny rogal piecze się z ciasta półfrancuskiego i dodaje m.in. biały mak, miód, wanilię, daktyle, rodzynki. Dwa lata temu rogal świętomarciński dostał unijny certyfikat produktu regionalnego i od tego momentu nikt nie może go już podrabiać.
Dobrych uczynków nigdy za wiele
11 listopada, wzorem świętego Marcina, warto coś dobrego zrobić dla innych. Przejrzyjmy szafy, podzielmy się niepotrzebnymi okryciami lub przygotujmy finansowy datek dla organizacji charytatywnej. Pomagając innym, sprawiamy, że cały świat staje się lepszy. Marcin jako biskup nie wahał się nadal dzielić szatami, jedzeniem i pieniędzmi, czym bardzo zadziwiał swoich współpracowników. Jak na żołnierza przystało, aktywnie działał, a nie tylko opowiadał. Rzymscy legioniści stanowili zwarty zespół, który uczył współdziałania i odpowiedzialności za innych. Imię „Marcin” poświęcone jest planecie Mars. Dlatego dzieci o tym imieniu nie czekają, aż ktoś coś zrobi, tylko same biorą sprawy w swoje ręce. Weźmy z nich przykład!
Marcin, piękny młodzieniec, który pomaga biednym.
Pamiętajmy o tym nie tylko 11 listopada